Jeszcze poczekamy na skok do elity

Grupa Światowa Pucharu Davisa nie dla Polaków. Australijczycy wygrali na Torwarze 4:1 i wracają do elity.

Publikacja: 16.09.2013 01:19

Łukasz Kubot przegrał na Torwarze oba single

Łukasz Kubot przegrał na Torwarze oba single

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Śmiałe polskie marzenia o grze musimy odłożyć co najmniej na rok. Debliści przedłużyli nadzieję na awans tylko do pierwszego meczu w niedzielę. Łukasz Kubot przegrał jednak 5:7, 6:7 (5-7), 3:6 z Bernardem Tomicem i trzeba było gratulować rywalom.

Australia awansowała za szóstym podejściem od 2007 roku. Wszystko, co napisano o sile obecnej drużyny kapitana Patricka Raftera, okazało się prawdą. Lleyton Hewitt nie stracił bojowości po czterech trudnych rundach US Open i długiej podróży z Nowego Jorku, Bernardowi Tomicowi już chyba na dobre wywietrzały z głowy niekontrolowane porywy młodości. Młody Nick Kyrgios będzie przyszłością tenisa na Antypodach.

Polska przegrała, bo trafiła na rywali, którzy się nie przestraszyli kortów ziemnych, grali z wiarą i stanowili, w co niektórzy wątpili, naprawdę solidną drużynę.

Tomic miał mocniejsze nerwy

Mecz Kubota z Tomicem pokazał wyraźnie, że nawet jak się zostawia na korcie mnóstwo zdrowia i gra chwilami naprawdę pięknie, to może nie wystarczyć. Polaka od Australijczyka nie dzielą setki miejsc rankingowych (zaledwie 19), obaj przyjechali do Warszawy po wczesnych porażkach w Nowym Jorku, obaj potrzebowali odrodzenia wiary w swe umiejętności, ale to jednak ten młodszy, Bernard Tomic, miał silniejsze nerwy.

Wygrał, bo był bardziej skupiony od pierwszych piłek, to on przełamał serwis Polaka w pierwszym gemie i świetnie serwując, wygrał seta. To on przegrywał 1:5 w drugim secie, ale nawet przy wielkim krzyku Torwaru i natchnieniu Kubota potrafił odrobić straty i zwyciężyć, co przejdzie do niechcianej legendy polskich meczów w Pucharze Davisa.

Łukasz Kubot znów zszedł z kortu pokonany, choć przyznać trzeba, że zagrał kilka gemów, które na kilkanaście minut zaczarowały Torwar. Czar jednak prysnął po tie-breaku, w którym Polak też prowadził, 1-0 i 4-2. – Dobrze serwowałem i nawet wysoko przegrywając, byłem wciąż skoncentrowany – mówił po meczu Tomic. Brzmi bardzo prosto, ale to prawda.

Kubot obiecuje

Gdy było już 3:1 dla gości chwilę trwały uzgodnienia kapitanów z sędzią, kto zagra niepotrzebny już chyba nikomu (nawet publiczności) piąty mecz. To jednak obowiązek, z którego Międzynarodowa Federacja Tenisowa ostatnio nie daje się łatwo wymigać, więc na kort wyszli Michał Przysiężny i Nick Kyrgios. Po 19 minutach Polak zgłosił osłabienie oraz zawroty głowy i poddał się.

W tym czasie dziennikarze słuchali już kapitańskiej oceny całego spotkania i potem słów pokory Kubota, który znów bił się w piersi za porażkę, a zwłaszcza za drugiego seta z Tomiciem, ale też nie deklarował wyprawy na tenisową emeryturę, a nawet zapowiadał odrodzenie i jeszcze tegoroczne zwycięstwa na twardych kortach w Azji, a potem w Europie.

Najbliższa ważna data dla polskiej reprezentacji w Pucharze Davisa to środa, 18 września – dzień losowania przyszłorocznej drabinki grupy 1 strefy euroafrykańskiej.

O kolejną długą serię meczów u siebie będzie trudno, lecz Polska awansuje o kilka pozycji w pucharowym rankingu, więc jest możliwe, że zostanie rozstawiona, a to oznacza sporą szansę na wolny los w pierwszej rundzie rozgrywek w lutym 2014 roku.

Czekamy na losowanie

Jeśli, jak zapewniali tenisiści i kapitan Szymanik, wszyscy dotrwają w zdrowiu i formie do przyszłorocznej wiosny, to być może ten pobyt w sieni wielkiego tenisa nie będzie długi, a powtórka z wrześniowych emocji barażu o awans do grupy światowej wcale nie jest niemożliwa. Towarzystwo w grupie 1. polskiej strefy jest ciekawe, ale nie takie groźne: Ukraina, Austria, Chorwacja, Rumunia, Rosja, Słowenia.

