Polacy w Wimbledonie

Agnieszka Radwańska, Urszula Radwańska i Michał Przysiężny w drugiej rundzie. W środę Jerzy Janowicz gra z Radkiem Stepankiem.

Publikacja: 25.06.2013 22:27

Michał Przysiężny w Wimbledonie zwycięsko przeszedł przez eliminacje, a teraz jest już w drugiej run

Michał Przysiężny w Wimbledonie zwycięsko przeszedł przez eliminacje, a teraz jest już w drugiej rundzie

Foto: PAP/EPA

Krzysztof Rawa z Londynu

Zanim Agnieszka Radwańska rozpoczęła późny - zwycięski - mecz z Yvonne Meusburger, polskie zyski w Londynie wzrosły już do czterech zwycięstw, ale chciało się przewidywać piąte, jak cztery tygodnie temu w Paryżu.

Najpierw był mecz Przysiężnego z Philippem Petzschnerem. Na stronie internetowej Niemca stało od paru dni prawidłowo: zagram z Polakiem Michałem Przysiężnym po raz pierwszy, jestem w Wimbledonie już siódmy raz, dwa razy dotarłem do trzeciej rundy, a w deblu byłem trzy lata temu mistrzem w parze z Austriakiem Jürgenem Melzerem. Ostatnie zdanie zapowiedzi brzmiało: „W tym roku w trzeciej rundzie mogę zagrać z nr 7, Tomasem Berdychem z Czech”.

Przysiężny tego zdania nie czytał, i dobrze, bo po co dać się prowokować. Petzschner to tenisista, który nie budzi sympatii. Gra skutecznie, ale ta skuteczność płynie niekiedy z odrobiny złośliwości, gestów lekceważenia i denerwowania rywala.

Starcie z wieżowcem

Przysiężny pokonał Niemca 6:3, 7:6 (8-6), 6:0 na korcie nr 19. To taki przechodni obiekt, obok głównego nurtu widzów ciągnących na kort centralny, albo w drugą stronę, do Parku Aorangi, więc choć trybuny ma małe, to nad nimi zawsze widać rząd głów tych, którzy chcą oglądać tenis także w drodze.

Widzowie, w tej sytuacji dość liczni (choć wciąż inni), zobaczyli Przysiężnego w dobrym wydaniu. Spokojnego, szybkiego i pewnego swych odbić. Nawet tie-break drugiego seta nie był, wbrew pozorom, bardzo trudny. Polak przegrywał 4-6, ale cztery kolejne punkty zabrane na zimno Niemcowi pokazały, kto ma większy problem ze stresem. Przy stanie 0:3 w trzecim secie złość odebrała Petzschnerowi resztki opanowania, wystrzelił kolejną przegraną piłkę gdzieś w okolice korony kortu nr 1, dostał ostrzeżenie. Ostatnią piłkę, która trafiła dokładnie w białe linie lewego rogu, próbował chwilę kontestować, ale śmiech i brawa widowni kazały mu pójść do siatki i pogratulować Polakowi.

Następny przeciwnik Przysiężnego to Kevin Anderson, wieżowiec z RPA, rakieta nr 1 tego kraju, numer rozstawienia 27. Nie ma co wiele przewidywać, wcześniej nie grali, są oczywiście powody, by trochę bać się serwisu długiego Kevina i jego ataków z obu stron kortu, ale Michał Przysiężny, zahartowany ostatnio w ogniu challengerów, wimbledoński pogromca Ivana Ljubicicia sprzed lat, może się nie dać.

W meczu Urszuli Radwańskiej normą były miłe początki setów, ale czy ciąg dalszy będzie zły, czy dobry, tego na korcie nr 7, zaraz obok Café Pergola, nie wiedział nikt. Tym razem mimo przeszkód, poszło dobrze, choć nawet gdy Polka prowadziła w trzecim secie 5:1 i serwowała, to wcale nie oznaczało bliskiego końca spotkania. Urszula jednak wygrała 7:6 (7-3), 4:6, 6:2.

