Radwańska na Wimbledonie

Wimbledon | Agnieszka Radwańska i Paula Kania już dziś rozpoczną nasze emocje 128. turnieju. Pozostała polska piątka zagra we wtorek, w tym Jerzy Janowicz.

Publikacja: 23.06.2014 02:32

Agnieszka Radwańska rok temu była w półfinale, przed dwoma laty w finale. Czas na więcej

Agnieszka Radwańska rok temu była w półfinale, przed dwoma laty w finale. Czas na więcej

Foto: AFP

Korespondencja ?z Londynu

Kolejka za murkiem Wimbledon Park Road już stoi, komunikaty mówiły, że o 8.30 rano w niedzielę ludzi było znacznie więcej niż wolnych biletów na kort centralny i kort nr 1. Ci, którzy je zdobędą, zobaczą po meczu Andy'ego Murraya (obrońca tytułu zwyczajowo otwiera gry na centralnym) Paulę Kanię i Na Li.

O Kani przeciętny kibic wie niewiele, choć 21-letnia tenisistka z Sosnowca była już mistrzynią Polski (2011) i wygrała kilka turniejów ITF. Jej codzienność to życie na obrzeżach wielkiego tenisa, podróże starym autem na treningi, szukanie sponsorów, kłopoty z opłacaniem kortów i trenerów, gra w lidze niemieckiej dla chleba oraz ciułanie punktów rankingowych w małych turniejach, mozolne próby wspinania się wyżej.

Przełom nastąpił późną jesienią ubiegłego roku, gdy wygrała nieco większy (pula 50 tys. dol.) turniej ITF na Tajwanie, awansowała do drugiej setki rankingu i mogła śmielej myśleć o startach w eliminacjach wielkoszlemowych. Do tej pory się nie udawało, w Roehampton, południowo-zachodniej dzielnicy Londynu, wreszcie tak.

Teraz jest nagroda. Paula Kania w poniedziałek zagra z drugą rakietą świata przed 15 tysiącami widzów i tylko się śmieje. – Super. Nie mam się czego bać. To dla mnie sama radość i świetna nauka, jak walczy się z tak silnymi tenisistkami. Niech Na Li się martwi, ja po prostu się cieszę, że tu jestem – mówiła.

Kto poznał panią Paulę, ten wie, że żadnego fałszu w tych słowach nie ma, choć ranking (175. WTA) jeszcze nie zachęca do nadmiernej odwagi. Z okazji wygrania kwalifikacji tenisistka kupiła sobie nowy telefon, na sławne korty przyjechały jej siostra i mama. To są małe radości takich debiutów. Wreszcie Paula Kania mogła też spełnić dziecięcą obietnicę – miała dziesięć lat, gdy powiedziała mamie, że ona też kiedyś siądzie w loży na korcie centralnym Wimbledonu, „jak mama Martiny Hingis, ta w tym małym kapelusiku", takie były dokładnie tamte słowa.

Drugim polskim meczem w dniu otwarcia będzie gra Agnieszki Radwańskiej z Andreeą Mitu (205. WTA) – kort nr 2, ostatni mecz w kolejce, czyli pod wieczór. Pierwsza polska rakieta też chodzi po Wimbledonie w uśmiechach, za nią kilka treningów i czwartkowe powitalne party w londyńskim klubie Richarda Bransona – The Kensington Roof Gardens – z czerwonym dywanem, gwiazdami WTA i nie tylko.

Kim jest panna Mitu? Mówiąc szczerze, świat wie o niej mniej więcej tyle samo co o Pauli Kani. Może dlatego trener Tomasz Wiktorowski udał się na wizję lokalną zobaczyć trening Rumunki. Po nim wydał werdykt: – Wygrała trzy mecze kwalifikacyjne, to się liczy, ale nie powinna niczym nas zaskoczyć. Najważniejsze, że w Londynie jest ciepło, dla barku Agnieszki to najlepsza pogoda.

Dzień przed startem korty treningowe były jak fabryczna taśma, widzowie patrzyli przez dziury w osłonach płotu, media śledziły każdy ruch Novaka Djokovicia, Rafaela Nadala lub Sereny Williams. Miejscowi nie mają wątpliwości – do trenerki Amelie Mauresmo stawał tłumek, bo choć Francuzka nie dostała od Brytyjczyków przesadnie dużego kredytu zaufania, to musi już opowiadać, jak obroni z Murrayem tytuł.

Zgodnie z duchem czasów po raz pierwszy relacje pojawią się na Twitterze. Powód tej aktywności jest oczywisty. – Na korty może przyjść tylko pół miliona osób, a widzów w sieci mamy 20 mln. Rozwój kanałów cyfrowych to najlepsza rzecz, jaką możemy zrobić – oświadczyła Alexandra Willis, dyrektorka nowego biznesu. Wimbledon był już drewniany, potem betonowy, teraz cyfrowy, tylko trawa, na szczęście, wygląda wciąż tak samo.

Transmisje z Wimbledonu ?na sportowych antenach Polsatu.

Korespondencja ?z Londynu

Kolejka za murkiem Wimbledon Park Road już stoi, komunikaty mówiły, że o 8.30 rano w niedzielę ludzi było znacznie więcej niż wolnych biletów na kort centralny i kort nr 1. Ci, którzy je zdobędą, zobaczą po meczu Andy'ego Murraya (obrońca tytułu zwyczajowo otwiera gry na centralnym) Paulę Kanię i Na Li.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Tenis
Qatar Open: Magda Linette gra dalej, Aryna Sabalenka i Coco Gauff wyeliminowane
Tenis
ATP 250 w Marsylii. Hubert Hurkacz w swoim żywiole
Tenis
WTA Doha. Iga Świątek wygrała z Marią Sakkari i zaczęła marsz po czwartego orła
Tenis
Belinda Bencic wygrała turniej w Abu Zabi. Tenisowe mamy wciąż mają się dobrze
Tenis
ATP Rotterdam. Piękna porażka Huberta Hurkacza z Carlosem Alcarazem