Serbski mistrz w niedawnej rozmowie z gazetą „Blic" oświadczył, że irytuje go bierność wielu kolegów w kwestii przyjmowania bez dyskusji warunków gry w Australian Open, złoszczą media szerzące panikę przed koronawirusem i podkreślające konieczność szczepień, stwierdził też, że obawia się surowości procedur dla podróżujących do Australii.
Numer 1 światowego tenisa dodał, że nie wierzy w zmianę obostrzeń dla uczestników Wielkiego Szlema, co mu się stanowczo nie podoba, zwłaszcza perspektywa 14-dniowej przymusowej izolacji, jeśli ktoś w jego samolocie będzie miał dodatni wynik testu, wydaje mu się bardzo niepokojąca. Nie wyklucza więc możliwości opuszczenia startu w Melbourne Park.
Djoković, który w 2020 roku miał pozytywny wynik testu na Covid-19, zdecydowanie nie zgadza się z przymusem szczepienia (nie tylko sportowców), ale twierdzi, że nie jest antyszczepionkowcem. Zapytany przez „Blica", czy się zaszczepił, odmówił ujawnienia tej informacji, przy okazji zarzucając wszelkim mediom wywieranie presji, sianie zamętu i niezgody w kwestiach związanych z Covid-19.
Czytaj więcej
Polska dwójka obecna w obu finałowych turniejach sezonu – tego jeszcze nie grali.
Wydaje się, że główny problem ze startem w Australii leży jednak w tym, czy Novak się zaszczepił, czy nie. Kilka dni po słowach Djokovicia australijski minister ds. imigracji Alex Hawke oświadczył, że potencjalni uczestnicy i uczestniczki Australian Open nie przekroczą granicy, jeśli nie zostaną w pełni zaszczepieni przeciw Covid-19. Oznacza to, że rząd australijski ucina spekulacje i nie zrobi dla tenisa wyjątku od ogólnych reguł. – Nie mam wiadomości tylko dla Novaka. Mam tę wiadomość dla wszystkich, którzy chcą odwiedzić Australię – dodał Hawke.