Szwajcarka ma już w tym roku na rozkładzie zwycięstwa nad Anną Kalińską, Jeleną Ostapenko, Naomi Osaką, Marketą Vondrousovą i Jeleną Rybakiną. Bencic w Australian Open zatrzymała się dopiero w 1/8 finału na Coco Gauff, a dwa tygodnie później w Abu Zabi była już najlepsza. Pozycję w tourze odbudowuje błyskawicznie, choć przez kilkanaście miesięcy nie grała zawodowo w tenisa.
Bella urodziła się w kwietniu. Belinda najpierw ćwiczyła w domu i pracowała z fizjoterapeutę. Potrzebowała czterech miesięcy, żeby znowu wyjść na kort oraz kolejnych trzech, aby wystąpić na challengerze w Hamburgu. Wygrała jeden mecz, zarobiła 935 dolarów brutto i zdobyła pierwsze punkty, dzięki czemu do kolejnego turnieju przystąpiła jako 1213. zawodniczka świata.
Czytaj więcej
Hubert Hurkacz pokazał tenis z najwyższej półki, ale Carlos Alcaraz był lepszy i zagra w Rotterdamie o tytuł. Hiszpan wygrał 6:4, 6:7, 6:3, lecz Polak także ma powody do zadowolenia.
Córkę zabrała już na Australian Open, gdzie w opiece nad Bellą pomagała babcia Dana oraz mąż i trener przygotowania fizycznego Martin Hromković. - Byłam zainspirowana i znalazłam w sobie odwagę, aby urodzić dziecko w połowie kariery, bo wielu innych sportowców, także tenisistek, zrobiło to przede mną. Każda z nich pokazała, że to możliwe – wyjaśniała na łamach „The Athletic".
Belinda Bencic. Powrót kolejnej tenisowej mamy
27-latka Szwajcarka nie wydeptuje nowych ścieżek. Turnieje Wielkiego Szlema już jako mamy wygrywały przecież Margaret Court i Evonne Goolagong, ale niewykluczone, że myślenie o macierzyństwie w wielkim sporcie tak naprawdę zmieniła dopiero Kim Clijsters, bo dziecko urodziła jako 25-latka i to w roli matki odnosiła największe sukcesy.