Młoda chińska tenisistka nie skończyła jeszcze 21 lat, ma talent i spory wzrost, potrafi mocno uderzyć piłkę, zagrać niekonwencjonalnie, trenuje w Barcelonie pod okiem znanego trenera Wima Fissette, w tym roku wygrała pierwszy, nieduży turniej WTA w Palermo, słowem być może ma zadatki na gwiazdę.
To, czego jej wciąż brakuje, to cierpliwości i odporności w starciach z tak twardymi rywalkami, jak Iga Świątek. Pierwszy set rzeczywiście wyglądał obiecująco dla Qinwen Zheng, ale tak naprawdę wszystko zależało od nastawienia Igi, która wyszła na Grandstand jakby nieco rozproszona, mocny wiatr także jej przeszkadzał w przyzwyczajeniu się do warunków meczu.
Czytaj więcej
Hubert Hurkacz jest coraz mocniejszy – w 1/8 finału efektownie zwyciężył 6:3, 6:4 Stefanosa Tsits...
Mówiąc krótko Polka popełniała błąd za błędem, dawała rywalce wiele szans na wygrywanie gemów. Kiedy po zwyczajowej przerwie toaletowej wróciła po pierwszym secie na kort, zwiększyła tempo wymian, uspokoiła serwis, dodała pewność forhendów i odwróciła mecz w stylu dającym nadzieję na znacznie większe osiągnięcia w Cincinnati. Statystycy zauważyli najważniejsze liczby tego spotkania i, jak rzadko, dobrze pokazujące istotę sprawy: 28 błędów Igi w pierwszym secie, 8 łącznie w dwóch pozostałych. Reszta była zwycięstwem, czwartym z kolei nad panną Zheng.
Teraz przed Polką piątkowe starcie z Marketą Vondrousovą. Dochodzi czynnik prestiżu, bo to mistrzyni Wimbledonu i nowa siła czeskiego tenisa. Czeszka pokonała w 1/8 finału Sloane Stephens, grała nieźle, ale w starciu z Igą będzie musiała wznieść się poziom wyżej. Jedyny oficjalny mecz zagrały w 2020 roku podczas pandemicznego Roland Garros, wtedy łatwo wygrała Polka.