Chwilę trwało, by ktoś przyhamował Simonę Halep w szybkim pędzie do pierwszej piątki rankingu światowego. Padło w półfinale Indian Wells na Agnieszkę Radwańską, której może niekiedy brakować siły do potężnych serwisów i forhendów, ale wiedzy, jak mądrze grać w tenisa, nie zabraknie nigdy.
Wygrała 6:3, 6:4, wynik poszedł w świat, wróciły entuzjastyczne oceny meczu i oczywiste pochwały. – Zasłużyła na zwycięstwo. Każda jej piłka trafiała w kort, musiałam mnóstwo biegać. Może zaczęłam spotkanie zbyt spokojnie, ale przecież Agnieszka to wielka tenisistka. Trudno z nią grać, zawsze. Dziś też była lepsza, w finale w niedzielę też będzie wielka – mówiła Rumunka, już wiadomo, że od poniedziałku, mimo porażki z Polką, jednak nr 5 na świecie.
Finał Radwańskiej z Pennettą to nie jest zła wiadomość dla naszej gwiazdy z Krakowa. Statystyki nie grają, każdy mecz jest nieco inny, ale pozytywny bilans 4-2 dodaje wiary. Oczywiście można spojrzeć na te sześć spotkań bardziej wnikliwie i wtedy widać, że ostatni mecz, niedawno w Dubaju, Polka przegrała, i to dość gładko 4:6, 1:6. Wcześniej taka przykrość zdarzyła się Radwańskiej w 2008 roku w Hobart, czyli tak dawno, że nie warto o tym pamiętać. Bardzo wnikliwi dokumentaliści wiedzą, że grały jeszcze raz, w grudniu 2011 roku pokazówkę w Singapurze, tam w finale Włoszka też była lepsza i zwyciężyła 6:4, 7:5.
Kto widział mecz Radwańska – Halep wie jednak, że jeśli Agnieszka podtrzyma bojowe nastawienie, nie da się zatrzymać na końcowej linii kortu, to w grze kombinacyjnej będzie lepsza. Gra kilka dni po swych 25. urodzinach, gra z rywalką o siedem lat starszą, ma przewagę techniki i sprytu. To jej 19. finał, z poprzednich osiemnastu wygrała 13, w tym dwa rangi Premier Mandatory (w Miami i Pekinie). Nie musi niczego się obawiać, jest w finale turnieju, w którym poza Sereną Williams wystartowały wszystkie wielkie rywalki: Maria Szarapowa, Wiktoria Azarenka, Na Li, Angelique Kerber, Jelena Janković i wszystkie, z różnych przyczyn, nie dały rady.
Po stronie Flavii jest spokój kobiety po przejściach. Była przez lata solidną tenisistką z drugiej linii, ale zawsze niedaleko sław (najwyższa pozycja rankingu: 10. w lecie 2009 roku). Dobrze grała w debla, z Giselą Dulko wspięła się na szczyty.