21-letni Polak nie ukrywa, że awans do turnieju wielkoszlemowego w Nowym Jorku to jedno z największych osiągnięć w jego karierze.
- Wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia, chcieliśmy przejść pierwszą rundę. Było blisko, ale się nie udało - opowiadał Kaśnikowski tuż przylocie do Warszawy.
Maks Kaśnikowski. Najpierw mecz, potem zwiedzanie Nowego Jorku
Polak po ponadczterogodzinnej walce uległ Hiszpanowi Pedro Martinezowi 7:6 (8-6), 1:6, 2:6, 6:3, 6:7 (6-10). Twierdzi, że nie zabrakło sił, lecz doświadczenia.
Czytaj więcej
W tym roku do kwalifikacji US Open przystąpiło czworo polskich tenisistów, a wśród nich jeden absolutny wielkoszlemowy debiutant. Maks Kaśnikowski zaczął nowojorski turniej od niespodziewanego zwycięstwa.
- Każdy, kto gra zawodowo w tenisa, chce być numerem jeden w rankingu i wygrać turniej Wielkiego Szlema. Takie marzenie mam też ja. Do tego jeszcze daleka droga, ale wierzę, że mogę tego dokonać. Teraz na pewno kolejnym ważnym krokiem byłoby wygranie meczu w turnieju głównym Wielkiego Szlema. Najbliższą okazją będzie Australian Open. Mam nadzieję, że do tego czasu poprawię na tyle ranking, by od razu wejść do głównej drabinki i ominąć eliminacje. Ale jeśli będzie trzeba, to wystartuję w kwalifikacjach i mam nadzieję, że tak jak w US Open przejdę je zwycięsko - podkreśla zawodnik LOTTO PZT Team.