Relacja z Paryża
Wawrinka w ubiegłym roku wygrał paryski turniej w spodniach od piżamy i trafiły one do muzeum Roland Garros. Teraz wrócił do kłującej w oczy klasyki, czyli koszulki, w której mógłby bez problemów zmieniać koło na autostradzie. Szwajcar jest w ćwierćfinale po zwycięstwie nad Serbem Viktorem Troickim 7:6, (7-5), 6:7 (7-9), 6:3, 6:2 i może z odblaskowym optymizmem patrzeć w przyszłość. Jego następnym rywalem będzie bowiem nie Milos Raonic, lecz Albert Ramos-Vinolas, kolejny w sztafecie szarych Hiszpanów, którzy od lat sypią w Paryżu piach w tryby faworytów.
Dzień wcześniej ogłoszono, że do sztabu Raonica na Wimbledon dołącza John McEnroe, co oznacza, że Kanadyjczyk będzie miał już trzech doradców. Może na trawie ilość przejdzie w jakość, ale na razie bardziej przypomina to bezradność. Tenisista stanowczo twierdzi jednak, że to on jest jedynym bossem. – Pod koniec dnia analizuję to co usłyszałem i decyduję co jest dla mnie dobre. To ja kieruję przedsiębiorstwem Milos Raonic Tennis. A Johna zaangażowałem nie tylko z myślą o Wimbledonie – mówił Kanadyjczyk.
Turniej męski to dla organizatorów na razie turniej klęski. Nie zagrał Roger Federer, wycofał się Rafael Nadal, skreczował francuski as Jo-Wilfried Tsonga. Nie brakuje już głosów, że Novak Djoković, który staje się w tej sytuacji żelaznym faworytem, nie powinien się przesadnie cieszyć, bo jego ewentualny sukces będzie kadłubowy. Ale trudno przypuszczać, by Serb się tym przejmował, tak jak Federer nie przejmował się, że swoje jedyne zwycięstwo w Paryżu odniósł bez pokonania po drodze Nadala.
Nasza radość to obecność dwóch polskich deblistów w ćwierćfinałach. Marcin Matkowski i Leander Paes pokonali w niedzielę zwycięzców ostatniego Australian Open, Brytyjczyka Jamie Murraya i Brazyljczyka Bruno Soaresa 7:6 (7-5), 7:6 (7-4). Kolejnymi rywalami Polaka i Hindusa będzie wciąż dobra, ale już nie tak znakomita jak kiedyś, para z Kalifornii Bob Bryan – Mike Bryan. Łukasz Kubot i Austriak Alexander Peya wygrali w sobotę z deblem Eric Butorac – Scott Lipsky (obaj USA) 5:7, 6:2, 7:6 (7-4). Matkowski i Kubot mogą w półfinale stanąć na korcie oko w oko.