Może wystarczy wygrać tylko jeden mecz, w kwietniu. Na razie więc trzeba czekać na losowanie i wieści z gabinetu lekarskiego, w którym badany jest kręgosłup Jerzego Janowicza. Brakowało na Torwarze mocy jego serwisu, choć i z nią historyczne zwycięstwo nad Australią wcale nie byłoby pewne.

Puchar Davisa. Baraż o awans do grupy światowej.

Polska – Australia 1:4 (Piątek: Ł. Kubot – L. Hewitt 1:6, 3:6, 2:6; M. Przysiężny – B. Tomic 5:7, 6:7 (1-7), 4:6. Sobota: M. Fyrstenberg, M. Matkowski – Ch. Guccione, N. Kyrgios 5:7, 6:4, 6:2, 6:7 (5-7), 6:4. Niedziela: Kubot – Tomic 4:6, 6:7 (5-7), 3:6; Przysiężny – Kyrgios 1:4, krecz Polaka).

Kapitan reprezentacji Australii

Praca została wykonana, ładnych parę lat nie było nas w Grupie Światowej, więc teraz mam tylko nadzieję, że pozostaniemy w niej na dłużej. Za rok zapewne zagramy więcej meczów u siebie, na bardziej sprzyjającej nawierzchniach, to też pomoże. Dziś Bernard Tomic znów pokazał, że zasługuje na nr 1 w naszej ekipie, wybrnął z trudnej sytuacji, wygrał drugi mecz, a przecież przyjeżdżał do Polski jako przegrany w Ameryce. Moja rola w jego zwycięstwach była niewielka, sam wiedział, co robić, kiedy zostać za końcową linią, kiedy atakować. Najważniejsze jest to, że się rozwija, dojrzał i rozumie już świetnie, czym jest drużyna daviscupowa. Z nim oraz pozostałymi będziemy mieli silny zespół przez lata.

Nie stawiam sobie odległych celów w Grupie Światowej. Najważniejszy jest zawsze następny mecz. Co tu prognozować, gdy trafimy od razu na Hiszpanów i będziemy musieli grać na czerwonej mączce w Madrycie? Na razie po prostu się cieszymy i wieczorem planujemy zabawę, razem z naszymi kibicami, w tym miejscu, które nazywa się tutaj... dyskoteka?

Kapitan reprezentacji Polski

Nie mam żadnych uwag do swoich tenisistów. Mieliśmy taki skład, jaki mogliśmy mieć. Łukasz Kubot zagrał z Tomicem najlepszego seta weekendu, ale też go przegrał. Był znacznie lepszy niż w meczu Hewittem i nie dał rady. Michałowi Przysiężnemu kręciło się w głowie od rana, dostał tabletkę, nie było sensu, by go męczyć na korcie w „martwym” meczu. Ten przymus gry nie jest rozumiany przez ludzi sportu.

Czapki z głów przed Australijczykami. Grali na najtrudniejszej dla nich nawierzchni i byli lepsi. Cóż mogliśmy zrobić więcej? Chyba nic. Wybraliśmy najlepszy z możliwych skład. Przygotowaliśmy się profesjonalnie. Wszyscy walczyli z poświęceniem. Mieliśmy pełne wsparcie związku, pomoc w każdej kwestii, treningów, opieki medycznej, logistyki. Drugi raz zrobilibyśmy wszystko tak samo. Przyszłość nie wygląda źle. Wciąż mamy świetnego singlistę nr 1, dobre rakiety nr 2 i 3, doświadczony debel. Wszyscy deklarują chęć gry w reprezentacji w kolejnym roku. Moja przyszłość? Ocena należy do PZT i tenisistów, oni też muszą chcieć ze mną pracować dalej.

Tenis
Simona Halep kończy karierę. Gdyby nie ta afera z dopingiem
Materiał Promocyjny
Koszty leczenia w przypadku urazów na stoku potrafią poważnie zaskoczyć
Tenis
WTA Abu Zabi. Magda Linette wygrywa i zaczyna odrabiać straty
Tenis
Magdalena Fręch nie zaistniała na korcie. Szybkie pożegnanie z Abu Zabi
Tenis
ATP w Rotterdamie. Hubert Hurkacz dawno tak nie wygrywał
Tenis
Puchar Davisa. Różnica klas. Awans reprezentacji Polski