Polka rozegrała swój 97. mecz w turnieju Wielkiego Szlema i odniosła 80. zwycięstwo. Lepszy bilans, niż podczas US Open (17:4), ma tylko na kortach Roland Garros (35:2), a o tym, że Nowy Jork da się lubić, przekonała się przed dwoma laty, kiedy na korcie Arthura Ashe'a podniosła trofeum. Droga do powtórzenia tamtego sukcesu pozostaje długa, co potwierdził także mecz z Rachimową.
22-latka z Jekaterynburga po raz drugi w karierze dostała się do turnieju głównego US Open jako „szczęśliwa przegrana” - była najwyżej sklasyfikowaną tenisistką, która odpadła w kwalifikacjach, gdy ze startu wycofała się kontuzjowana Ons Jabeur – i podczas meczu ze Świątek miała powody do radości, więcej: była nawet o jedną piłkę od trzeciego seta.