Mallory Burdette to nie jest tenisistka finezyjna, porównanie siły uderzeń wychodziło na korzyść Amerykanki. Obie raczej wolały grać zza końcowej linii, ale to dziś norma. Kobiety na trawie szybciej zapomniały o klasyce serwis-wolej niż mężczyźni. Panie grające ładnie skróty, to już jest powód do radości.

Z mieszanki temperamentów i nastrojów Mallory oraz Urszuli wyszedł mecz długi, prawdę mówiąc nierówny, jedyną stałą było tylko to, że Polka zaczynała sety lepiej. Prowadziła 3:0, 2:0, potem rywalka ją dopadała i zaczynało się nerwowe wyrywanie sobie punktów. Raz jedna, raz druga miała lepszy pomysł na atak, ale lepiej nie zaglądać do statystyk, nie atak tu decydował, nie serwis, ale po prostu chwile, gdy ręka drżała mniej.

Na szczęście w trzecim secie Burdette zagubiła się na dłużej, Radwańska nieco jej przeszkodziła grając szybko i płasko.

Ciąg dalszy nastąpi w czwartek. Rywalką Polki będzie Romina Oprandi (Szwajcaria, nr 31) lub Alison Riske (USA), które też urządziły sobie maraton rozciągnięty do  trzech setów. Tyle więc dla Urszuli dobrego, że ubytek energii każdej z nich będzie porównywalny z wysiłkiem Polki.

Kolano Nadala

Echa porażki Rafaela Nadala ze Steve'em Darcisem wciąż nie milkną. To był wynik, za którego wytypowanie niektórzy bukmacherzy wypłacali stawki w relacji 1500-1. Konferencja prasowa Hiszpana niczego nie wyjaśniła. Mistrz Roland Garros zaprzeczał, że przegrał przez bolące kolano, chwalił uprzejmie Belga i chciał, by dziennikarze przyjęli wersję najprostszą: w sporcie zdarzają się porażki faworytów.

Tę wersję jednak trudno było przyjąć, więc są także sugestie, że to jednak kolano, bo Nadal oszczędzał się w sprintach, bo ktoś widział, jak utykał, z dala od kamer i podglądających. Jeden z brytyjskich dziennikarzy napisał nawet o Nadalowych „kolanach Achillesa”. Wielka porażka na korcie centralnym przywołana została także jako kolejny argument w dyskusji o konieczności wydłużenia o tydzień okresu między finałem Roland Garros i pierwszą rundą Wimbledonu. Ten postulat już niedługo będzie spełniony.

Swoją drogą, medialny szum po meczu Nadal – Darcis mniej dotyczy tego, który wygrał. Skromny Belg pozostaje skromny. Na razie odkryty został dla dziennikarzy jako waloński „Rekin”, co zaświadcza tatuaż na ramieniu. Znak zodiakalny – Ryba, też się zgadza z przydomkiem. Urodzony w Liege, co Brytyjczykom i nie tylko kojarzy się od razu z miejscem urodzenia świetnego autora kryminałów Georgesa Simenona. Z Nadalem Darcisa łączy jeszcze intensywne uczucie do futbolu, ale dzieli to, że na tenisie Hiszpan zarobił jakieś 50 razy więcej.

Teraz czekamy z belgijskimi dziennikarzami na mecz Kubot – Darcis. Niepisana tradycja Wimbledonu każde sprawcom sensacji odpadać w kolejnych meczach, ale skoro bojowy „Rekin” zaatakuje bojowego „Kubocika”, to przewidzieć rezultat naprawdę nie jest łatwo.

Jerzy Janowicz kontra Radek Stepanek to drugi z polskich meczów środy, jeśli nie liczyć możliwych debli. W tym przypadku należy śmiało pisać o walce pokoleń, raczej ze wskazaniem na młodość. Ranking i możliwości są po polskiej stronie, choć doświadczenie tenisowe (łącznie z 8. miejscem na świecie, gdy Jerzyk miał 16 lat) po czeskiej.

