To jest sezon życia Australijczyka (23. ATP), a wygrana z liderem rankingu ATP i obrońcą tytułu tylko wzmacnia przekaz, że tego lata pojawił się zmieniony Kyrgios. Wciąż nie pozbawiony fantazji, ale bardziej skupiony na grze niż rozładowywaniu na korcie swoich frustracji.
Takie historie kibice lubią, stadion im. Arthura Ashe'a był znów wyprzedany, gdyż słusznie spodziewano się obustronnego pokazu siły i finezji, a także porażki faworyta.
Czytaj więcej
US Open ma nowego bohatera, to Nick Kyrgios, który w 1/8 finału wygrał 7:6 (13-11), 3:6, 6:3, 6:2 z ubiegłorocznym mistrzem Daniiłem Miedwiediewem. Dziś wieczorem z Jule Niemeier gra Iga Świątek
Kyrgios przyjechał do Nowego Jorku po grze w finale Wimbledonu (gdzie zawarł nieoczekiwany pakt przyjaźni z Novakiem Djokoviciem), po sukcesie w Waszyngtonie oraz pokonaniu Miedwiediewa w Montrealu.
We wcześniejszych ośmiu startach w US Open nigdy nie przeszedł trzeciej rundy, teraz jest w ćwierćfinale, w którym zagra z Karenem Chaczanowem (27. ATP). Drugą parę w tej części drabinki stworzyli Casper Ruud (nr 5) i Matteo Berrettini (13). Żaden z nich nie wygrał turnieju wielkoszlemowego, żaden nie przerasta Australijczyka. Nie dziwi, że hardy Nick mówił po zwycięstwie: – Chcę teraz pójść na całość.