Iga Świątek i Aryna Sabalenka. Jak długo przetrwa dwuwładza na tenisowym szczycie?

US Open potwierdził, że zarówno u mężczyzn, jak i kobiet na tenisowym szczycie zaistniała dwuwładza. Tourem rządzą dziś Jannik Sinner, Carlos Alcaraz, Iga Świątek oraz Aryna Sabalenka.

Publikacja: 10.09.2024 18:09

Iga Świątek i Aryna Sabalenka

Iga Świątek i Aryna Sabalenka

Foto: PAP/Marcin Cholewiński

Tegoroczny sezon jest pierwszym od 22 lat, gdy żadnego wielkoszlemowego triumfu nie odniósł Novak Djoković, Rafael Nadal ani Roger Federer. Serb podczas igrzysk w Paryżu pokazał, że wciąż stać go na zwycięstwa, ale czas, gdy jego nazwisko budziło wśród przeciwników trwogę, minął. Hiszpan częściej walczy z ograniczeniami własnego ciała niż rywalami, a Szwajcar podczas US Open zadawał szyku w kuluarach i zachwycał tym, że nawet na akredytacji ma zdjęcie w smokingu i muszce.

Era dobiegła końca, ale męski tour wcale nie wszedł w okresu chaosu i niepewności, którego niektórzy się spodziewali. 23-letni Jannik Sinner oraz 21-letni Carlos Alcaraz wygrali pięć z sześciu ostatnich turniejów Wielkiego Szlema, w tym wszystkie tegoroczne. Młodzież nadeszła. Największe gwiazdy pokolenia tenisistów urodzonych po 2000 roku przejęły pałeczkę.

Czytaj więcej

Jannik Sinner wygrywa US Open. Drugi Wielki Szlem w rękach Włocha

Carlos Alcaraz i Jannik Sinner przejęli władzę w światowym tenisie

Alcaraz i Sinner wygrali wszystkie wielkoszlemowe finały, w których brali udział. Ich rozkwit kontrastuje z dorobkiem tenisistów urodzonych w ostatniej dekadzie XX wieku, którzy mieli zdetronizować legendy, ale nie zdążyli. Tylko Dominic Thiem (2020) oraz Daniił Miedwiediew (2021) potrafili wygrać US Open. Pozostałych 18 finałów – także z udziałem Caspera Ruuda, Stefanosa Tsitsipasa, Nicka Kyrgiosa, Matteo Berrettiniego i Taylora Fritza – kończyli porażkami.

Ten ostatni niedawno wyjaśniał, że droga do wielkoszlemowego triumfu wreszcie jest przejezdna, bo kiedyś wystarczyło, aby tylko jeden z trójki Djoković, Nadal, Federer był w formie. – Musiałeś liczyć na swój świetny dzień i słabszy któregoś z nich – wyjaśniał. – Wszystko jest otwarte – dodawał Frances Tiafoe, ale obaj najwyraźniej przegapili moment, gdy tamte nazwiska zastąpiły dwa nowe.

Ta sprawa z dopingiem była we mnie i wciąż czasami nie daje mi spokoju, przez co zdarzały się momenty, w których trudno było o radość. Ci, którzy mnie znają lepiej, wiedzą, że coś było nie tak

Jannik Sinner

Szczyt rankingu okupuje Sinner, w przypadku którego US Open było demonstracją odporności. Turniej rozpoczął przecież od pytań na temat dwóch pozytywnych wyników testów na obecność w organizmie zakazanego klostebolu – organ kontrolny uznał, że nie było w tym jego „winy ani niedbałości”, ale Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) rozważa apelację – oraz rozstania z odpowiedzialnymi za tę sytuację fizjoterapeutą Giacomo Naldim i trenerem Umberto Ferrarą.

– To było we mnie i wciąż czasami nie daje mi spokoju, przez co zdarzały się momenty, w których trudno było o radość. Moje zachowanie na korcie było inne. Ci, którzy mnie znają lepiej, wiedzą, że coś było nie tak – wyjaśniał już po finale, który wygrał na oczach Taylor Swift, Noaha Lylesa, Lewisa Hamiltona, Patricka Mahomesa i swojej partnerki Anny Kalinskiej.

