Czy po tym, czego pan doświadczył w związku ze swoją sprawą, zatrudnił pan specjalną osobę, która sprawdza dokładnie zawartość odżywek albo leków, które pan stosuje?
Zawsze uważałem na to co przyjmuję, również przed „moją sprawą”. Tak samo robił to mój sztab, sprawdzał skład suplementów i leków. Dziś jednak wiem, bo odczułem to na własnej skórze, że żaden produkt nie daje stuprocentowej gwarancji czystości. Dla bezpieczeństwa korzystam teraz z produktów tylko jednej firmy. Jest wiarygodna skoro byłem w tym roku badany kilkanaście razy i dalej mogę grać w turniejach. Nie zamierzam zmieniać tej firmy, będę się jej kurczowo trzymał.
Niestety, ale wskutek tego, co się wydarzyło dwa lata temu, w głowie została mi obawa, że coś złego może się stać nawet wtedy stosuję zwykłą odżywkę, znaną na rynku. Jeżeli natomiast jestem chory, co wymaga kuracji lekami, to obojętnie, czy to są zwykłe krople do nosa, czy antybiotyk, mam lekarzy, którzy pracują w sporcie i oni wiedzą, co mogą mi przepisać. Dokładnie analizują skład. Na własną rękę też staram się weryfikować takie leki.
To dodatkowe koszty i poświęcony czas.
Jestem zawodowym sportowcem. Muszę być wyczulony na to, co spożywam. Muszę minimalizować ryzyko. W obecnych czasach, przy wysokiej czułości aparatury w laboratoriach, badania pokazują najmniejsze ślady substancji, również takiej, której nie powinno tam być, bo znalazła się w leku albo suplemencie wskutek zanieczyszczenia. Zastosuję taki suplement i robi się problem, tak jak u mnie dwa lata temu.