Rio: Djoković przegrał z Del Potro

Lider rankingu ATP Novak Djoković nie zdobędzie medalu w singlu. Przegrał z Juanem Martinem Del Potro.

Aktualizacja: 09.08.2016 06:54 Publikacja: 08.08.2016 19:37

Novak Djoković i Juan Martin Del Potro: przyjaźń na korcie

Novak Djoković i Juan Martin Del Potro: przyjaźń na korcie

Foto: AFP, Roberto Schmidt

Korespondencja z Rio de Janeiro

Większego upadku na olimpijskich kortach nie zobaczymy – Argentyńczyk zakończył w pierwszej rundzie marzenia Serba o Złotym Szlemie, jak dziś nazywa się zdobycie wszystkich tytułów wielkoszlemowych i najważniejszego medalu igrzysk – tak jak zrobili to tylko Steffi Graf (w jednym 1988 r.) oraz Andre Agassi i Rafael Nadal (w całej karierze). Del Potro zwyciężył 7:6 (7–4), 7:6 (7–2).

Mecz rozpoczął się późno, powodem był silny wiatr, który pozbawił na chwilę prądu wioskę olimpijską i uwięził Del Potro w windzie na 40 minut.

Wynik zachwycił prawie dziesięciotysięczną rozśpiewaną i gorącą widownię, bo Brazylia z godną podziwu wyrozumiałością wspiera całą Amerykę Południową. Argentynę też, jeśli z nią nie rywalizuje. Gęsto było od emocji, a na końcu polały się męskie łzy – zawodu i szczęścia. Novak Djoković, nr 1 światowego tenisa, przegrał mecz w pierwszej rundzie turnieju po wielu latach unikania takiej przykrości, wcześniej zdarzyło się to w 2009 r. w Brisbane (z Ernestsem Gulbisem), choć trzeba dodać, że w tym roku w Monte Carlo Djoković przegrał też spotkanie drugiej rundy z Jirim Veselym, po wolnym losie na starcie.

Trzeba się zgodzić, że Serb nie mógł wylosować trudniejszego rywala. Nawet dwuletnie kłopoty Del Potro z chroniczną kontuzją nadgarstka nie zmieniają opinii, że to świetny tenisista, jeden z nielicznych, którzy w latach zdecydowanej dominacji Rogera Federera, Djokovicia i Rafaela Nadala potrafił efektownie wygrać US Open. W kategoriach olimpijskich też ma zasługi: jest brązowym medalistą z Londynu, tam też pokonał Djokovicia, który jest brązowym medalistą, ale z Pekinu.

Niedawny powrót Argentyńczyka na światowe korty nie budził wielkich emocji, bo sam Del Potro powtarzał w Wimbledonie, że musi mieć więcej czasu. Ale nawet z odrobinę niepewnym bekhendem Argentyńczyk pozostaje tenisistą groźnym. Nawet Djoković, najsprawniejszy ze współczesnych atletów tenisa, mistrz aktywnej obrony, bezradnie oglądał raz za razem piłki świszczące mu koło rakiety. Tej presji nie udźwignął.

Gdy po dwóch tie-breakach mecz się skończył, popłakali się obaj. Novak nie krył mokrej twarzy. Był głęboko załamany faktem, że złoty krążek z logo igrzysk w Rio nie pojawi się w domowej witrynie, wypełnionej po brzegi tyloma innymi trofeami. Brąz z Chin to żadna pociecha.

– To bez wątpienia jedna z najbardziej bolesnych porażek mojej kariery. Nie było mi łatwo to znieść, zwłaszcza tuż po spotkaniu. Rany są świeże, ale oczywiście jakoś muszę sobie radzić. Nie pierwszy raz przegrywam mecz, ale na igrzyskach to naprawdę inna sprawa – mówił dziennikarzom. Debel z Nenadem Zimonjiciem na otarcie łez także nie wystarczy.

Dla Del Potro zwycięstwo może mieć wyjątkowe znaczenie. Nie ma lepszego sposobu na odbudowę wiary w siebie niż pokonać lidera rankingu w świetle reflektorów wielkiego sportowego wydarzenia.

– Dla mnie to był cudowny mecz. Nie spodziewałem się pokonać Novaka tej nocy, ponieważ nie byłem pewien ani nadgarstka, ani bekhendu. Ale za to forhend działał znakomicie, serwis był w porządku, atmosfera na trybunach też była jak trzeba. Djoković jest jednym z moich przyjaciół w ATP Tour, to wielki mistrz i wspaniała osoba. Po ostatniej piłce potrafił powiedzieć mi wiele miłych słów, to też trzeba docenić – mówił Argentyńczyk. W kolejnej rundzie zagra z Portugalczykiem Joao Sousą.

Olimpijskie ciśnienie było za duże także dla sióstr Williams w deblu. Amerykanki przegrały z Czeszkami Lucie Safarovą i Barborą Strycovą 3:6, 4:6. To była pierwsza deblowa porażka Sereny i Venus w historii ich startów w igrzyskach. Przyjęły ją, może to niektórych zdziwi, z czarującym uśmiechem i nieudawaną serdecznością wobec rywalek.

Nie ma też w deblu drugiej rodzinnej pary: Andy'ego i Jamie'ego Murray'ów. Brytyjczyków pokonali 7:6 (8–6), 7:6 (16–14) miejscowi: Thomaz Bellucci i Andre Sa. Drugi tie-break doprowadził widzów do ekstazy.

Kibice w USA i Wielkiej Brytanii oczywiście nie tracą ducha. Serena Williams wydaje się w singlu jak skała, Andy Murray też. Ich starsze rodzeństwo z Rio nie wyjeżdża, gdyż Venus i Jamie zagrają jeszcze w mikście.

Tenis
Czy uczciwość w tenisie jeszcze istnieje? Echa sprawy Jannika Sinnera
Tenis
Namalowała zwycięstwo na korcie. Amanda Anisimova pokonuje Jelenę Ostapenko
Tenis
Jannik Sinner zaakceptował porozumienie z WADA. Zgodził się na zawieszenie
Tenis
WTA Doha. Koniec dominacji, Iga Świątek bez szans z Jeleną Ostapenko
Tenis
Zaskakująca porażka Huberta Hurkacza. Odpadł już w pierwszej rundzie