O tenisowych osiągnięciach Christophera O’Connella z Sydney słyszało zapewne niewielu kibiców. Australijczyk ma prawie 30 lat, gra zawodowo od ponad dekady, ale większość czasu pracy spędził w turniejach niskiej rangi. W ATP Tour i Wielkim Szlemie debiutował w 2017 roku, na razie nie doczekał znacznych sukcesów. Jeździ jednak wytrwałe po świecie, zbiera punkty i dolary, odkąd jest w pierwszej setce rankingu, czyli od połowy 2022 roku, jego życie ma w miarę przyjemne barwy, choć milionów nie obiecuje.
Z tenisistami z pierwszej dziesiątki O’Connell siłą rzeczy spotykał się dość rzadko, przed Hurkaczem zagrał z takim rywalami 21 razy i pięć takich spotkań wygrał, co jest wynikiem dobrym, jak na kogoś, kto w najlepszej chwili kariery był 53. na świecie. Jedyny wcześniejszy mecz z Hurkaczem zagrał rok temu na trawie w Stuttgarcie, Polak wygrał 6:4, 6:4.
Czytaj więcej
Polski tenisista zaczął turniej z cyklu ATP 500 w Dubaju od zwycięstwa nad Janem-Lennardem Struffem 7:6 (7-5), 6:7 (4-7), 7:6 (8-6). Kolejnego rywala Hurkacza wyłoni wtorkowy mecz Maximilian Marterer (96. ATP) – Christopher O'Connell (68. ATP).
W środowy późny wieczor w Dubaju O’Connell pokazał na czym polega jego tenisowa solidność. Siłę gry Australijczyka tworzył przede wszystkim dobry pierwszy serwis (niemal dorównał Hubertowi, w asach było 10-11) oraz wszechstronność i, to już bardziej kwestia estetyki gry, coraz rzadszy jednoręczny bekhend, wzorowany na uderzeniu Stana Wawrinki.
Na wygraną z Polakiem siły jednak nie miał, choć odważnie atakował. W pierwszym secie, gdy serwis służył O’Connellowi bez zacięć, zdołał doprowadzić do tie-breaka (widocznie w tym sezonie Hubi także będzie kolekcjonował liczne dogrywki), w drugim Hubert bez litości wykorzystał jedyne serwisowe potknięcie rywala i zdobył gema, który zadecydował o wygranym secie i meczu 7:6 (7-5), 6:4.