Bezlitosna Iga Świątek. Pędzi przez Australian Open jak kolej wysokich prędkości

Iga Świątek po jednym z najbardziej jednostronnych meczów tegorocznego Australian Open pokonała Evę Lys 6:0, 6:1. Polka po raz drugi awansowała w Melbourne do ćwierćfinału.

Publikacja: 20.01.2025 10:20

Bezlitosna Iga Świątek. Pędzi przez Australian Open jak kolej wysokich prędkości

Foto: PAP/Marcin Cholewiński

Presja towarzyszyła tego dnia wyłącznie wiceliderce światowego rankingu. Lys, która przegrała w kwalifikacjach, ale awansowała do turnieju głównego jako „lucky loser”, od pierwszej rundy mogła wychodzić na kort z przekonaniem, ze nie ma nic do stracenia, co dało jej trzy zwycięstwa. Innych przewag, poza brakiem oczekiwań, Niemka nad Polką jednak nie miała.

Lys zagrała tak, jak powinna, czyli bez strachu. Atakowała odważnie, ale częściej od uśmiechu na jej twarzy pojawiało się rozczarowanie po piłkach, które lądowały kilka centymetrów za linią. Najlepszy czas miała w pierwszym gemie, bo Świątek potrzebowała najwyraźniej kilku chwil, aby wejść w dobry rytm. Niemka miała wtedy nawet dwie okazje na przełamanie, ale ich nie wykorzystała. Na tym jej szanse się skończyły. 23-latce pozostała radość z małych rzeczy.

Czytaj więcej

Demonstracja siły! Emma Raducanu bez szans z Igą Świątek w Australian Open

Australian Open. Bezlitosna Iga Świątek w Melbourne jak kolej wysokich prędkości

Świątek włączyła tryb „bez litości” i wygrała seta w 24 minuty. Raducanu dwa dni wcześniej w pierwszej partii zdobyła z Polką 12 punktów, a Lys teraz - 10. Osiem zawdzięczała niewymuszonym błędom naszej tenisistki, sama zagrała jednego winnera. Właśnie wtedy, choć chodziło o punkt na 15:40, uśmiechnęła się i zacisnęła pięść, a siedzący w boksie rodzice bili jej brawo.

Drugi set był już dla Lys lepszy, a kiedy wygrała gema na 3:1 można było odnieść wrażenie, że radości towarzyszy lekkie niedowierzanie. Więcej było wymian oraz dobrych emocji, ale Niemka – choć chciała najważniejszym meczem w karierze cieszyć się jak najdłużej – nawet na moment nie wytrąciła nas z przekonania, że Polka ma wszystko pod kontrolą. Mecz trwał dokładnie godzinę. Obie tenisistki przy siatce się uśmiechnęły.

Świątek wcześniej wyeliminowała Kateriną Siniakovą (6:3, 6:4), Rebeccę Sramkovą (6:0, 6:2) oraz Emmę Raducanu (6:1, 6:0), więc Lys była najniżej notowaną zawodniczką, z którą przyszło jej grać w tej edycji Australian Open. Największym wyzwaniem dla Polki - zgodnie z oczekiwaniami - było więc utrzymanie skupienia. Nasza tenisistka od początku była jednak w swoim "tunelu" koncentracji i potwierdziła, że w tym roku pędzi przez Melbourne niczym kolej wysokich prędkości.

Organizatorzy w poniedziałek pierwszy raz wyznaczyli jej występ na prime time, czyli sesję wieczorną. Jednostronny przebieg spotkania pozbawił kibiców emocji. Temperatura na wypełniających się w trakcie meczu 15-tysięcznych trybunach Rod Laver Arena i tak jednak rosła, bo po spotkaniu Polki z Niemką na kort do gry o ćwierćfinał z Amerykaninem Aleksem Michelsenem miał wyjść Alex de Minaur, czyli ostatnia w tym roku nadzieja gospodarzy na wielkoszlemowy sukces.

Australian Open. Eva Lys mogłaby innym zazdrościć, ale nie patrzy w talerz sąsiada

Świątek mierzyła się z rywalką, która przeżywa najpiękniejszy tydzień sportowego życia. Lys miała już spakowaną walizkę, kiedy z turnieju głównego wycofała się Anna Kalinska. Niemka pokonała więc Kimberly Birrell (6:2, 6:2), Warwarę Graczową (6:2, 3:6, 6:4) oraz Jaqueline Cristian (4:6, 6:3, 6:3) i jako czwarta „lucky loser” po 1984 roku awansowała do czwartej rundy turnieju Wielkiego Szlema.

Lys za tydzień awansuje na najwyższe w karierze, 91. miejsce w rankingu WTA. Zarobiła już w Melbourne 420 tys. dolarów, czyli ponad połowę tego, co przez całą dotychczasowa karierę. - To szalona historia. Moje życie w ciągu tygodnia się zmieniło – mówiła przed meczem ze Świątek.

