Pewien humorysta rzekł: – Są dwie rzeczy w życiu, na które nigdy nie jesteśmy przygotowani: bliźniaki. Rodzice Mike'a i Boba jednak byli. Mama Kathy, tenisistka (cztery razy grała w latach 60. w Wimbledonie), potem trenerka, ojciec Wayne, też instruktor tenisa, choć główny zawód to prawnik, ponadto muzyk amator. Od razu mieli plan.
Mike (Michael Carl) jest starszy od Boba (Roberta Charlesa) o trzy minuty. Bliźniacy jednojajowi, odbicie zwierciadlane. Mike praworęczny, Bob leworęczny – odrobinę wyższy, nieco cięższy.
Na oko różnic prawie nie widać. Zresztą byli ubierani jednakowo i zachęcani, by podkreślać podobieństwo. Zawsze ich mylono na plakatach i na żywo. Chętnie prowokowali pomyłki, bo potem było z czego się śmiać. Znali starą opowieść o Karlu Meilerze, który grał kiedyś w odstępie kilku tygodni z Timem i Tomem Gulliksonami (też zwierciadlanymi bliźniakami). Potem Niemiec mówił w szatni z przejęciem: – Ludzie, ten Gullikson jest naprawdę dobry. Parę tygodni temu pokonał mnie jedną ręką, teraz drugą!
Chłopcy z Kalifornii
Pierwszy turniej wygrali jako sześciolatkowie (w kategorii do dziesięciu lat), więc talent rozpoznano wcześnie. Problem singla został rozwiązany prostym cięciem – gdy w drabince brat wpadał na brata, oddawał mecz walkowerem, kolejność – na zmianę.
Bracia Bryanowie to jedyni debliści, którzy osiągnęli sportowy i marketingowy sukces