Szansa awansu jest znacząca. Do Barcelony pojechała reprezentacja: Agnieszka (3. WTA) i Urszula (73.) Radwańskie, Paula Kania (169.) oraz Alicja Rosolska (51. w deblu). Wedle rankingu WTA dwie najsilniejsze solistki oraz wsparcie deblowe (choć nie można wykluczyć, że Agnieszka pojawi się także w finałowej grze podwójnej).
Kłopot kapitana Tomasza Wiktorowskiego to na pewno nawierzchnia (sezon na kortach ziemnych dopiero się zaczyna, ale Hiszpanki ćwiczą na nich od dawna) i jeszcze nierówna forma młodszej z sióstr Radwańskich – Ula dopiero wraca po kontuzji do mocnego rytmu turniejów WTA, na razie z jej zwycięstwami jest krucho.
Rywalki jednak też mają swoje problemy. Najsłynniejszą z nich pozostaje pani kapitan – Conchita Martinez. Była mistrzyni Wimbledonu mogła powołać do drużyny tenisistki z drugiego szeregu: Marię Teresę Torro-Flor (69. WTA), debiutantkę Estrellę Cabezę-Candelę (108.), Silvię Soler-Espinosę (107.) i Anabel Medinę-Garrigues (123.) – kiedyś trzecią deblistkę świata (tytuły w Roland Garros 2008 i 2009, srebro olimpijskie w Pekinie). Zabraknie pierwszej i drugiej rakiety Hiszpanii: Carli Suarez Navarro (16.) i Garbine Muguruzy Blanco (41.).
Siły rozkładają się zatem dość równo – własne korty, wsparcie publiczności i większe doświadczenie gry w Grupie Światowej (pięć zwycięstw w latach 90.) to przewagi Hiszpanek, ale gwiazda w składzie – to główny argument Polek. To dopiero drugi mecz Pucharu Federacji tych drużyn. Cztery lata temu w barażach o Grupę Światową II Polska przegrała w Sopocie 1:4.
Tym razem stawka jest wyższa, nadzieje większe. Dziewczyny kapitana Wiktorowskiego wygrały na początku lutego mecz Grupy Światowej II w Boras ze Szwecją 3:2 (dwa singlowe punkty Agnieszki Radwańskiej plus deblowy z Rosolską, drugą singlistką była Katarzyna Piter). Hiszpanki grały w głównej Grupie Światowej, przegrały w Sevilli z Czeszkami 2:3.