Nie chciały zejść z kortu obie Polki we wtorek wieczór w Dosze. Grały prawie trzy godziny, rozegrały 223 punkty, 34 gemy. Do końca kwestia awansu wisiała na włosku.
Po meczu serdecznie się wyciskały. Nie było łez, był szczery uśmiech z obu stron i serdeczne gratulacje od przegranej dla zwyciężczyni. Miły i do zapamiętania na dłużej obrazek.
Mecz Polek w WTA – znak wyjątkowo dobrych czasów
Pół roku temu, przed igrzyskami olimpijskimi, zagrały ze sobą w finale turnieju w Pradze. Linette wygrała zdecydowanie 6:1, 6:2. Więcej oficjalnych spotkań w WTA między „polskimi rakietami” numer dwa i numer trzy (tymi miejscami stale się zmieniają) nie było.
Czytaj więcej
Iga Świątek wygrała z Marią Sakkari 6:3, 6:2 i awansowała do trzeciej rundy Qatar Open. Korty w Dausze to dla Polki strefa komfortu, bo wygrała trzy poprzednie edycje turnieju.
To zrozumiałe, bo obie zawodniczki należą do innego tenisowego pokolenia i w innym czasie znalazły się w czołówce. Poznanianka jest pięć lat starsza od zawodniczki z Łodzi. W Top 100 obecna pozostaje już od dziesięciu lat, dziś zajmuje 36 pozycję. Fręch, obecnie 28 na świecie, w pierwszej setce rankingu regularnie gra dopiero trzeci sezon.