Finały były ciekawe, choć różne – Djoković wygrał siłą tenisowej mądrości, Sabalenka zwyciężyła – niemal samą wielką siłą.
Mecz o tytuł Novaka ze Stefanosem Tsitsipasem nie przejdzie do kronik jako wydarzenie niezwykłe – widzieliśmy bowiem w nim to, co od kilkunastu lat zdarza się w wielu ważnych meczach Serba: wygrał 6:4, 7:6 (7-4), 7:6 (7-5), prezentując pewność siebie, znakomite przygotowanie fizyczne (opowieści o kontuzjowanej nodze były prawdziwe, ale objawy w drugim tygodniu niewidoczne) oraz znaną precyzję i ekonomikę gry.
Czytaj więcej
Białorusinka Aryna Sabalenka w finale w Melbourne pokonała reprezentantkę Kazachstanu Jelenę Rybakinę 4:6, 6:3, 6:4.
Rzadkie chwile nadziei dla Greka pojawiły się w drugim i trzecim secie, lecz zniknęły równie szybko. Na końcu był tie-break, w nim po paru piłkach wynik 5-0 dla Serba, więc nawet trzy kolejne akcje dla Tsitsipasa wielkich wzruszeń przynieść nie mogły.
Skutki tej wygranej Djokovicia są jednak znaczące: dziesiąte zwycięstwo w Australian Open, 22. tytuł wielkoszlemowy, czyli zrównanie się z Rafaelem Nadalem, oraz, jako wisienka na torcie, powrót na pierwsze miejsce rankingu światowego, z niewielką przewagą nad Carlosem Alcarazem (Tsitsipas jest trzeci).