Godzina zabawy z Agnieszką

Agnieszka Radwańska z uśmiechem awansowała do czwartej rundy. Novak Djoković odpadł i chce odpocząć od tenisa. Przegrała też Petra Kvitova

Publikacja: 02.07.2016 23:21

Godzina zabawy z Agnieszką

Foto: AFP

Korespondencja z Londynu

Trzeba było poczekać niemal do wieczora, ale warto było. Agnieszka Radwańska wygrała z Kateriną Siniakovą 6:3, 6:1 prezentując wszystkie uroki technicznego tenisa. Widowisko nie było długie, trwało niewiele ponad godzinę, ale ładne: doszło zachodzące słońce, długie cienie, życzliwi widzowie i rywalka, której młodość i niewątpliwy zapał nie mogły wystarczyć na talenty Polki.

W takich meczach Agnieszka Radwańska zwykle pokazuje wiele, tak było i tym razem. Serie wolejów przy siatce, loby, minięcia, skróty, było wszystko – dla koneserów i zwykłych oglądaczy tenisa. Już w połowie pierwszego seta Siniakova rozkładała bezradnie ręce i patrzyła z wyrzutem na trybuny.

Mowa ciała była jasna: robię co mogę, a piłki i tak wracają. Rzeczywiście wracały, a po ostatniej kort nr 3 wstał i zrobił Polce małą owację – było za co. Godzina zabawy, jakiej na innych kortach się nie uświadczy.

Następną rywalką Radwańskiej będzie dobra znajoma, Dominika Cibulkova, z którą tak łatwo nie pójdzie. Kibice pamiętają ich boje, ostatni przegrany w Eastbourne także. Słowaczka wygrała w sobotę z Eugenie Bouchard, prezentując znaną bojowość.

Wprawdzie za tydzień w sobotę 9 lipca zaplanowała ślub w Bratysławie, na weselne wydatki już zarobiła w Londynie 132 tys. funtów, ale skoro czwartą rundę, czyli 1/8 finału zaplanowano na poniedziałek, ćwierćfinały na wtorek, jest jeszcze czas walczyć o więcej.– Muszę z nią zagrać nawet lepiej, niż dziś. Trzeba grać agresywnie od początku. Niczego nie dostanę za darmo – mówiła słusznie Agnieszka Radwańska.

Wielką przegraną z soboty okazała się Petra Kvitova, dwukrotna mistrzyni Wimbledonu. Grała z Jekateriną Makarową zaległy mecz drugiej rundy, przegrała w dwóch długich setach. – Wiele rzeczy zmieniło się w mym życiu w minionym roku, muszę do nich przywyknąć. Wierzę, że wyjdą mi na dobre – tłumaczyła się, niezbyt jasno. Na pewno jedną z ważniejszych zmian jest rozstanie z trenerem Davidem Kotyzą (teraz pomaga Karolinie Woźniackiej) i zatrudnienie w tej roli byłego deblisty Frantiska Čermaka.

Porażka lidera rankingu światowego, żelaznego Novaka, wielkoszlemowego łowcy tytułów, zrobiła oczywiście największe wrażenie, tym bardziej, że rozłożona była na dwa dni: mokry piątek i kapryśną sobotę. Po piątku było 2:0 w setach dla Amerykanina, każdy widział rozkojarzonego Serba i jego kłopoty.

Kort nr 1 dzień później pękał w szwach, choć widowisko psuła pogoda. Parę gemów, przerwa, zjazd do szatni i tak w kółko. Drugi dach będzie wielkim wsparciem z kaprysami londyńskiej aury. Mecz trochę się zmienił, Serb zaczął lepiej (prowadził 4:0 w trzecim secie), ale po kilkudziesięciu minutach zmory wróciły, nawet jeśli Querrey chwilami mocno pomagał, bo też był zdenerwowany możliwością tak cennej wygranej.

Pytanie o przyczyny porażki oczywiście padło. Odpowiedź Djokovicia nie wyjaśniła wiele. – Querrey grał znakomicie. Serwował świetnie, jak zawsze. Ta część jego gry była dziś dla mnie brutalna. Zdobywał wiele łatwych punktów dzięki podaniu. Cóż, dobra robota, po prostu mnie pokonał. Nie chcę nic ujmować z tego zwycięstwa. Sam zasłużył na nie. Pogoda była identyczna dla obu, nie widzę potrzeby mówienia o deszczu i warunkach gry. To oczywiste, że dla wszystkich, grających i widzów te częste przerwy były frustrujące – odpowiedział Djoković.

Dociekania dziennikarzy na wiele się nie zdały. Ubiegłoroczny mistrz spokojnie, ale stanowczo odmawiał wchodzenia w detale. – W sporcie wszystko jest możliwe. Jeśli grasz z kimś tak dobrym jak Sam Querrey, na tej nawierzchni, walczysz jego potężnym serwisem, to wiele może się zdarzyć. Rok temu byłem kilka punktów od porażki z Kevinem Andersonem, w bardzo podobnym meczu, na tym samym korcie. Czasami się udaje, czasami nie. Trzeba z tym żyć. To nie pierwszy raz, gdy przegrywam w Wielkim Szlemie. Wiem co dalej robić. Kolejność jest taka: uwolnić umysł od porażki, zrelaksować się, pomyśleć o czymś innym – dowiedzieli się pytający.

