Ręcznik chował ciche łzy

Kontuzjowana Agnieszka Radwańska przegrała z Flavią Pennettą 2:6, 1:6 w finale turnieju w Indian Wells.

Aktualizacja: 16.03.2014 23:31 Publikacja: 16.03.2014 20:37

Agnieszka Radwańska za półfinał zarobiła już 500 tys. dolarów

Agnieszka Radwańska za półfinał zarobiła już 500 tys. dolarów

Foto: Getty Images/AFP

W sensie tenisowym rywalizacji nie było. Godzina i niepełny kwadrans gry, trzy wizyty fizjoterapeutki, kilkanaście wymian i po meczu, który dał włoskiej tenisistce tysiąc punktów rankingowych i milion dolarów premii. Pokonanej zostawił bolące lewe kolano i żal z powodu bezradności.

Wielki ośmiokątny stadion tenisowy w Indian Wells widział znacznie lepsze finały kobiece, ale tym razem nie trzeba mówić o winie grających, tylko o pechu. Nie ma doskonałych meczów, gdy jedna tenisistka niemal od pierwszej piłki walczy z bólem, druga zaś stara się szybko i profesjonalnie wziąć główną nagrodę, ale też nie jest ze stali i może trochę współczuje rywalce.

Finał zaplanowano w samo kalifornijskie południe, słońce grzało (termometry wskazywały 29 st. C), wszystkich 16 tysięcy krzesełek widzowie nie zajęli, ale frekwencja nie była zła.

Na początku były uśmiechy obu tenisistek, pamiątkowe zdjęcia i standardowa rozgrzewka, po której trudno było poznać, że Agnieszkę coś boli. Kto często ogląda jej mecze, chyba przyzwyczaił się do widoku szerokiego krzyża z plastrów na prawym barku. Plastry na lewym kolanie były nowością, lecz nadzieja, że to tylko prewencja, była silna.

Pierwszy gem wygrany przez Polkę, wprawdzie nie gładko, ale od kiedy to w finale tak wielkiego turnieju ma być gładko. Wprawdzie Włoszka w tych początkowych gemach wcale nie grała wyjątkowo, lecz potwierdziła, że tenisowa dojrzałość jej służy. Wyrównała, atakowała, gdy nadarzała się okazja, w końcu objęła prowadzenie w piątym gemie 40-0 przy serwisie Polki i za chwilę prowadziła już 4:2, po krótkiej chwili 5:2, widać było, że w tenisie Agnieszki Radwańskiej jest poważna awaria.

Pierwszy miernik usterek to duża liczba prostych błędów, jakie Polce w dobrym zdrowiu się nie zdarzają. Drugi – widoczna słabość w poruszaniu się po korcie. Gdy pierwszy set poszedł na straty, przy krzesełku Agnieszki pojawił się Tomasz Wiktorowski. W Indian Wells interwencje trenerów są dozwolone.

Rozmowa wiele wyjaśniła. – Wzięłam tabletki, ale boli mnie. Im bardziej chcę, tym gorzej mi wychodzi – skarżyła się Agnieszka. Rady trenera: – Poproś o pomoc fizjoterapeutę, próbuj grać szybciej, z większym zaangażowaniem, ale tylko wtedy, jeśli możesz. Jeśli nie, zdrowie ważniejsze. Doszło kilka uwag technicznych związanych z temperaturą oraz tempem ataków i Polka ruszyła na kort.

Posłuchała rad, próbowała, ryzykowała bardziej niż zwykle. Znów wygrała pierwszego gema, w przerwie zjawiła się pomoc medyczna. Kamery pokazały z bliska zabiegi: plastry zdjęte, maść, nowe plastry założone. Pennetta wszystko widziała, jej hiszpański trener Salvadore Navarro też. To, że doradzał jej mocne tempo i skróty, było oczywiste.

Trener był przeciętnym tenisistą z Barcelony, ale szkolenie wychodzi mu znacznie lepiej. Przejął obowiązki po Gabriele Urpim, z którym Włoszka ćwiczyła dziesięć lat. Referencje miał dobre – prowadził już kariery Juana Carlosa Ferrero i Tommy'ego Robredo. Flavia Pennetta była wprawdzie pierwszą tenisistką pod jego opieką, ale znalazł klucz do jej późnych sukcesów. W krótkich słowach: poprawa serwisu, większa agresywność, ciągły nacisk na rywalki.

Na kulejącą Radwańską metoda jak znalazł. Publiczność świetnie rozumiała, co się dzieje, biła brawa Polce, by ta nie zeszła z kortu. Oczywiście żadnych cudów nie było. Terapeutka dokładała bandaże i plastry na kolanie, Agnieszka grała, jak mogła, a raczej jak nie mogła, i z każdą piłką była bliżej porażki. Wybrała wariant dumny – grę z bólem, miejmy nadzieję, bez dalekosiężnych złych skutków. Taka postawa w Indian Wells jest nagradzana, lecz cena nie jest mała. To nie tylko łzy, które po meczu Radwańska zostawiała cicho w ręczniku, nie tylko konieczność dziękowania rywalce, sponsorom i obiecywanie powrotu, gdy chce się ten ręcznik trzymać jeszcze przy twarzy i chować się przed światem. To także ryzyko kontuzji, która może na dłużej uniemożliwić grę, a już od poniedziałku w Miami zaczyna się kolejny turniej rangi Premier.

Po łzach Agnieszki zobaczyliśmy uśmiech Flavii, która w poniedziałek będzie już 12. tenisistką świata. Uśmiech tenisistki, która pierwszy tytuł WTA zdobyła 10 lat temu w Sopocie.

Kobiety – półfinały?:

A. Radwańska (Polska, 2) – S. Halep (Rumunia, 6) 6:3, 6:4; F. Pennetta (Włochy, 20) – Na Li (Chiny, 1) 7:6 (7-5), 6:3. Finał: Pennetta – Radwańska 6:2, 6:1.

Mężczyźni – półfinały:

N. Djoković (Serbia, 2) – J. Isner (USA, 12) 7:5, 6:7 (2-7), 6:1; R. Federer (Szwajcaria, 7) – A. Dołgopołow (Ukraina, 28) 6:3, 6:1. Finał zakończył się po zamknięciu tego wydania gazety.

W sensie tenisowym rywalizacji nie było. Godzina i niepełny kwadrans gry, trzy wizyty fizjoterapeutki, kilkanaście wymian i po meczu, który dał włoskiej tenisistce tysiąc punktów rankingowych i milion dolarów premii. Pokonanej zostawił bolące lewe kolano i żal z powodu bezradności.

Wielki ośmiokątny stadion tenisowy w Indian Wells widział znacznie lepsze finały kobiece, ale tym razem nie trzeba mówić o winie grających, tylko o pechu. Nie ma doskonałych meczów, gdy jedna tenisistka niemal od pierwszej piłki walczy z bólem, druga zaś stara się szybko i profesjonalnie wziąć główną nagrodę, ale też nie jest ze stali i może trochę współczuje rywalce.

Pozostało 85% artykułu
Tenis
Kim w sztabie Huberta Hurkacza będzie Ivan Lendl, a kim Nicolás Massú?
Tenis
Sprawa Igi Świątek. Jajko też może być zanieczyszczone środkami dopingującymi
Tenis
Hubert Hurkacz ogłosił nazwiska nowych trenerów
Tenis
Słowa wsparcia, chłodna analiza, gorzka ironia. Reakcje na sprawę Igi Świątek
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Tenis
Iga Świątek miała pozytywny wynik testu antydopingowego. Co się stało i co ją czeka?
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska