Rudowłosy chłopak z włoskiego Tyrolu przystąpił do tego meczu z widoczną nieśmiałością. Może to efekt debiutu w finale Wielkiego Szlema, że z początku nie był tym twardzielem z meczu z Novakiem Djokoviciem i wcześniejszych spotkań. Od pierwszych piłek dał się wciągnąć w grę, której chciał Rosjanin. Spokojne taktyczne wymiany były w istocie pułapkami, w które Włoch wpadał raz za razem. Daniił Miedwiediew dobrze returnował, więc wymusić jakąś przewagę podaniem też było trudno.
Tablica wyników pokazała zatem szybko, że mądrość taktyczna ma znaczenie – pierwszy set wygrany 6:3, właściwie bez wielkiego oporu z włoskiej strony. W drugim Miedwiediew prowadził już 5:1 i serwował. Z ławki szkoleniowej Sinnera dobiegały prośby o zwiększenie agresji gry, jakiś niebanalny atak, wzbogacenie wymian, które przełamią taktyczne przewagi Rosjanina. Włoch posłuchał, nawet zdobył dwa kolejne gemy, ale więcej wyszarpać nie był w stanie.
Przy wyniku 3:6, 3:6 Jannik Sinner stanął przed zadaniem niemal niemożliwym – odrobić stratę i wygrać w pięciu setach. Każdy wiedział, że skala trudności tego zadania była ogromna. Zaczął nieźle, szybkie kontry Miedwiediewa nie były już tak precyzyjne także dlatego, że wreszcie uderzenia Włocha nabrały pewności, serwis także się poprawił. Do 4:4 szli jeszcze równo, ale przełamanie w końcu seta dało radość Jannikowi i publiczności na Rod Laver Arena: będzie ciąg dalszy. Miedwiediew szybko zbiegł z kortu – przerwa toaletowa jako wybicie przeciwnika z rytmu, to dziś także element gry, tym bardziej, że mozolna fizyczna walka na korcie to był oczywisty sposób na spełnienie włoskich marzeń.
Czytaj więcej
Niespodzianki nie było. Białorusinka sprawnie obroniła tytuł najlepszej tenisistki Australian Open wygrywając w godzinę i kilkanaście minut z Chinką Qinwen Zheng 6:3, 6:2
Kolejny, czwarty set to nowa opowieść: zwycięskie gemy serwisowe Jannika stały się krótkie, przy podaniu Daniiła grali dłużej. Już w drugim gemie pojawiła się szansa dla Włocha na objęcie prowadzenia 2:0, niewykorzystana. Miedwiediew poczuł zagrożenie, ale wyrównanie meczu wisiało w powietrzu. Przyszło znów pod koniec seta, gdy Sinner w końcu wykorzystał nadarzającą się okazję do wygranej 6:4.