Brytyjskie nerwy wieczorową porą

Londyn odetchnął z ulgą – Andy Murray wygrał 6:3, 7:5 z Milosem Raonicem i uratował szanse awansu do półfinału ATP Finals. Choć Roger Federer jest już tam jedną nogą, to w Grupie B jeszcze wszystko jest możliwe

Publikacja: 11.11.2014 23:32

Brytyjskie nerwy wieczorową porą

Foto: AFP

To miała być największa atrakcja wtorku – spotkanie Szkota z Kanadyjczykiem wieczorową porą, z misją koniecznej wygranej, bo porażka w praktyce oznaczała koniec marzeń o awansie.

Murray wykorzystał szansę, choć trzeba dodać, że młody rywal mu pomógł. Był zbyt niecierpliwy, atakował chaotycznie, nie potrafił serwować równo i skutecznie – szybkość piłki to nie wszystko. W pierwszym secie wystarczyło Murrayowi jedno przełamanie podania Raonica, w drugim też był dość szybko z przodu – prowadził 2:1 i serwował, ale wtedy, raz jeden Kanadyjczyk zdołał wyrównać.

Rozstrzygnięcie przyszło przy stanie 5:5, gdy jeszcze raz Andy Murray wykorzystał wszystkie słabości rywala – nieregularne podanie i niepewny bekhend. Prowadząc 6:5, mimo lekkiego zdenerwowania, wykorzystał drugą piłkę meczową. Brytyjskie nadzieje zostały podtrzymane, choć twierdzić, że Szkot odzyskał już wszystkie swe sportowe zalety – za wcześnie.

Roger Federer niemal na pewno zagra w półfinale, ale słowo niemal musi paść, gdyż Andy Murray wygrywając z Raonicem w dwóch setach przedłużył wszystkie najważniejsze rozstrzygnięcia w grupie B aż do czwartku (jeden lub dwa sety wygrane przez Kanadyjczyka oznaczałyby obecność Szwajcara w półfinale).

Układ ostatnich meczów (Federer - Murray, Nishikori - Raonic) jest taki, że teoretycznie awans może zdobyć każdy z czwórki w grupie B. Sześciokrotny mistrz Masters po pokonaniu Kei Nishikoriego mówił jednak o przyszłości z wielkim optymizmem, o młodym rywalu z szacunkiem.

– Moja gry była dla Japończyka bardzo niewygodna. Nie zawsze mogłem wdrożyć mój plan, bo Kei grający z pełną siłą zza końcowej linii jest bardzo trudny do pobicia, ale dziś z jakichś powodów nie mógł często tego robić. Może to ja grałem za dobrze w obronie i ataku, zmieniając dostatecznie często serwisy. Miałem przewagę, gdyż czułem się naprawdę dobrze, a on może miał pewne problemy ze zdrowiem – oceniał.

– Nie dał mi szansy na żaden powrót w meczu, choć wcale nie grałem źle. Nigdy bym nie powiedział, że ma 33 lata. Cały czas wygląda młodo i gra wspaniale – odpowiadał równie grzecznie Japończyk.

W półfinale debla znajdą się na pewno Ivan Dodig i Marcelo Melo. Wygrali w dwóch setach drugi mecz w Grupie B, inne rezultaty też im pomogły i liderzy deblowej Grupy B mogą spokojnie myśleć o kolejnym meczu w czwartek – w nim walczyć będą tylko o pierwsze miejsce i ewentualnych rywalach we półfinale.

Chorwat i Brazylijczyk pokonali we wtorek po dwóch tie-breakach Marcela Granollersa i Marca Lopeza, mistrzów Masters z 2012 roku. Spotkanie musiało się podobać, nic nie było w nim pewne od początku do końca. Melo i Dodig prowadzili w pierwszym secie 4:1, zaraz był remis. W pierwszym tie-breaku przegrywali 2-5 i wygrali 7-5.

