To nie był dla naszej tenisistki bezproblemowy wieczór, choć 127. miejsce rywalki w światowym rankingu mogłoby sugerować szybką przeprawę.
Świątek od początku grała jednak przeciętnie, była niepewna, popełniała błędy, dwukrotnie pozwoliła się przełamać. Japonka prowadziła 4:1 i choć Polka wróciła do meczu, wygrywając pięć kolejnych gemów, to chwalić można było ją tylko za odbudowanie wyniku, bo w pierwszym secie popełniła 23 błędy.
Może wiceliderce rankingu WTA doskwierał brak meczowego rytmu, bo to był jej pierwszy występ od trzech tygodni, a może fakt, że środowe spotkanie było jak pływanie w rosole, skoro odbyło się przy wysokiej temperaturze i 80-proc. wilgotności powietrza, na co sama Świątek zwróciła uwagę podczas wywiadu na korcie.
Druga partia wyglądała bardziej znajomo, ale tylko przez chwilę. Polka ograniczyła liczbę błędów, choć wciąż było ich dużo. Prowadziła 5:1, ale Hontama – nie mając nic do stracenia – wciąż atakowała odważnie i błyskotliwie.