55 zwycięstw

odniósł w 60 tegorocznych meczach Jannik Sinner

Sinner w Nowym Jorku oddał rywalom tylko dwa sety i został czwartym po Matsie Wilanderze, Djokoviciu i Nadalu tenisistą, który w jednym sezonie po triumfie w Australian Open wygrał następnie US Open, za co – jak sam przyznał – sprezentuje sobie nową konsolę. „Jest w stanie podnieść swój tenis na poziom rzadko spotykany nawet w grze Djokovicia będącego u szczytu swojej sztuki. Mam nadzieję, że jego rywalizacja z Alcarazem tylko się zaostrzy” – pisze na łamach „L’Equipe” Wilander.

Włoch zagrał w tegorocznym tourze 60 meczów i doznał tylko 5 porażek: z Tsitsipasem, Miedwiediewem, Andriejem Rublowem oraz dwukrotnie z Alcarazem. Teraz odpocznie, żeby do rywalizacji wrócić pod koniec miesiąca, gdy tenisistów czekają turnieje w Chinach.

Kiedy Hubert Hurkacz i Iga Świątek wrócą do gry w tenisa?

25 września w Seulu sezon wznowi Hubert Hurkacz, ale nie wiadomo, czy będzie miał już wówczas nowego trenera. Polaka czeka trudna jesień, bo przed nim obrona 1480 punktów wywalczonych podczas ubiegłorocznych turniejów w Szanghaju, Paryżu i Bazylei. Dziś jest w rankingu ósmy, a w zestawieniu Race, obejmującym jedynie występy tego sezonu – trzynasty, więc jeśli chce marzyć o występie w ATP Finals, to wybrzmiał właśnie ostatni dzwonek na odrabianie strat.

Świątek wróci na kort najprawdopodobniej tydzień wcześniej, bo wtedy w Seulu swój turniej w randze WTA 500 rozegrają panie. Nazwisko Polki – podobnie jak finalistki US Open Jessiki Peguli czy przeżywającej problemy pozasportowe Jeleny Rybakiny – jest na liście startowej.

Czytaj więcej

Syn dozorcy, Ken od Barbie i córka miliardera. Kim są amerykańscy bohaterowie US Open?

To dla zawodniczek początek azjatyckiej części sezonu, bo później mają w kalendarzu imprezy WTA 1000 w Pekinie (23 września) i Wuhanie (7 października) oraz te mniejsze w Ningbo (14 października) czy Tokio (21 października). Rywalizację właśnie w stolicy Chin wznowi Aryna Sabalenka, która po US Open jest na ustach tenisowego świata, a wielu zastanawia się, czy w kobiecym tourze jest podobnie jak u panów i także mamy już do czynienia z dwuwładzą na szczycie.

Świątek przeżywa świetny czas. Zwyciężyła 59 z 67 meczów, podnosiła trofea w Dausze, Indian Wells, Rzymie, Madrycie oraz Paryżu, a 82,6-procentowej skuteczności wygranych setów nie miała nawet w 2022 roku, lecz cieniem na tym sezonie kładą się niepowodzenia z Wimbledonu i US Open.

Jeszcze niedawno widzieliśmy w Sabalence tenisistkę, która jest niepowstrzymana, ale jedynie wówczas, gdy wszystko się jej układa, bo po momentach kryzysu trudno jej odbudować grę

Ma prawo do zmęczenia, o czym pisaliśmy już przed turniejem w Nowym Jorku. US Open dla wielu tenisistek bywa kwestią przetrwania, zwłaszcza w roku olimpijskim. – Można mieć wrażenie, jakby wszystko się rozpadało. Lekarze i fizjoterapeuci są naprawdę bardzo zajęci – mówiła Pegula. Sabalenka, którą kontuzja wyeliminowała z Wimbledonu, a sama zrezygnowała z igrzysk, jako jedna z niewielu zaczęła amerykańskie tournée świeża. Wróciła do tenisa silniejsza, jakby w wersji 2.0.

