To jest najlepszy moment w karierze Magdaleny Fręch. Nic tego nie zapowiadało po szybkiej porażce w pierwszej rundzie US Open z Greet Minnen. Ale od tego momentu 26-letnia tenisistka z Łodzi nie wciska hamulca.
Po Nowym Jorku wygrała turniej WTA 500 w Guadalajarze. W Meksyku pokonała m.in. Francuzkę Caroline Garcię. W China Open w Pekinie odniosła dwa zwycięstwa, uległa – trochę niespodziewanie Shuai Zhang. Teraz gra w Wuhan. I o ile pokonanie w drugiej rundzie Japonki Mai Hontamy (134. WTA) nie było niczym zaskakującym, to jednak wynik z trzeciej rundy należy traktować jako osiągnięcie wyjątkowe.