W drugim ich rywale mieli piłki setowe przy stanie 7-6, 9-8 i 10-9, a przyszli zwycięzcy piłki meczowe przy wyniku 6-5, 8-7 i 12-11. Wygrali 14-12. Ktoś zauważył, że są jedynym deblem w ATP World Tour Finals 2014, który nie wygrał w sezonie żadnego turnieju, może więc kapryśny los czeka z nagrodą do ostatniej chwili.

Zapowiedź atrakcji ATP World Tour Finals na środę jest podobna do wtorkowej: Novak Djoković i Stan Wawrinka będą grać ze sobą o 21.00 w zasadzie już o awans z Grupy A do półfinału (scenariuszy, że zwycięzca dwóch meczów odpada – jest niewiele).

Podobnie Łukasz Kubot i Robert Lindstedt – jeśli wysoko wygrają z Alexandrem Peyą i Bruno Soaresem, to przy korzystnym wyniku w meczu braci Bryanów z Jeanem-Julianem Rojerem i Horią Tecau, też mogą awansować (początek spotkania Polaka i Szweda o 19.00).

Pozostałe mecze, singlowy i deblowy, też mają znaczenie: przegrani mogą się już powoli żegnać z tegorocznym turniejem w Londynie.

>LONDYN. ATP WORLD TOUR FINALS (6,5 mln dol.)

Grupa B: R. Federer (Szwajcaria, 2) – K. Nishikori (Japonia, 4) 6:3, 6:2; A. Murray (W. Brytania, 5) – M. Raonic (Kanada, 7) 6:3, 7:5.
Tabela:
1. Federer 2-0 4-0 25:12
2. Murray 1-1 2-2 21:20
3. Nishikori 1-1 2-2 17:20
4. Raonic 0-2 0-4 15:26

Grupa B – debel: J. Benneteau, E. Roger-Vasselin (Francja, 4) – D. Nestor, N. Zimonjić (Kanada, Serbia, 2) 6:4, 5:7, 10-4; I. Dodig, M. Melo (Chorwacja, Brazylia, 7) – M. Granollers, M. Lopez (Hiszpania, 6) 7:6 (7-5), 7:6 (14-12).
Tabela:
1. Dodig, Melo* 2-0 4-0 27:20
2. Granollers, Lopez 1-1 2-1 24:22
3. Benneteau, Roger-Vasselin 1-1 2-3 20:23
4. Nestor, Zimonjić 0-2 1-4 19:25
* awans do półfinału

>PLAN GIER
Środa, 12 listopada (czas polski)
13:00 Grupa A – debel: B. Bryan, M. Bryan – J. J. Rojer, H. Tecau
15:00 Grupa A: T. Berdych – M. Cilić /Polsat Sport/
19:00 Grupa A – debel: A. Peya, B. Soares – Ł. Kubot, R. Lindstedt
21:00 Grupa A: N. Djoković – S. Wawrinka /Polsat Sport Extra/

To miała być największa atrakcja wtorku – spotkanie Szkota z Kanadyjczykiem wieczorową porą, z misją koniecznej wygranej, bo porażka w praktyce oznaczała koniec marzeń o awansie.

Murray wykorzystał szansę, choć trzeba dodać, że młody rywal mu pomógł. Był zbyt niecierpliwy, atakował chaotycznie, nie potrafił serwować równo i skutecznie – szybkość piłki to nie wszystko. W pierwszym secie wystarczyło Murrayowi jedno przełamanie podania Raonica, w drugim też był dość szybko z przodu – prowadził 2:1 i serwował, ale wtedy, raz jeden Kanadyjczyk zdołał wyrównać.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Tenis
Iga Świątek broni tytułu w Madrycie. Już na początku szansa na rewanż
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem
Tenis
Porsche nie dla Igi Świątek. Jelena Ostapenko nadal koszmarem Polki
Tenis
Przepełniony kalendarz, brak czasu na życie prywatne, nocne kontrole. Tenis potrzebuje reform
Tenis
WTA w Stuttgarcie. Iga Świątek schodzi na ziemię
Tenis
Billie Jean King Cup. Polki bez awansu