Korespondencja z Paryża
Używanie słowa „pogrom” w kontekście wydarzeń na korcie nie jest eleganckie, ale niedzielny mecz był starciem tenisistek z dwóch zupełnie innych światów. Świątek od pierwszej piłki grała pewnie, odważnie i konsekwentnie, co sprawiło, że zamiast sportowej rywalizacji obejrzeliśmy surową lekcję. Polka zdeklasowała Potapową. Pierwszy set trwał 19 minut, a Rosjanka wygrała w nim tylko 6 piłek.
Potapowa, która bywa mocna w gestach oraz słowach, nie miała żadnych argumentów. Nawet, gdy piłka po jej uderzeniach flirtowała z linią i dopiero Świątek wywoływała aut, Polka zawsze miała rację. Kiedy rywalka wygrała dwie wymiany z rzędu, po każdej dostała burzę braw.