Ostatni raz wiceliderka rankingu z Mińska zaznała goryczy porażki 10 sierpnia w Toronto z Amerykanką Amandą Anisimową. Potem wkroczyła na zwycięską ścieżkę, przez blisko dwa miesiące wygrała 15 meczów. Triumfowała w dwóch turniejach, „tysięczniku” w Cincinnati i wielkoszlemowym US Open.
Teraz rozprawia się z rywalkami w Pekinie w wysoko punktowanym WTA 1000. W dwóch pierwszych rundach pokonała zawodniczki z tenisowej trzeciej i drugiej ligi, Mananchayę Sawangkaew z Tajlandii (187. WTA) i Amerykankę Ashlyn Krueger (68. WTA). W czwartej rundzie, bez najmniejszego problemu, wyeliminowała byłą finalistkę US Open Madison Keys (24. WTA).
Fenomenalny czas Aryny Sabalenki
To jeden z najlepszych momentów w karierze Sabalenki. Serię 15 zwycięstw z rzędu zanotowała wcześniej na przełomie 2020 i 2021 roku, od turnieju w Ostrawie do Abu Zabi. Wtedy jednak wygrywała zawody niższej rangi i ogrywała rywalki z niższej półki.
Czytaj więcej
US Open potwierdził, że zarówno u mężczyzn, jak i kobiet na tenisowym szczycie zaistniała dwuwładza. Tourem rządzą dziś Jannik Sinner, Carlos Alcaraz, Iga Świątek oraz Aryna Sabalenka.
Gra Białorusinki wciąż wywiera duże wrażenie. Myli się rzadziej niż zazwyczaj, zwłaszcza przy serwisie, uderza precyzyjnie i mocno, jej forhend daje przeciwniczkom niewiele szans na reakcję. Przy tym nie wydaje się przemęczona, nadal bawi się tenisem i cieszy ze zwycięstw, jakby była zawodniczką dopiero wchodzącą do czołówki.