Luty to w męskim tenisie najdziwniejszy miesiąc w roku, jedyny, w którym nie ma ani Wielkiego Szlema, ani turnieju ATP 1000. Zazwyczaj jest to więc czas dla tenisistów, którzy liżą rany po nieudanym Australian Open i wykorzystują moment odpoczynku najlepszych.
W takiej sytuacji znajduje się dziś Hurkacz. Ma wyjątkową okazję, by zacząć odrabiać rankingowe straty z ostatnich miesięcy. Po kontuzji w Wimbledonie w lipcu ubiegłego roku Polak nie doszedł do siebie sportowo i fizycznie. Przegrywał szybko, czasami kreczował, osunął się w rankingu. Po wczesnej – już w drugiej rundzie – porażce w Australian Open, Polak zajmuje dziś 21 pozycję, najniższą od kilku lat.