Liczyć na kłopoty z koncentracją Stepanka (z Czech docierają informacje o rozwodzie po 3 latach małżeństwa z Nicole Vaidisovą) raczej nie należy. Lepiej szukać przewag forhendu Jerzego Janowicza juniora i patrzeć z dumą, jak brytyjskie dzieciaki proszą go o autograf.

Michał Przysiężny po awansie do drugiej rundy:

Na razie przegrałem w Londynie tylko jednego seta, w pierwszej rundzie eliminacji. Te eliminacje zdecydowanie mi pomogły, to było dziesięć setów walki i cały tydzień treningu. Grałem tam już parę razy, ten był najbardziej przyjemny, korty dobrze przygotowane, wielka przestrzeń, ale nareszcie bez wiatru. Nie znałem gry Petzschnera, po prostu starałem się dominować, czekałem, kiedy rywal zagra krótko slajsem. Okazało się, że mogłem nawet wygrać szybciej, niepotrzebnie straciłem gema serwisowego na początku drugiego seta. Ale nie narzekam, gdyby było 1:1 w setach, walka byłaby znacznie trudniejsza. Ostatnie moje sukcesy wzięły się z tego, że od dłuższego czasu nic mnie nie boli, mogłem trenować i zagrać kilka turniejów z rzędu. Znów zacząłem trenować z Aleksandrem Charpantidisem, on też ma duży wkład. Ale jeszcze nie wyrwę się z challengerów, po tym meczu awansuję może na 115. miejsce rankingu, to za mało. Przydałyby się jeszcze dwa–trzy zwycięstwa. Na pewno po Wimbledonie polecę do Newport i Bogoty. Większe wielkoszlemowe premie za mecze pierwszej i drugiej rundy to dla takich jak ja ważna sprawa. Na razie nawet tenisista z końca pierwszej setki nie mógł być pewien, że stać go będzie na opłacenie wyjazdu trenera na wszystkie mecze sezonu. ATP za bardzo nie dba o zawodników z miejsc 100–300, a spotkanie Darcisa z Nadalem pokazało, że warto dbać o tych z dalszych pozycji rankingu. Są tam naprawdę dobrzy tenisiści.

Wyniki wtorkowych spotkań 1. rundy kobiet:

Agnieszka Radwańska (Polska, 4) - Yvonne Meusburger (Austria) 6:1, 6:1
Mathilde Johansson (Francja) - Timea Babos (Węgry) 4:6, 6:1, 6:3
Petra Martic (Chorwacja) - Anna Tatiszwili (Gruzja) 6:1, 1:6, 6:3
Annika Beck (Niemcy) - Nina Bratczikowa (Rosja) 6:3, 6:2
Kaia Kanepi (Estonia) - Tara Moore (W. Brytania) 7:5, 5:7, 7:5
Karolina Pliskova (Czechy) - Nadia Pietrowa (Rosja, 13) 6:3, 6:2
Cwetana Pironkowa (Bułgaria) - Anastazja Pawluczenkowa (Rosja, 21) 6:0, 6:1
Alison Riske (USA) - Romina Oprandi (Szwajcaria, 31) 6:7 (5-7), 7:5, 3:1 - krecz Oprandi
Dominika Cibulkova (Słowacja, 18) - Maria Elena Camerin (Włochy) 6:4, 4:6, 6:4
Angelique Kerber (Niemcy, 7) - Bethanie Mattek-Sands (USA) 6:3, 6:4
Maria Teresa Torro (Hiszpania) - Irina Begu (Rumunia) 6:3, 6:4
Urszula Radwańska (Polska) - Mallory Burdette (USA) 7:6 (7-3), 4:6, 6:2
Laura Robson (W. Brytania) - Maria Kirilenko (Rosja, 10) 6:3, 6:4
Roberta Vinci (Włochy, 11) - Chanelle Scheepers (RPA) 6:2, 6:1
Mariana Duque (Kolumbia) - Julia Goerges (Niemcy) 6:4, 6:7 (3-7), 7:5
Jana Cepelova (Słowacja) - Kristyna Pliskova (Czechy) 6:4, 6:1
Marina Erakovic (Nowa Zelandia) - Ayumi Morita (Japonia) 4:6, 6:0, 7:5
Alexandra Cadantu (Rumunia) - Tamira Paszek (Austria, 28) 6:2, 7:5
Simona Halep (Rumunia) - Olga Goworcowa (Białoruś) 6:2, 3:6, 6:3
Peng Shuai (Chiny, 24) - Anabel Medina Garrigues (Hiszpania) 6:3, 6:2
Serena Williams (USA, 1) - Mandy Minella (Luksemburg) 6:1, 6:3
Mona Barthel (Niemcy, 30) - Monica Niculescu (Rumunia) 6:3, 4:6, 7:5
Caroline Garcia (Francja) - Zheng Jie (Chiny) 6:3, 6:4
Olga Puczkowa (Rosja) - Arantxa Rus (Holandia) 6:4, 6:2
Madison Keys (USA) - Heather Watson (W. Brytania) 6:3, 7:5
Samantha Stosur (Australia, 14) - Anna Karolina Schmiedlova (Słowacja) 6:1, 6:3
Na Li (Chiny, 6) - Michaella Krajicek (Holandia) 6:1, 6:1
Kimiko Date-Krumm (Japonia) - Carina Witthoeft (Niemcy) 6:0, 6:2

