Po pierwszym secie wydawało się, że Hubert Hurkacz powszechnie znanym sposobem, czyli potężnym serwisem wspomaganym regularnością pozostałych odbić, dotrze do finału bez zbytniej utraty sił. Można było tak uważać widząc, jak jeden nieudany gem serwisowy Francuza (28. ATP) oznaczał nieuchronną utratę seta. 

Polak jednak zgubił na chwilę koncentrację na początku kolejnej partii, w dodatku rywal odnalazł w forhendzie Huberta szansę zdobywania wielu punktów i tę możliwość dobrze wykorzystał. Wprawdzie nie od razu, ale za czwartą piłka setową, wyrównał spotkanie. 

Hurkacz trochę nerwowo reagował na małe niepowodzenia, lecz w decydującym secie opanował sytuację na tyle, by prowadzić 5:3 i serwować. Wielu widzów spodziewało się w takiej chwili kilku doskonałych serwisów i efektownego końca meczu, ale Ugo Humbert raz jeszcze zerwał się do boju, śmiało returnował, bez wstrzymywania ręki atakował i dostał nagrodę – finałowy tie-break. W nim kibice Hubiego też mieli powody, by się stresować, bo zawzięty Francuz wciąż wierzył, że odmieni wynik. Nie odmienił, jednak siła serwisu Huberta Hurkacza miała znaczenie, chociaż mógł cieszyć się dopiero po piątej piłce meczowej.

Zwycięstwo kosztowało Hurkacza niemało, ale polski tenisista znów poprawił statystyki, w których jest liderem ATP Tour – liczby asów (zbliża się do 1000!) oraz liczby tie-breaków (zbliża się do 60) rozegranych w tym roku. Przede wszystkim jednak ma dodatkowe 120 punktów w wirtualnym rankingu „The Race to Turin”, co oznacza awans Polaka na 9. miejsce, przed Taylora Fritza. Do pełni szczęścia jeszcze trochę brakuje, lecz Hubert w pocie czoła zbliża się do ósmego miejsca dającego bilet do Masters. W Bazylei jednak tego awansu nie wywalczy, niezależnie od wyniku finału. Taka szansa pojawi się w przyszłym tygodniu w Paryżu.