Fedberg, Mundl i Becković

Zaczął się Wielki Szlem Azji i Pacyfiku. W singlu piątka Polaków w turnieju głównym. Mistrzowie z dawnych lat na ławkach trenerskich.

Publikacja: 13.01.2014 01:00

Rozbieg był krótki, ledwie dwa tygodnie, Puchar Hopmana, kilka pokazówek, turnieje w Dausze, Brisbane, Sydney i o 1 w nocy z niedzieli na poniedziałek czasu polskiego zaczęli.

Australian Open to 33 mln miejscowych dolarów w puli nagród, po 2 mln dla zwycięzców. Są obrońcy tytułów – Novak Djoković i Wiktoria Azarenka, nie brakuje nikogo ważnego. Jest też australijskie słońce, czeka rzeka Yarra, sławne lody w Melbourne Park i entuzjazm miejscowych kibiców.

Dla polskiego tenisa turniej w Melbourne jest w tym roku zagadką. Agnieszka Radwańska pojechała do Australii z zapewnieniami z ławki trenerskiej, że jest zdrowa, nawet nieco silniejsza niż rok temu, że pracowała solidnie i może zrobić ten wyczekiwany krok wyżej niż ćwierćfinał.

Puchar Hopmana w Perth wzmocnił nadzieje, nieudana obrona tytułu w Sydney je przygasiła, choć sama Agnieszka nie robiła z tego katastrofy.

Trener Tomasz Wiktorowski zapewniał, że głównym celem Polki pozostaną zawsze Wielkie Szlemy, więc falstartu z Julią Putincewą spodziewać się nie należy. Ten mecz zapowiedziano na wtorek, na Hinsense Arena (drugi w hierarchii stadion w Melbourne Park), ok. 5 rano czasu warszawskiego. Putincewa, urodzona w Moskwie, ma 19 lat, od niedawna paszport Kazachstanu, mocną rękę i motto sportowe: nie mogę grać, jak nie jestem zła. Trenuje i jeździ po świecie pod opieką ojca Antona, ale była też pod nadzorem Martiny Hingis w akademii Patricka Mouratoglou. Jako juniorka mocna, w dorosłym świecie na razie złość jeszcze jej przesadnie nie pomaga, choć 109. miejsce w rankingu WTA nie jest złe.

Pierwsza dobra wiadomość z Melbourne jest taka, że eliminacje przeszła Katarzyna Piter. Wygrała decydujący mecz z Francuzką Claire Feuerstein 4:6, 6:2, 6:3. W pierwszej rundzie turnieju głównego trafiła na Rumunkę Simonę Halep, nr 11. Próg wysoki, ale nie tak, by od razu się poddać. Zagrają, jak Radwańska, we wtorek.

Z męskiej polskiej trójki najwcześniej – już dziś – do obowiązków wezwano Łukasza Kubota. W Polsce to były godziny przed świtem, w Australii wczesne popołudnie, naprzeciwko Nikołaj Dawydienko, w 2006 roku nr 3 na świecie, w 2009 roku zwycięzca Masters, w dorobku kilka wielkoszlemowych półfinałów, dziś rosyjska rakieta nr 3, rok starszy od Polaka, ranking nr 61.

Jerzy Janowicz w Sydney rozpoczął sezon bezbarwnie, przegrał szybko i o formie najlepszego z Polaków wiele nie wiemy. Wiemy natomiast, że miał ostatnio kontuzję śródstopia, a dobre poruszanie się po korcie to była jedna z ważnych zalet tenisisty z Łodzi. Bez swobodnego biegania nawet z niedawnym australijskim juniorem Jordanem Thompsonem może być trudno. Rozpoznanie przyjdzie bojem, wyznaczono je na polski poniedziałkowy ranek, około 7.