Wyniki wtorkowych spotkań 1. rundy mężczyzn:

Go Soeda (Japonia) - Andreas Haider-Maurer (Austria) 7:6 (8-6) 7:5 6:1
Aleksandr Dołgopołow (Ukraina) - Gastao Elias (Portugalia) 6:1 7:6 (7-2), 6:2
Novak Djokovic (Serbia, 1) - Florian Mayer (Niemcy) 6:3 7:5 6:4
Jeremy Chardy (Francja) - Ryan Harrison (USA) 7:6 (7-4) 4:6 7:5 6:2
Bernard Tomic (Australia) - Sam Querrey (USA, 21) 7:6 (8-6) 7:6 (7-3) 3:6 2:6 6:3
Tommy Haas (Niemcy, 13) - Dmitrij Tursunow (Rosja) 6:3 7:5 7:5
Juan Martin Del Potro (Argentyna, 8) - Albert Ramos (Hiszpania) 6:2 7:5 6:1
Michael Llodra (Francja) - Jarkko Nieminen (Finlandia) 7:6 (7-3) 6:4 6:3
Ivan Dodig (Chorwacja) - Philipp Kohlschreiber (Niemcy, 16) 4:6 6:7 (6-8) 7:6 (7-3) 6:3 2:1 (krecz Kohlschreibera)
Jesse Levine (Kanada) - Guido Pella (Argentyna) 6:4 6:2 4:6 3:6 4:3 (krecz Pelli)
Kei Nishikori (Japonia, 12) - Matthew Ebden (Australia) 6:2 6:4 6:3
Denis Kudla (USA) - James Duckworth (Australia) 6:4 6:2 3:6 4:6 6:1
Leonardo Mayer (Argentyna) - Aljaz Bedene (Słowenia) 6:2 6:3 6:4
Jan-Lennard Struff (Niemcy) - Blaz Kavcic (Słowenia) 6:4 6:1 6:3
Michał Przysiężny (Polska) - Philipp Petzschner (Niemcy) 6:3 7:6 (8-6) 6:0
Kevin Anderson (RPA, 27) - Olivier Rochus (Belgia) 6:4 6:2 6:1
James Blake (USA) - Thiemo de Bakker (Holandia) 6:1 6:3 6:2

Tenis
17-letnia Rosjanka znów za silna dla Igi Świątek. Polka nie obroni tytułu w Indian Wells
Tenis
Brąz cenniejszy niż złoto. Iga Świątek bierze rewanż za igrzyska
Tenis
Indian Wells. Rozpędzona Iga Świątek
Tenis
Raj zamienił się w piekło. Hubert Hurkacz przegrywa w Indian Wells
Tenis
WTA w Indian Wells. Iga Świątek w najlepszym wydaniu. Jest jedno ale
Materiał Promocyjny
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Tenis
Indian Wells. Iga Świątek jak ekspres, błyskawiczny awans
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń