Reklama
Rozwiń
Reklama

Ciągłe poszukiwanie przyjaznego kompromisu

Rozmowa z Kimim Tiilikainenem, fińskim trenerem Jerzego Janowicza, najlepszego polskiego tenisisty

Publikacja: 17.01.2013 23:46

Ciągłe poszukiwanie przyjaznego kompromisu

Foto: Rzeczpospolita, Jacek Herok Jacek Herok

Rz: Czy decyzja o grze Janowicza w deblu to dobry pomysł?

Kim Tiilikainen:

Debel też jest dla nas ważny. Musieliśmy się zgłosić do startu sześć tygodni temu. Po turnieju może Jerzy będzie musiał wziąć tydzień wolnego, ale dziś jest tak, że jeden czy dwa dni przerwy między meczami niczego nie zmieniają.

To znaczy, że kontuzja jego ręki nie budzi pańskich obaw?

Ma odcisk we wrażliwym miejscu, ale nie jest jedynym zawodnikiem, któremu coś podobnego dolega. Jesteśmy wśród profesjonalistów. Gdy popatrzymy na ręce innych zawodników, zobaczymy, że też mają problemy. To normalna sprawa, tenis to męska gra. Jeśli narzekałby na taką kontuzję, nie miałby szans na wygrywanie ważnych spotkań.

Reklama
Reklama

Janowicz lubi grać przy pełnych trybunach?

Im większy kort i im więcej ludzi, tym lepiej gra. On kocha ważne mecze, nie boi się wielkich nazwisk. To jest jedna z cech, którą trzeba mieć, aby być wśród najlepszych. Oczywiście on ma wciąż wiele do poprawienia. Już jest dość wysoko, a jeszcze nie osiągnął szczytu swych możliwości.

Psychika to zatem kolejna mocna strona Jerzego?

Tak. Im lepszy rywal, więcej kamer i napięcia, tym większą wyzwala w sobie moc. Wielcy gracze tacy są, a słabsi przegrywają nie tylko dlatego, że są bardzo nerwowi, ale też dlatego, że mają za dużo respektu dla rywali.

Rozmawiacie o zachowaniu Jerzego na korcie?

Reklama
Reklama

Bardzo często. Ale nie zamierzam wiele zmieniać, nim muszą rządzić emocje. Taki jest. Oczywiście niekiedy obraca się to także przeciwko mnie, ale on świetnie wie, że jestem od tego, żeby mu pomagać. Reaguję zatem różnie, zależnie od sytuacji – czasem zachowuję spokój, czasem nie. Taka jest właśnie rola trenera.

Wie pan, czego Jerzy od pana oczekuje?

Tak sądzę. W trudnych chwilach patrzy na mnie i oczekuje reakcji. Podróżujemy wspólnie już 3,5 roku. Znamy swoje charaktery i wiem, że czasem trzeba na niego krzyknąć. Ale uspokajanie go zwykle potrzebne jest dopiero po meczu. Nie jestem także z tych, którzy wymuszają na swych zawodnikach własne decyzje. Moim zdaniem to się nie sprawdza. Tenisista musi wiedzieć, dlaczego coś mu się proponuje. Dlatego mówię: to jest moja propozycja, bierz ją lub nie. To ciągłe szukanie przyjaznego kompromisu.

Co się panu najbardziej podoba w tenisie Jerzego?

To, że jego gra jest tak nieprzewidywalna, niekiedy nawet dla mnie.

—w Melbourne wysłuchał Tomasz Lorek

Rz: Czy decyzja o grze Janowicza w deblu to dobry pomysł?

Kim Tiilikainen:

Pozostało jeszcze 97% artykułu
Reklama
Tenis
Wuhan. Iga Świątek nie wygra turnieju w Chinach, pierwsza taka porażka w karierze
Materiał Promocyjny
Bank Pekao uczy cyberodporności
Tenis
Iga Świątek jak ekspres. Jest pierwsze zwycięstwo w Wuhan
Tenis
Iga Świątek nie wygra turnieju w Pekinie. Bolesna porażka Polki
Tenis
Iga Świątek w pościgu za Aryną Sabalenką. Jest już w Pekinie, czeka na pierwszą rywalkę
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Tenis
Powrót z dalekiej podróży. Iga Świątek triumfuje w Seulu, teraz kierunek Pekin
Materiał Promocyjny
Transformacja energetyczna: Były pytania, czas na odpowiedzi
Reklama
Reklama