Oficjalnego komunikatu z jasnym przekazem nie było. Zdjęcie Hurkacza na korcie Woodfield Country Club na Florydzie w objęciach Lendla oraz Massú opatrzone podpisem: „Ciśniemy, 2025” sugerowało, że najlepszy polski tenisista zakończył poszukiwania trenera. Wielu wysnuło jednak z tej fotografii niezbyt precyzyjne wnioski.
Fakty są oczywiście takie, że 27-letni tenisista z Wrocławia ma wreszcie szkoleniowca, który zastąpi zwolnionego w sierpniu Craiga Boyntona, z którym Hurkacz przepracował pięć lat. Wątpliwości budzi jednak to, kto jest kim w tej trenerskiej układance.
Ivan Lendl i Nicolás Massú – dwaj trenerzy z górnej półki
Pocztówka z Florydy rozeszła się oczywiście po całym świecie, a media zgodnie zaanonsowały, że Polak będzie współpracował jednocześnie z Lendlem i Massú. To byłoby wydarzenie naprawdę znaczące, bo zwłaszcza Lendl należy dziś w świecie tenisa do grona najwybitnych trenerów.
Czech z amerykańskim obywatelstwem jako zawodnik ośmiokrotnie wygrywał turnieje Wielkiego Szlema. Potem trenował zaś m.in. Brytyjczyka Andy’ego Murraya, doprowadzając go do złota olimpijskiego oraz zwycięstw w US Open i na Wimbledonie. To była wręcz perfekcyjna współpraca. Lendl był też szkoleniowcem Alexandra Zvereva, czyli obecnego wicelidera rankingu ATP.