Michał Przysiężny we wtorek zagra z Horacio Zeballosem, 28-letnim Argentyńczykiem, który dopiero rok temu wygrał pierwszy turniej ATP (ale w finale z jeszcze zardzewiałym po kontuzji Rafaelem Nadalem). Ranking od Polaka ma wyższy, lecz w Australii nigdy nie przeszedł pierwszej rundy, próbował dwa razy.

Tematem przewodnim tegorocznego turnieju nie są upały australijskiej zimy ani nawet solidnie powiększona pula nagród. Wydarzeniem Australian Open 2014 trochę nieoczekiwanie stał się powrót do pierwszoplanowych ról wielu sław tenisa lat 80. i nieco późniejszych.

Nie będą komentatorami czy gośćmi lóż korporacyjnych, lecz już od pewnego czasu aktywnie towarzyszą współczesnym tenisistom na kortach i w salach gimnastycznych.

Stefan Edberg u boku Rogera Federera (porozumienie ma trwać 10 tygodni w 2014 roku, to raczej rodzaj konsultacji, a nie stałej współpracy), Boris Becker jako trener Novaka Djokovicia, Ivan Lendl przy Andym Murrayu, Michael Chang, Goran Ivanisević, Sergi Bruguera – oni też wzięli się za podobną pracę przy tenisistach nowej generacji, odpowiednio: Keim Nishikorim, Marinie Ciliciu i Richardzie Gasquecie. W tym nurcie znajduje się ubiegłoroczna decyzja Djokovicia, by do pomocy wziąć na pewien czas Wojciecha Fibaka i bardzo niedawna Martiny Hingis, by wspomóc w Melbourne Sabine Lisicki. Wzrost trenerskiego zapału dawnych gwiazd niewątpliwie spowodowały sukcesy Murraya po dwóch latach pracy z Lendlem. Czech mówi, by patrzeć na to z większym dystansem, przypomina, że w tenisie starsi gracze zawsze byli obecni, ale jednym się udawało być skutecznymi mentorami, innym – jak Jimmy'emu Connorsowi – nie.

– Oczywiście doświadczenie pomaga, umiemy uspokoić młodych ludzi, ale większość zależy jednak od tenisistów i od chemii między nami. Czasem 30 tytułów wielkoszlemowych nie pomoże, czasem ktoś mniej znany świetnie da sobie radę – twierdzi Lendl i przypomina, że Nadal jest świetnie prowadzony przez wujka, trenera z lokalnego klubu. – Współcześni tenisiści chcą po prostu być konkurencyjni, patrzą, co robią inni, sprawdzają nowe pomysły, wciąż chcą się poprawiać – wtórował mu Becker.

W tym masowym zatrudnianiu byłych mistrzów jest ryzyko, ale też jest sporo fascynacji dawnymi asami. Niektórzy już mówią, że w Melbourne Park zagrają Fedberg, Mundl i Becković.

Rozbieg był krótki, ledwie dwa tygodnie, Puchar Hopmana, kilka pokazówek, turnieje w Dausze, Brisbane, Sydney i o 1 w nocy z niedzieli na poniedziałek czasu polskiego zaczęli.

Australian Open to 33 mln miejscowych dolarów w puli nagród, po 2 mln dla zwycięzców. Są obrońcy tytułów – Novak Djoković i Wiktoria Azarenka, nie brakuje nikogo ważnego. Jest też australijskie słońce, czeka rzeka Yarra, sławne lody w Melbourne Park i entuzjazm miejscowych kibiców.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Tenis
Magda Linette nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa
Materiał Promocyjny
Berlingo VAN od 69 900 zł netto
Tenis
Czy Iga Świątek w tym sezonie rzeczywiście zawodzi?
Tenis
Kontuzjowany Hubert Hurkacz nie zagra w Miami. To już stan ostrzegawczy
Tenis
Tenisowy Enea Poznań Open 2025 z wyższą rangą
Materiał Promocyjny
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
Tenis
Miami. Iga Świątek na Florydzie już wygrywa
Materiał Promocyjny
Suzuki Moto Road Show już trwa. Znajdź termin w swoim mieście