Federer już nie magiczny

Czwarta runda zakończyła nowojorski start pięciokrotnego mistrza. Tommy Robredo pokonał Rogera Federera 7:6 (7-3), 6:3, 6:4

Publikacja: 03.09.2013 12:14

Federer już nie magiczny

Foto: AFP

Lato upadku – jak już dziennikarze nazywają ostatnie miesiące gry wielkiego Szwajcara – trwa. Mecz trwał 2 godziny i 24 minuty, podczas których Federer rzeczywiście „przypominał śpiewaka operowego, który już nie umie wyciągnąć wysokich tonów" – jak napisał „New York Times".

Porażka z Robredo, pierwsza w karierze (na 11 spotkań), była trudna do oglądania przez wiernych kibiców Szwajcara. Były mistrz od pierwszych piłek wyglądał na zagubionego i niepewnego swych odbić. Pełna gracji praca nóg zmieniła się w potknięcia. Szanse odwrócenia biegu wydarzeń, jeśli się pojawiały, były seryjnie marnowane (wykorzystał ledwie 2 z 16, jak wykazały twarde statystyki).

Kiedy wyrzucał piłkę w aut, to nie o centymetr za linię, tylko o stopę lub dwie. – Nie wierzę w to co widzę! To nie chodzi o to, że nie trafia w kort, tylko o niezwykły rozmiar tych błędów – mówił komentator stacji ESPN John McEnroe.

Po meczu Szwajcar wyglądał tak, jak ostatnio wygląda: speszony, wrażliwy, ludzki i trochę zagubiony. Nie chciał przyjąć żadnych wymówek, które mu suflowano – że kort inny (ostatnio grał na Louis Armstrong Arena w 2006 roku), że może odezwał się ból pleców, że duże opóźnienie gry z powodu deszczu coś miało do rzeczy. Plecy nie bolały, kort nie miał znaczenia, czekał na meczu znacznie dłużej. Pochwalił przez zaciśnięte zęby Hiszpana, a potem już tylko oskarżał siebie.

– Miałem trzy trudne miesiące. Nie odbudowałem wiary w siebie. Nie odzyskałem dawnej regularności. Może to jest coś za trudne dla mnie, tak dzień po dniu, set po secie, punkt za punktem budować na nowo tę wiarę. Mecz z Robredo zacząłem źle i prawdą jest, że byłem w kłopotach do końca. Marnowałem za wiele okazji, zbyt często miałem wzloty i upadki. W ważnych chwilach zawodził mnie forehand. Serwis nie pomagał. Wszystko szło nie tak. W zasadzie czuję się tak, jakby przegrał sam ze sobą – mówił.

Kolejna porażka Federera przedłużyła złą passę, która tego lata zaczęła się w Wimbledonie (koniec turnieju już w drugiej rundzie), potem był przegrany półfinał w Hamburgu, przegrany pierwszy mecz w Gstaad, trzy wpadki z tenisistami spoza pierwszej 50 rankingu ATP. Głosy, że to początek końca wielkiej kariery szwajcarskiego mistrza, są coraz głośniejsze.

Warto przypomnieć dekadę startów Szwajcara w US Open. Wygląda tak – 2003: IV runda, 2004: mistrz, 2005: mistrz, 2006: mistrz, 2007: mistrz, 2008: mistrz, 2009: finalista, 2010: półfinalista, 2011: półfinalista, 2012: ćwierćfinalista, 2013: IV runda. Trudno nie dostrzec, że to opowieść, która ma swój początek, kulminację sukcesów i już raczej nieuchronnie zmierza do ich końca.

– Na pewno wrócę do pracy i wrócę silniejszy. Muszę jak najszybciej skasować tę porażkę z pamięci, gdyż to nie jest tenis, jaki chcę i mogę grać. Wciąż mogę grać lepiej, przecież udowodniłem to nawet ostatnio. O Masters nie myślę, zobaczę, czy się zakwalifikuję. Nie myślę też o zmianach w planie startów. Myślę o tym, by dobrze grać. To jest jedyny priorytet, grać lepiej – mówił dziennikarce „L'Equipe".

Ile w tym zaklinania trudnej rzeczywistości, ile prawdy? Trzeba jeszcze chwilę poczekać. Czy tenisista spróbuje jeszcze zmian: rakiety, trenera, metod przygotowania, może weźmie dłuższą przerwę od gry, może spróbuje czegoś zupełnie nowego. To, że oglądanie Rogera Federera w formie z ostatniego meczu w US Open jest przykre, zgadzają się jednak wszyscy. Może nie ma przed nim innej drogi. Pięknie zakończyć karierę to też jest wyjątkowa sztuka.

Nowy Jork. US Open (34,3 mln dol.).


Kobiety – 1/8 finału:


R. Vinci (Włochy, 10) – C. Giorgi (Włochy) 6:4, 6:2;


F. Pennetta (Włochy) – S. Halep (Rumunia, 21) 6:2, 7:6 (7-3);


D. Hantuchova (Słowacja) – A. Riske (USA) 6:3, 5;7, 6:2.


Mężczyźni – 1/8 finału:


R. Nadal (Hiszpania, 2) – P. Kohlschreiber (Niemcy, 22) 6:7 (4-7), 6:4, 6:3, 6:1;


D. Ferrer (Hiszpania, 4) – J. Tipsarević (Serbia, 18) 7:6 (7-2), 3:6, 7:5, 7:6 (7-3);


T. Robredo (Hiszpania, 19) – R. Federer (Szwajcaria, 7) 7:6 (7-3), 6:3, 6:4;


R. Gasquet (Francja, 8) – M. Raonic (Kanada, 10) 6:7 (4-7), 7:6 (7-4), 2:6, 7:6 (11-9), 7:5.

Tenis
Simona Halep kończy karierę. Gdyby nie ta afera z dopingiem
Materiał Promocyjny
Koszty leczenia w przypadku urazów na stoku potrafią poważnie zaskoczyć
Tenis
WTA Abu Zabi. Magda Linette wygrywa i zaczyna odrabiać straty
Tenis
Magdalena Fręch nie zaistniała na korcie. Szybkie pożegnanie z Abu Zabi
Tenis
ATP w Rotterdamie. Hubert Hurkacz dawno tak nie wygrywał
Tenis
Puchar Davisa. Różnica klas. Awans reprezentacji Polski