– Mój dziadek na wielu frontach walczył o niepodległą Polskę, m.in. pod Tobrukiem. Po zakończeniu II wojny światowej musiał wyemigrować do Ameryki. Tata opowiadał mi o tym, że władze komunistyczne niechętnie widziałyby powrót żołnierza, który nie zamierzał bić pokłonów Armii Radzieckiej. Jestem pełna uznania dla dziadka. Australia ma znacznie mniej skomplikowaną historię – zauważa Stosur.
– Czasami, kiedy usiądę sobie na plaży, uświadamiam sobie, jaką jestem szczęściarą. Australijskie dziecko nie wie, co to zmartwienie i troska. Mój dziadek musiał ryzykować życie, aby wywalczyć wolność dla Polski, a kiedy już Polska wydostała się spod władzy nazistów, był zmuszony uciec do Ameryki. Poznałam go dopiero, gdy miałam 8 lat. Dziadek mieszkał wtedy na Florydzie. Kiedy dorosłam i zaczęłam regularnie przyjeżdżać do mojej bazy treningowej w Tampa, zawsze zatrzymywałam się w domku położonym nieopodal miejsca, w którym stacjonował dziadek. Lubiłam wpadać na herbatkę i ciasto. Z zaciekawieniem słuchałam opowieści o przedwojennej Polsce. Ponoć przed wojną Warszawa była równie piękna jak Paryż... – mówi Samantha.
W Nowym Jorku w 2011 roku oczarowała tenisowy świat. Jej finałowa batalia z Sereną Williams była popisową partią. Spokój, rozwaga, precyzja. – Mój trener David Taylor twierdzi, że mam za dużo słowiańskich pierwiastków. Za bardzo rozmyślam na korcie, analizuję rozmaite możliwości, a to przeszkadza w podejmowaniu szybkich decyzji. Mam tendencję do tego, aby marzyć, a kort to pole bitwy. W Nowym Jorku byłam skupiona, bez balastu oczekiwań australijskiej widowni, więc może to był klucz do zwycięstwa? – zastanawia się Stosur.
Nie byłoby tego zwycięstwa, gdyby nie prezent na Boże Narodzenie, gdy Samantha miała 8 lat. Dostała tenisową rakietę. Tenis był zabawą, która stopniowo przeradzała się w pasję. Niczym nieskrępowana radość jednak nie trwała długo. Stan Queensland nawiedziła powódź. Rodzinny biznes państwa Stosur ucierpiał w starciu z gigantyczną falą. Stracili dom. Samantha przeniosła się z rodzicami i dwójką braci do Adelajdy. – Wyobcowanie, zerwane więzi z koleżankami. Siedziałam na Memorial Drive w Adelajdzie, miałam jechać na pierwszy trening w nowym klubie. Oczy zalane łzami. Rodzice mówili, że jeśli nie chcę, to nie muszę jechać, a ja opuściłam szybę, bo pragnęłam, żeby wiatr osuszył mi łzy. Bałam się przenosin na południe Australii, ale zacisnęłam zęby. Trenerzy powiedzieli rodzicom, że mam talent do gry, więc nie chciałam ich zawieść – wyznaje Stosur.