Co roku w wimbledońskiej wyprawce, jaką dostaje na powitanie każdy dziennikarz akredytowany w londyńskiej świątyni tenisa, znajduje się książka: „Wimbledon Compendium". Autor to pan Alan Little, honorowy kronikarz klubu.
Dzieło z 2012 roku ma 560 stron (co roku kilka przybywa), cena od paru lat niezmiennie wynosi 16 funtów, czasem rośnie z inflacją, ale jak na Wyspy Brytyjskie – niespiesznie. Miękka okładka, kiedyś jasnozielona i matowa, od kilku lat błyszcząca, w zielono-purpurowych barwach Wimbledonu, z obowiązkową fotografią mistrzów sprzed roku. Inne książki można po turnieju zostawić, tej nie. W książce pana Little'a jest wiedza, bez której trudno zrozumieć, czym jest Wimbledon.
Ślady po obcasach
Alan Little jest kronikarzem dokładnym. Pracuje na swym stanowisku od 1977 roku. Widział Wimbledon drewniany, zostawi murowany z licznymi wstawkami ze szkła, metalu i elektroniki. Widziany jego oczami turniej to przede wszystkim potężny zbiór statystyk, ale między nimi jest to, co uwodzi najbardziej: historia.
W książce są fakty, które tworzą cały niespotykany nigdzie indziej klimat wimbledońskich emocji: od precyzyjnie podanych opisów turniejowej pogody po ceny wynajmu lub kupna podkładek na siedzenie (także tych specjalnych, jubileuszowych), od listy wydawców znaczków pocztowych z wizerunkiem Wimbledonu i jego mistrzów po opis zasad redystrybucji biletów. W kompendium jest wszystko, nawet lista inwazji ludzi i zwierząt na kort centralny w czasie meczów.
Zaczyna ją wiewiórka, która w 1949 roku zaplątała się w wymianę piłek, za nią jest występ pani Helen Jarvis z Croydon, która w 1957 roku na oczach królowej wskoczyła na trawę z bannerem zaczynającym się od słów „Boże, chroń królową", ale dalej było o potrzebie wprowadzenia nowego światowego systemu bankowego. Jest o uczennicy, która w 1973 roku chciała autograf od Bjoerna Borga, a potem obsługa kortu „wygładzała murawę, by na pewno nie zostały na niej ślady obcasów"... Jest też o tym, kto w finale grał w okularach, kto lewą ręką, a nawet kto z finalistów lub finalistek nosił coś na głowie – od tweedowej czapki Australijczyka Normana Brookesa po opaskę Pata Casha i tiarę Sereny Williams. Znamy także daty i miejsca ślubów oraz nazwiska panieńskie wszystkich finalistek. Usatysfakcjonowani są także producenci rakiet – przy każdym mistrzu i mistrzyni jest nazwa sprzętu.