- Jej styl gry nie odpowiada mojemu. Jest nieprzewidywalna, w tych meczach nie ma do końca logiki ani rytmu na korcie - wyjaśniała swego czasu Świątek w rozmowie z Canal+, a jej słowa znalazły w piątek potwierdzenie. Ostapenko uderzała bowiem potężnie, właściwie każdą piłką szukała winnera. Nie było mowy o kontroli ani budowaniu akcji, to Łotyszka narzuciła warunki gry.
27-latka w pierwszym secie zagrała 13 wygrywających uderzeń, zdobyła w ten sposób ponad jedną trzecią punktów. Skuteczna, pewna siebie, sunęła przez mecz jak walec. Świątek próbowała nawiązać walkę, ale długimi momentami była bezradna, a w drugiej partii – przy wyniku 3:6, 0:3 – cisnęła ze złością rakietą o ławkę. Nie pomogło, bo po chwili przegrała własnego gema serwisowego.
WTA Doha. Jelena Ostapenko gra jak za dawnych lat
Ostapenko znów przypomina dziś zawodniczkę, która objawiła się tenisowemu światu w 2017 roku, wygrywając Roland Garros. Awansowała wtedy do finału w dniu 20. urodzin. Pokonała Simonę Halep, zostając pierwszą nierozstawioną triumfatorką imprezy w Paryżu od 1933 roku i Margaret Scriven oraz najmłodszą od sukcesu 19-letniej Ivy Majoli z 1997 roku.
- Wszystko dzieje się u niej błyskawicznie. Szybko uderza, mówi, chodzi. Ma mnóstwo energii, co przekłada na kort – mówiła trener Anabel Medina, która zaczęła pracować z Ostapenko kilka miesięcy wcześniej. Wcześniej młodą zawodniczkę trenowała mama. Ona uprawiała tenis, pochodzący z Ukrainy tata był bramkarzem Motora Zaporoże. To podobno po nim jest silna i dobrze zbudowana.