Magda Linette grała z tenisistką bardzo zasłużoną, która rozpoczęła starty wimbledońskie w 2003 roku, by w 2019 zostać półfinalistką singla oraz mistrzynią deblową. Po przerwie macierzyńskiej wróciła pożegnać się z turniejem, można więc napisać: pożegnanie nastąpiło po meczu z Polką.
Wynik 6:4, 6:7 (6-8), 6:3 oraz czas gry – trzy godziny bez dwóch minut – sugerują mecz mozolny i taki był. Czeszka nie śmiga już po korcie jak przed laty, ale ma wciąż duże pojęcie jak utrudnić silniejszej rywalce wymiany, więc utrudniała jak mogła, powodując niekiedy u pani Magdy wzrost zniecierpliwienia i, w konsekwencji, błędy.
Czytaj więcej
Polski tenisista Hubert Hurkacz wygrał mecz drugiej rundy z Brytyjczykiem Janem Choinskim 6:4, 6:4, 7:6 (7-3), w trzeciej zmierzy się Włochem Lorenzo Musettim (nr 14).
Szansa na dwusetowe zwycięstwo zatem była, ale uciekła, nie tylko w tie-breaku. Po nim, w decydującym secie, Barbora Strycova osłabła tak bardzo, że nie trzeba było bać się o zwycięstwo Polki, ale wciąż trzeba było na nie długą chwilę poczekać.
Po meczu na czeską mistrzynię nikt z pożegnalnymi z kwiatami nie przyszedł, Czeszką zajął się jedynie ochroniarz, by torować zmęczonej Barborze drogę do szatni, gdyż popołudniowy tłok czwartego dnia był w Wimbledonie znaczny – przestało padać.