Nie mogło być inaczej. W meczach Igi Świątek z Jeleną Rybakiną zawsze czuć napięcie, atmosferę zawziętej rywalizacji, podtekst walki o coś więcej niż zwycięstwo. I dzieje się tak bez względu na to, czy turniej ma rangę 1000 czy 500, czy to Wielki Szlem. To tenisowy klasyk obecnej generacji czołówki WTA.
Do ćwierćfinału w Stuttgarcie korzystny bilans miała Rybakina. Wygrała trzy mecze, przegrała dwa, a zwyciężała również z polską tenisistką w pokazówkach. Ale to spotkanie odbywało się Porsche Arena, na rozłożonej specjalnie na ten turniej nawierzchni ziemnej. Liderka rankingu na 10 meczów w tym miejscu wygrała 10.
Iga Świątek – Jelena Rybakina. Miłe złego początki
I na tym ta wspaniała seria się zakończyła. Początek meczu wskazywał, że stanie się inaczej. Świątek objęła prowadzenie 2:0. Ale Kazaszka odrobiła stratę z nawiązką. Od tego momentu wygrała pięć gemów. Tylko jeden z nich zakończył się bez punktu po stronie Świątek.
Pozostałe były zacięte, z bronionymi break pointami z obu stron, ale to jednak zwyciężczyni Wimbledonu sprzed dwóch lat wykorzystała dwie szanse na przełamanie. W tasiemcowym trwającym blisko 10 minut ósmym gemie Polka obroniła cztery piłki setowe, by w kolejnym przegrać pierwszą z nich. U Rybakiny zwracał uwagę solidny serwis (cztery asy) i bardzo dobry return i – jak zwykle w jej meczach – wielki spokój.
10 asów Jeleny Rybakiny w meczu z Igą Świątek
Drugi set przypominał finisz kolarskiego wyścigu, w którym o końcowym wyniku rozstrzygnie fotokomórka. Obie zawodniczki mniej lub bardziej pewnie wygrywały swoje serwisy. Więcej kłopotów miała Rybakina. Po czterech obronionych break pointach w 10. gemie zaskoczona została znakomitym returnem polskiej tenisistki. Przegrała seta 4:6.