WTA Finals: Drugie zwycięstwo Igi Świątek

W swoim drugim meczu WTA Finals Iga Świątek mierzyła się z Amerykanką Coco Gauff.

Aktualizacja: 02.11.2023 07:39 Publikacja: 02.11.2023 06:50

Iga Świątek

Iga Świątek

Foto: PAP/EPA

Trudno było orzec, patrząc na Coco Gauff, czemu wyszła na ten mecz z pewną nieśmiałością, by nie powiedzieć – ze strachem w oczach. Nie tak dawno w Cincinnati efektownie przełamała niemoc wobec Igi Świątek, wygrała potem pięknie US Open twierdząc, że jest już gotowa na starcia ze wszystkimi mocnymi rywalkami, ale w Cancun w nocy ze środy na czwartek (czasu polskiego) na początku nie było widać tej gotowości.

Amerykanka od pierwszych piłek nie radziła sobie z serwisem Polki, sama też nie odnajdywała się przy własnym podaniu, co można zrzucić na zmienny silny wiatr, ale bez przesady, głów nie urywał. Oczywiście Iga z właściwa sobie energią zadania jej nie ułatwiała, wręcz przeciwnie, była nie tylko szybka i zadziorna, ale bardzo niewiele piłek psuła, atakowała właściwie w każdej sytuacji, na taką przeciwniczkę wielu sposobów nie ma.

Punkty uciekały Coco błyskawicznie, przez kilka gemów jakoś maskowała rosnącą frustrację, ale jak było 0:4, 0:5 i groźba porażki do zera stała się realna, Coco miała minę bliską płaczu. W pewnym momencie, sfrustrowana traconymi punktami, rzuciła rakietą o kort. Ostatecznie przegrała do zera w 27 minut, widzowie, którzy przyszli na to spotkania na Estadio Paradisus (znów nie było ich wielu, turniej pozostaje wielką wpadką organizacyjną WTA, ale barwy biało-czerwone i orły w koronie były widoczne) mieli powody do zadziwienia takim obrotem spraw.

Czytaj więcej

WTA Finals: Sabalenka przegrała, Pegula jest w półfinale

Ta mała, choć dotkliwa porażka w pierwszym secie nieco odblokowała Amerykankę. Do drugiego seta Gauff wyszła już bardziej spokojna, posyłała piłki mniej nerwowo, nieco głębiej i okazało się, że jest jakaś droga do wyrównania gry. Iga też nieco obniżyła loty, tym bardziej, że trzeba było też myśleć o pokonywaniu meksykańskich podmuchów, ale wnet pojęła w czym rzecz i wzięła się za odrabianie strat, bo tablica wyników pokazała, że jest 1:3. W szóstym gemie Polka była blisko, ale po 13 minutach zaciętych wymian i przewag obu stron, Coco Gauff utrzymała prowadzenie 4:2. Dwa gemy później był jednak remis 4:4 i odżyła nadzieja, że Iga skończy pracę w dwóch setach.

W pewnym momencie karty zaczął rozdawać silny wiatr, który m.in. sprawił, że Gauff popełniła dwa podwójne błędy serwisowe z rzędu, dając się przełamać Świątek. Sama jednak również odpowiedziała przełamaniem Polki.

Raszynianka skończyła, przy wydatnej pomocy rywalki. Najpierw Amerykanka zerwała się do ataku i trochę sposobem, trochę siłą znów przełamała podanie Igi, ale serwując w celu wygrania seta popełniła trzy podwójne błędy, a takich okazji Polka nie marnuje. Raz jeszcze wyrównała, następnie z zimną krwią wykorzystała dygot Coco. Dwa gemy wzięte i można było dziękować sobie za grę, 6:0, 7:5.

– Cieszę się, że mogłam rozwiązać problemy jakie pojawiły się na korcie i wygrać te ostatnie gemy. Kluczem było być może zachowanie pewności siebie i nie skupianie się mentalnie na wyniku, ale trzymanie się planu, który działał w pierwszym secie – mówiła Iga po spotkaniu.

W ostatnim meczu fazy grupowej Świątek zmierzy się 3 listopada ok. 20:30 z Tunezyjką Ons Jabeur. Transmisje z WTA Finals można oglądać w Canal+ Sport.

Druga wygrana Świątek nie oznacza stuprocentowej pewności, że Polka ma już awans do półfinału, gdyż wobec zwycięstwa Ons Jabeur nad Marketą Vondrousovą 6:4, 6:3 można sobie wyobrazić scenariusz, że w Grupie Chetumal trzy tenisistki będą miały po dwa zwycięstwa i mogą nawet decydować zdobyte gemy, ale w praktyce w piątkowym meczu Polki z Tunezyjką wystarczy Idze jeden wygrany set, by być w najlepszej czwórce WTA Finals. Gauff musi wygrać z Czeszką, by mieć taką pewność.

W czwartkową noc zaplanowano ostatnie mecze Grupy Bacalar: Jessica Pegula – Maria Sakkari o premię finansową oraz Aryna Sabalenką – Jelena Rybakina o awans.

WTA Finals 2023

Grupa Chetumal: I. Świątek (Polska, 2) – C. Gauff (USA, 3) 6:0, 7:5; O. Jabeur (Tunezja, 6) – M. Vondrousova (Czechy, 7) 6:4, 6:3.

Grupa Mahahual: G. Dabrowski, E. Roufliffe (Kanada, Nowa Zelandia, 7) – L. Siegemund, W. Zwonariowa (Niemcy, Rosja, 6) 6:4, 6:2; B. Krejcikova, K. Siniakova (Czechy, 4) – C. Gauff, J. Pegula (USA, 1) 3:6, 7:5, 10-6.

Grupa Maya Ka’an: D. Krawczyk, D. Schuurs (USA, Holandia, 5) – N. Melichar-Martinez, E. Perez (USA, Australia, 8) 7:5, 6:4.





Tenis
Iga Świątek broni tytułu w Madrycie. Już na początku szansa na rewanż
Tenis
Porsche nie dla Igi Świątek. Jelena Ostapenko nadal koszmarem Polki
Tenis
Przepełniony kalendarz, brak czasu na życie prywatne, nocne kontrole. Tenis potrzebuje reform
Tenis
WTA w Stuttgarcie. Iga Świątek schodzi na ziemię
Tenis
Billie Jean King Cup. Polki bez awansu