Carlos Alcaraz był szczerze zachwycony. Wycieńczony po ponad dwugodzinnym, trzysetowym pojedynku półfinałowym złożył sportowy hołd polskiemu tenisiście. - Obaj zagraliśmy na niezwykle wysokim poziomie – mówił trzeci tenisista rankingu ATP.
Hiszpan pokonał w Rotterdamie Hurkacza 6:4, 6:7(5), 6:3. Dzień później w finale był lepszy od Alexa de Minaura i pierwszy raz w karierze wygrał turniej w hali, wcześniej jego szczytem były półfinały. W komplementach, jakie zafundował Polakowi, nie było jednocześnie cienia przesady. Kończący właśnie 27 lat wrocławianin pokazał bowiem tenis pozwalający mu rywalizować z najlepszymi. Pojawiła się iskierka nadziei, że wraca wreszcie na właściwe tory.
Droga przez mękę Huberta Hurkacza
Hurkacz dawno nie prezentował się na korcie tak dobrze. Ostatni równie udany występ miał w czerwcu ubiegłego roku, kiedy w imprezie rangi ATP 500, Terra Wortmann Open w Halle na nawierzchni trawiastej, doszedł do finału, gdzie uległ po dwóch tie-breakach liderowi światowego rankingu Jannikowi Sinnerowi.
Czytaj więcej
Hubert Hurkacz pokazał tenis z najwyższej półki, ale Carlos Alcaraz był lepszy i zagra w Rotterdamie o tytuł. Hiszpan wygrał 6:4, 6:7, 6:3, lecz Polak także ma powody do zadowolenia.
Potem nastąpiła seria wielu nieszczęśliwych zdarzeń, zapoczątkowana kontuzją w drugiej rundzie Wimbledonu, kiedy niefortunnie upadł w locie po piłkę podczas meczu z Arthurem Filsem.