Widzę, jak trenują najlepsi i mogłabym się denerwować, że nie mogę robić rzeczy z taką samą intensywnością, ale nauczyłam się, aby nie patrzeć w talerz sąsiada

Eva Lys

Uprawia z sukcesami sport, choć cierpi na zesztywniające zapalenie stawów kręgosłupa, co – jak sama mówi - powoduje powracający ból. To sprawia, że do kalendarza musi podchodzić ostrożnie. Nie może trenować i występować tak dużo, jak inni. Lys w poprzednim sezonie zagrała więc tylko 29 singlowych meczów: 16 w WTA Tour i 13 w imprezach ITF. Przechodziła kwalifikacje do Roland Garros, Wimbledonu oraz US Open, ale później za każdym razem odpadała w pierwszej rundzie.

- Nigdy nie czułam, że doświadczam jakiejś niesprawiedliwości – mówi, cytowana przez „L’Equipe”. - Widzę, jak trenują najlepsi i mogłabym się denerwować, że nie jestem w stanie robić rzeczy z taką samą intensywnością, ale nauczyłam się, aby nie patrzeć w talerz sąsiada. Muszę po prostu słuchać swojego ciała.

Urodziła się w Kijowie, do Niemiec przeprowadziła się jako dwulatka. Tata, który jest także jej trenerem, grał kiedyś dla Ukrainy w Pucharze Davisa. Mama, prawniczka, mówi po polsku, bo – jak zdradziła Lys w rozmowie z Szymonem Przybyszem – wychowywała się w naszym kraju. Niewykluczone więc, że przed meczem Lys powiedziała Świątek „cześć” albo „dzień dobry”. Później uprzejmości się jednak skończyły.

Czytaj więcej

Djoković mógł się poczuć w Melbourne jak podczłowiek. "Mam w sobie ślady traumy"

Australian Open. Kiedy i z kim zagra Iga Świątek w ćwierćfinale?

Świątek w ćwierćfinale, najprawdopodobniej w nocy z wtorku na środę czasu polskiego, zagra na Rod Laver Arena z Emmą Navarro lub Darią Kasatkiną. Amerykanka oraz Rosjanka w trakcie spotkania Polki z Niemką walczyły na John Cain Arena w meczu bogatym w emocje i przełamania.

To będzie pierwsza rozstawiona rywalka, z którą zmierzy się Świątek w Melbourne. Jeśli wygra, w półfinale czeka na nią Madison Keys lub Elina Switolina. Pierwsza wyeliminowała z Australian Open Danielle Collins i Jeleną Rybakiną, druga ma na rozkładzie Jasmine Paolini. Pozostałe pary ćwierćfinałowe tworzą Coco Gauff i Paul Badosa oraz Aryna Sabalenka i Anastasija Pawluczenkowa.

Trzy pierwsze były niedawno także w najlepszej "ósemce" US Open, co pokazuje, że hierarchia na szczytach kobiecego tenisa się stabilizuje.

Czytaj więcej

Bez niespodzianek w Australian Open. Faworyci grają dalej, hit na horyzoncie

Terminarz Australian Open. Ćwierćfinały turnieju singla kobiet

Coco Gauff [3] - Paula Badosa [11] 21 stycznia, 1.30 czasu polskiego

Aryna Sabalenka [1] - Anastasija Pawluczenkowa [27] 21 stycznia, 9.00 czasu polskiego

Madison Keys [19] - Elina Switolina [28] 22 stycznia

Iga Świątek [2] - Emma Navarro [8]/Daria Kasatkina [9] 22 stycznia

Transmisje z Australian Open w Eurosporcie i na platformie Max.

Presja towarzyszyła tego dnia wyłącznie wiceliderce światowego rankingu. Lys, która przegrała w kwalifikacjach, ale awansowała do turnieju głównego jako „lucky loser”, od pierwszej rundy mogła wychodzić na kort z przekonaniem, ze nie ma nic do stracenia, co dało jej trzy zwycięstwa. Innych przewag, poza brakiem oczekiwań, Niemka nad Polką jednak nie miała.

Lys zagrała tak, jak powinna, czyli bez strachu. Atakowała odważnie, ale częściej od uśmiechu na jej twarzy pojawiało się rozczarowanie po piłkach, które lądowały kilka centymetrów za linią. Najlepszy czas miała w pierwszym gemie, bo Świątek potrzebowała najwyraźniej kilku chwil, aby wejść w dobry rytm. Niemka miała wtedy nawet dwie okazje na przełamanie, ale ich nie wykorzystała. Na tym jej szanse się skończyły. 23-latce pozostała radość z małych rzeczy.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Tenis
Bez niespodzianek w Australian Open. Faworyci grają dalej, hit na horyzoncie
Materiał Promocyjny
Suzuki e VITARA jest w pełni elektryczna
TENIS
Demonstracja siły! Emma Raducanu bez szans z Igą Świątek w Australian Open
Tenis
Przeminęło z wiatrem. Magdalena Fręch odpadła z Australian Open
Tenis
Hubert Hurkacz wciąż nie doszedł do siebie. Jest już poza Australian Open
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Tenis
Iga Świątek gotowa do walki. Kolejne pewne zwycięstwo w Australian Open
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego