Niedawno w Toronto Polak i Hiszpan też grali trzy sety, także w pierwszym lepszy był Hubert, a potem dwa tie-breaki dały sukces liderowi rankingu światowego. Można się więc spierać, czy półfinał w Cincinnati był bardziej zacięty i dramatyczny, czy nie, ale na pewno starcia Alcaraza i Hurkacza przynoszą potężne emocje, na razie zakończone wedle wskazań rankingu, choć przy okazji dowodzą, iż miejsce polskiego tenisisty jest raczej w pierwszej dziesiątce świata, niż w drugiej.
Wynik podpowiada, że ten półfinał na korcie centralnym Lindner Family Tennis Center zaczął się świetnie dla Hubiego, który wykrzesał tyle chęci ataku, także przy siatce, że długimi chwilami dominował nad bardzo energetycznym, ale trochę rozkojarzonym rywalem. W drugim secie walka się wyrównała przede wszystkim z racji poprawy gry Alcaraza, który z odwagą zaczął atakować drugi serwis Polaka i częściej miał sposoby na jego wypady do siatki.
Hubert zdołał jednak doprowadzi do chwili, gdy prowadził 5:4 i 40-30 (przy podaniu Alcaraza), ale piłki meczowej nie wykorzystał. Jeszcze w tie-breaku można było jednak liczyć, że potęga podania Hurkacza zniweczy niezwykłą dynamikę gry rywala, prowadzenie 4-1 wydawało się sporą zaliczką, ale wtedy Carlitos znów pokazał, jak umie wychodzić z takich opresji. Sześć wygranych punktów z rzędu i remis w setach.
W decydującym Hiszpan miał już przewagę, Polak zaczął się bronić, długimi chwilami bardzo skutecznie, ale w połowie seta stało się jasne, że rozpędzonego Alcaraza nie powstrzyma. Hiszpan wygrał, powiedział, że „…każdy mecz z Hubim jest bardzo, bardzo trudny” i odebrał mnóstwo braw. Hubert Hurkacz też schodził z kortu z uśmiechem, jego gra w Ameryce wyraźnie się poprawiła, w rankingu światowym awansuje z 20. na 16. miejsce, co ma znaczenie przy rozstawianiu w dużych turniejach. Półfinał turniej ATP Masters 1000 w Cincinnati (piąty tej rangi w karierze Polaka), czyli zwycięstwa nad Kokkinakisem, Coriciem, Tsitsipasem i Popyrinem dają nadzieję na niezły start wielkoszlemowy za tydzień w Nowym Jorku.