Zagrały ze sobą 11 razy. Dla Świątek to rywalka, z którą mierzyła się najczęściej. Ale to łatwo wytłumaczyć, skoro od dwóch lat obie tenisistki znajdują się na czele rankingu, docierają do końcowych faz największych turniejów.
Po zejściu ze sceny Ashleigh Barty tylko te dwie zawodniczki zajmowały pierwsze miejsce w notowaniach najlepszych tenisistek na świecie, choć Sabalenka epizodycznie jesienią ubiegłego roku. W każdym razie rywalizacja Polki i Białorusinki słusznie zyskała już miano współczesnego klasyku.
Cincinnati Open. Inne perspektywy Igi Świątek i Aryny Sabalenki
Do tej pory wyraźnie górą była brązowa medalistka igrzysk olimpijskich w Paryżu. Odniosła osiem zwycięstw, w tym dwa w tym roku. Wygrana w finale z Madrytu po trzygodzinnym maratonie do dziś wywołuje dreszcze. Być może był to mecz sezonu 2024.
Czytaj więcej
- Medal to spełnienie marzeń, ale jestem dumna z siebie głównie dlatego, że umiałam wyjść na kort i po prostu cieszyć się grą - mówi brązowa medalistka igrzysk olimpijskich Iga Świątek.
W Cincinnati skala wyzwania dla obu zawodniczek była inna. Świątek ma prawo czuć się nasycona tenisem. Wygrała pięć turniejów, sięgnęła po brąz na igrzyskach, od kilku tygodni jest pewna występu w WTA Finals.