Szczęśliwy wygrany potwierdził, że to jego największe zwycięstwo dość długiej kariery, że ekscytacja z tego powodu jest niemała, ale też przypomniał, że teraz czas patrzeć do przodu, wywalczyć ćwierćfinał Wielkiego Szlema, bo jeszcze nigdy w nim nie grał. I nie obraził się, gdy jeden z dziennikarzy przypomniał mu słowa trenera – Craiga Boyntona: „Nawet ślepa wiewiórka potrafi czasem znaleźć orzech".

Następny rywal Querreya to Nicolas Mahut, szansa na ćwierćfinał jest spora. Najpierw jednak jest wyjątkowa robocza niedziela, do odrobienia reszta strat turniejowych. Po sobocie zostały 4 mecze męskiej drabinki z III rundy, trochę debli i większość spotkań juniorów.

W polskich deblach same straty: przegrali Łukasz Kubot i Aleksander Peya, Klaudia Jans-Ignacik i Cagla Buyukakcay oraz Paula Kania i Maria Irigoyen. Wygrał junior Piotr Matuszewski. W niedzielę zaczną grać polskie miksty i pozostała dwójka juniorska, Iga Świątek i Kacper Żuk oraz debel Marcin Matkowski i Leander Paes.

Na „People's Sunday" wszystkie bilety (22 000) wyprzedano w internecie w niespełna pół godziny, zapotrzebowanie pięciokrotnie przekroczyło podaż, choć prognozy nie są brylantowe i organizatorzy podkreślili, że w tym szczególnym dniu zwrotu pieniędzy z powodu deszczu na pewno nie będzie.

> Wyniki:

KOBIETY – II runda: J. Makarowa (Rosja) – P. Kvitova (Czechy, 10) 7:5, 7:6 (7-5); T. Bacsinszky (Szwajcaria, 11) – M. Niculescu (Rumunia) 4:6, 6:2, 6:1; S. Stephens (USA, 18) – M. Minella (Luksemburg) 3:6, 7:6 (8-6), 8:6.
III runda: A. Radwańska (Polska, 3) – K. Siniakova (Czechy) 6:3, 6:1; A. Kerber (Niemcy, 4) – C. Witthoeft (Niemcy) 7:6 (13-11), 6:1; S. Halep (Rumunia, 5) – K. Bertens (Holandia, 26) 6:4, 6:3; M. Keys (USA, 9) – A. Cornet (Francja) 6:4, 5:7, 6:2; D. Cibulkova (Słowacja, 19) – E. Bouchard (Kanada) 6:4, 6:3; L. Safarova (Czechy, 28) – J. Cepelova (Słowacja) 4:6, 6:1, 12:10; M. Doi (Japonia) – A. L. Friedsam (Niemcy) 7:6 (7-1), 6:3; J. Szwedowa (Kazachstan) – S. Lisicki (Niemcy) 7:6 (7-2), 6:1.
I runda debla: J. Putincewa, M. Rybarikova (Kazachstan, Słowacja) – M. Irigoyen, P. Kania (Argentyna, Polska) 6:3, 2:6, 6:4; N. Broady, H. Watson (W. Brytania) – C. Buyukakcay, K. Jans-Ignacik (Turcja, Polska) 7:6 (7-4), 6:4.

MĘŻCZYŹNI – II runda: A. Zverev (Niemcy, 24) – M. Jużny (Rosja) 6:4, 3:6, 6:0, 4:6, 6:2.
III runda: S. Querrey (USA, 28) – N. Djoković (Serbia, 1) 7:6 (8-6), 6:1, 3:6, 7:6 (7-5); A. Murray (W. Brytania, 2) – J. Millman (Australia) 6:3, 7:5, 6:2; K. Nishikori (Japonia, 5) – A. Kuzniecow (Rosja) 7:5, 6:3, 7:5; M. Raonic (Kanada, 6) – J. Sock (USA, 27) 7:6 (7-2), 6:4, 7:6 (7-1); M. Cilić (Chorwacja, 9) – L. Lacko (Słowacja) 6:3, 6:3, 6:4; D. Goffin (Belgia, 11) – D. Istomin (Uzbekistan) 6:4, 6:3, 2:6, 6:1; B. Tomic (Australia, 19) – R. Bautista Agut (Hiszpania, 14) 6:2, 6:4, 6:4; S. Johnson (USA) – G. Dimitrow (Bułgaria) 6:7 (6-8), 7:6 (7-3), 6:4, 6:2; N. Mahut (Francja) – P. H. Herbert (Francja) 7:6 (7-5), 6:4, 3:6, 6:3.
I runda debla: K. Skupski, N. Skupski (W. Brytania) – Ł. Kubot, A. Peya (Polska, Austria, 7) 2:6, 7:6 (9-7), 11:9.

JUNIORZY – I runda: P. Matuszewski (Polska) – J. Rodionov (Austria, 14) 6:2, 5:7, 6:4.

Tenis
Półfinał w Rzymie bez Huberta Hurkacza. Iga Świątek trenuje już w Paryżu
Tenis
Novak Djoković i Andy Murray: pół roku i koniec współpracy
Tenis
Szybkie pożegnanie z Rzymem. Iga Świątek zaliczy bolesny spadek w rankingu
Tenis
Jak Aryna Sabalenka wyciągnęła pomocną dłoń do Igi Świątek
Tenis
Iga Świątek nie obroni tytułu w Madrycie i może zanotować spadek w rankingu. Co dzieje się z Polką?