Roland Garros. Iga Świątek gra z Jasmine Paolini. Przywitają się po polsku

Iga Świątek w finale Roland Garros zmierzy się z Jasmine Paolini, czyli córką Polki i Włocha oraz wnuczką Ghańczyka, która odniosła w Paryżu życiowy sukces. Początek meczu o 15.00.

Publikacja: 08.06.2024 08:59

Jasmine Paolini

Jasmine Paolini

Foto: AFP

Korespondencja dziennikarza „Rzeczpospolitej” Kamila Kołsuta z Paryża
Paolini kiedyś nie była w stanie wyobrazić sobie, że ona, wychowana w Toskanii dziewczynka, która zakochała się w tenisie jako pięciolatka, wystąpi w finale turnieju wielkoszlemowego. Cieszyła się grą, marzyła o  profesjonalizmie, ale bycie wśród najlepszych, walka o tytuły? Nigdy w życiu.

- Wydaje mi się, że to ważne, aby w życiu mieć marzenia, ale ja dojrzewałam do nich krok po kroku — mówi dziś Paolini. - Pamiętam, jak dziwiłam się słuchając Novaka Djokovicia, który mówił, że już jako dzieciak chciał być numerem jeden. Wydawało mi się czymś niewiarygodnym, że można mieć takie marzenia. Ja nie miałam. Nigdy nie śniłam o finale turnieju Wielkiego Szlema, a jednak tu jestem.

Włoszka w półfinale pokonała 17-letnią Mirrę Andriejewą. Zamieniła się w wulkan radości, a po twarzy rywalki płynęły łzy, choć to raczej Rosjanka — jako jeden z największych talentów kobiecego touru — ma w tenisie wszystko przed sobą,  Włoszka zaś szuka na kortach straconego czasu.

Czytaj więcej

Korespondencja z Paryża. Były trener Świątek szlifuje kolejny talent. Berkieta zagra o tytuł

Kim jest Jasmine Paolini, która gra w finale Roland Garros

Nigdy nie dotarła tak daleko. Pięć lat pracowała na awans do czołowej „setki” rankingu, a pięć kolejnych — na występ w drugim tygodniu Wielkiego Szlema. To był proces, który przyspieszył w ubiegłym roku. Może uwierzyła w siebie po awansie do finału w Palermo, a może po zwycięstwie nad Jeleną Rybakiną w Cincinnati. Na pewno przestała przegrywać mecze przed ich rozpoczęciem.

- Dziś wychodzę na kort i mówię: „Mam szansę wygrać”, a kiedyś stając naprzeciwko kogoś z czołówki wydawało mi się, że potrzebuję cudu. Nie wiem, dlaczego w siebie nie wierzyłam - mówi. - Widzę, że dzięki tej pewności siebie mogę grać głębiej, popełniać mniej błędów i poprawiać swój tenis.

Sezon Paolini zaczęła od czwartej rundy Australian Open, później wygrała imprezę w Dubaju. Potrafiła pokonać Ons Jabeur w Stuttgarcie i Caroline Garcię w Madrycie. Zaczęła Roland Garros z „dwunastką” przy nazwisku, ale wciąż nikt nie spodziewał się, że w ćwierćfinale wyeliminuje Rybakinę. Już wtedy nie miała nic  do stracenia, podobne słowa może powtórzyć sobie przed finałem.

- Paolini jest dobra w obronie. Muszę odpowiednio przygotować się na ten mecz taktycznie, bo od dawna nie grałyśmy, a skoro ma właśnie swój najlepszy sezon, to musiała coś zmienić - ostrzega Świątek, a my wiemy, że najwięcej zmieniło się u Włoszki w głowie i sercu.

Roland Garros. Czy Iga Świątek powinna się obawiać Jasmine Paolini

Babcia Paolini jest Polką, a dziadek - Ghańczykiem z duńskim paszportem. Mama urodziła się w naszym kraju, ale później wyszła za Włocha, który prowadził bar, gdzie została kelnerką. Jasmine dorastała w Toskanii, ale mówi po polsku, bo wakacje spędzała w Łodzi. - Jestem dumna z krwi, która płynie w moich żyłach — nie kryje, choć podkreśla, że czuje się stuprocentową Włoszką.

Czytaj więcej

Korespondencja z Paryża. Dlaczego Świątek upomniała kibica i poprosiła o pomoc

Przyznaje, że próbuje mówić po polsku — tak rozmawiała z bliskimi, naoglądała się też na wakacjach kreskówek — ale trochę się wstydzi. Zapowiedziała, że przed finałem na pewno zaserwuje w kierunku Świątek „cześć”. A może zabrzmi także: „powodzenia”, jak podobno często w tenisowej szatni.

- Świątek to niesamowita zawodniczka. Jest tak młoda, a osiągnęła już tak dużo w turniejach wielkoszlemowych. Darzę ją olbrzymim szacunkiem. Mój cel to wyjść na kort i cieszyć się tym meczem oraz chwilą. Spróbuję dać na korcie dobre przedstawienie — zapewnia Paolini.

Początek sobotniego meczu na korcie Philippe-Chatrier o 15.00. Transmisja w TVN i Eurosporcie.

Korespondencja dziennikarza „Rzeczpospolitej” Kamila Kołsuta z Paryża
Paolini kiedyś nie była w stanie wyobrazić sobie, że ona, wychowana w Toskanii dziewczynka, która zakochała się w tenisie jako pięciolatka, wystąpi w finale turnieju wielkoszlemowego. Cieszyła się grą, marzyła o  profesjonalizmie, ale bycie wśród najlepszych, walka o tytuły? Nigdy w życiu.

- Wydaje mi się, że to ważne, aby w życiu mieć marzenia, ale ja dojrzewałam do nich krok po kroku — mówi dziś Paolini. - Pamiętam, jak dziwiłam się słuchając Novaka Djokovicia, który mówił, że już jako dzieciak chciał być numerem jeden. Wydawało mi się czymś niewiarygodnym, że można mieć takie marzenia. Ja nie miałam. Nigdy nie śniłam o finale turnieju Wielkiego Szlema, a jednak tu jestem.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
TENIS
Korespondencja z Paryża. Były trener Świątek szlifuje kolejny talent. Berkieta zagra o tytuł
TENIS
Korespondencja z Paryża. Dlaczego Świątek upomniała kibica i poprosiła o pomoc
TENIS
Korespondencja z Paryża. Gauff oburzona po meczu ze Świątek. "To niedorzeczne"
Tenis
Magda Linette przeciw Magdalenie Fręch. Historyczny finał WTA w Pradze
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Tenis
Paryż 2024. Prysły marzenia o medalu. Hubert Hurkacz wycofuje się z igrzysk