Wygląda, jakby nauczyła się zarządzać na korcie emocjami. Jeszcze niedawno widzieliśmy w niej przecież tenisistkę, która jest niepowstrzymana, ale jedynie wówczas, gdy wszystko się jej układa, bo po momentach kryzysu trudno jej odbudować swoją grę.

Nie koncentruję się na rankingu. Skupiam się na sobie, bo wiem, że jeśli w każdym turnieju będę w stanie grać swój najlepszy tenis i pokazywać ducha walki, mogę zostać numerem jeden

Aryna Sabalenka

Dziś pokazuje więcej spokoju, jakby nabyła ostatnie narzędzia, których brakowało w jej tenisowej skrzynce, czyli zimną krew oraz cierpliwość. Wygrywa długie wymiany, wie, kiedy zmienić rytm, a gdy sytuacja tego wymaga, realizuje nie tylko plan B, ale nawet C. Widzieliśmy podczas US Open, jak rozwinęła swoją grę, brutalność forhendu – bije piłkę z taką siłą jak mężczyźni – uzupełniła o elementy subtelniejsze, rozszerzając repertuar zagrań, i znów jest druga na świecie.

– Nie koncentruję się na rankingu. Skupiam się na sobie, bo wiem, że jeśli w każdym turnieju będę w stanie grać swój najlepszy tenis i pokazywać ducha walki, mogę zostać numerem jeden – mówi dziś Sabalenka, która poleci do Pekinu, mając na koncie 12 zwycięstw z rzędu.

Czytaj więcej

Syn prezesa. Kim jest Jack Draper, niespodziewany półfinalista US Open?

Przerwa jej pomogła, Świątek żadnej dłuższej na razie nie planuje. – Jeśli jesteś poza tourem, to potem trudno wrócić – mówiła w Nowym Jorku. Jest liderką światowego rankingu, wygrała w tym sezonie Rolanda Garrosa, cztery z ośmiu dotychczasowych turniejów WTA 1000 oraz zdobyła brąz igrzysk olimpijskich. Pozycji Polki aż do WTA Finals, gdzie przyjdzie jej bronić 1500 punktów za ubiegłoroczne zwycięstwo, Białorusinka nie zagrozi.

Turniej w Rijadzie zamknie sezon, który ustabilizował hierarchię na szczycie kobiecego tenisa. Rozkwitły nowe zawodniczki, jak Jasmine Paolini, ale po raz pierwszy od 2014 roku nie doczekaliśmy się żadnej nowej wielkoszlemowej mistrzyni, a na szczycie są dwie panie, które uciekły reszcie świata.

Tegoroczny sezon jest pierwszym od 22 lat, gdy żadnego wielkoszlemowego triumfu nie odniósł Novak Djoković, Rafael Nadal ani Roger Federer. Serb podczas igrzysk w Paryżu pokazał, że wciąż stać go na zwycięstwa, ale czas, gdy jego nazwisko budziło wśród przeciwników trwogę, minął. Hiszpan częściej walczy z ograniczeniami własnego ciała niż rywalami, a Szwajcar podczas US Open zadawał szyku w kuluarach i zachwycał tym, że nawet na akredytacji ma zdjęcie w smokingu i muszce.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Tenis
Jannik Sinner wygrywa US Open. Drugi Wielki Szlem w rękach Włocha
Tenis
Aryna Sabalenka mistrzynią US Open. Trzeci Wielki Szlem Białorusinki
Tenis
Syn prezesa. Kim jest Jack Draper, niespodziewany półfinalista US Open?
Tenis
Dała się ponieść meksykańskiej fali. Magdalena Fręch wygrywa w Guadalajarze
Tenis
Zmierzch goni Rafaela Nadala. Kiedy zobaczymy Hiszpana na korcie?