Tysiąc dolarów za minutę

Agnieszka Radwańska jest po raz czwarty w ćwierćfinale w Melbourne. Wygra we wtorek z Chinką Na Li – będzie pierwszy półfinał Australian Open

Publikacja: 21.01.2013 00:49

Agnieszka Radwańska zmierzy się teraz z Chinką Na Li, którą pokonała niedawno w Sydney

Agnieszka Radwańska zmierzy się teraz z Chinką Na Li, którą pokonała niedawno w Sydney

Foto: PAP/EPA

Kto chciał się bawić trzynastkami, dostrzeganymi w niedzielnym meczu Polki, ten się bawił (13. z rzędu zwycięstwo w 2013 roku, w spotkaniu z tenisistką rozstawioną z nr. 13), ale znacznie większe znaczenie miał świetny styl, w jakim Radwańska wygrała 6:2, 6:4 z Aną Ivanović.

Serbka trafnie opisała przyczyny porażki. – Agnieszka jest tenisistką, która nie wygrywa bezpośrednio wielu piłek, ale ma tzw. dobre ręce. To sprawia, że grając przeciw niej, zawsze czujemy się nieswojo. To jest jej niezwykła siła. W ostatnim meczu grała mi miękkie piłki, lżej, niż się spodziewałam. Zupełnie nie mogłam znaleźć właściwej chwili odbić, tym bardziej że Radwańska często zmieniała rytm gry. Do tego świetnie serwowała, jej podanie jest naprawdę trudne do odczytania, i to z obu stron kortu. Dlatego wygrywa – mówiła Ivanović.

Widzowie na Rod Laver Arena znów zobaczyli Polkę w klasycznym wydaniu: spokojną, skuteczną, w ważnych chwilach niemal bezbłędną, do tego jej grę rzeczywiście wsparł pewny serwis – żadnego przełamania (choć groźby były), aż 7 asów, dwa w ostatnim, decydującym gemie. Ana Ivanović od początku przegrywała także z własnymi nerwami i nawet jej forhend, wciąż silny i efektowny, nie przynosił tylu punktów, by mecz mógł się odmienić.

Serbka otrzymała w spadku po nieobecnych już w turniejach singlowych rodowitych Australijkach i Australijczykach miano ostatniej lokalnej nadziei, bo wykryto w Melbourne i okolicach jakieś jej rodzinne korzenie. Może też miał dla miejscowych znaczenie długoletni, choć burzliwy związek tenisistki z bardzo dobrym golfistą australijskim Adamem Scottem (ponoć definitywnie jednak przerwany). Jakkolwiek było, to Australia ze swej przybranej córki wielkiej pociechy też nie miała, choć Ana dodawała, chyba słusznie, że gra przecież lepiej, niż w latach wielkiego dołka formy, jaki przyszedł po zwycięstwie w Roland Garros 2008.

Przed Agnieszką Radwańską mecz z Na Li. Nie ma wielu tenisistek, z którymi Polka grałaby równie często – to będzie ich spotkanie nr 10. Mamy wspomnienia pięciu porażek, niekiedy dotkliwych, pamiętamy też cztery ładne zwycięstwa, w tym to ostatnie 6:3, 6:4 z niedawnego półfinału turnieju w Sydney. Chinka to szósta rakieta świata, w Melbourne grała już raz w finale, nikt nie powie, że jej mocny tenis i jeszcze mocniejszy trener Carlos Rodriguez, odziedziczony po Justine Henin, to nieprzekonujące argumenty. Ale wiara w Polkę każe czekać na wtorkowy mecz z optymizmem, mimo że nikt nie powinien wyobrażać sobie, iż ten półfinał będzie jak spacer po parku nad rzeką Yarra. Od wtorku nie ma już południowych sesji na głównych kortach, mecz Radwańska – Na Li powinien odbyć się w godzinach rannych polskiego czasu.

My liczymy zwycięskie mecze i sety najlepszej Polki, inni liczą przegrane gemy Marii Szarapowej. Po czterech meczach Australian Open jest ich zaledwie pięć. Cztery zdobyła Venus Williams, tylko jeden dodała w niedzielę Kirsten Flipkens. Te pięć gemów to nowy rekord turnieju, poprzedni (8 straconych gemów do 1/8 finału) dzierżyły wspólnie Steffi Graf i Monica Seles i obie wygrały Wielkiego Szlema w latach swego osiągnięcia.

Są też tacy, którzy podają, że nawet gdy Rosjanka wygrywała swoje Wielkie Szlemy, nie miała tak wspaniałej ekonomiki gry. To też wyliczono: 249 minut na korcie i 250 tys. dolarów australijskich premii, lub, jak kto woli, odrobinę ponad 1000 dolarów za minutę pobytu na korcie.

Nie wydaje się, by Szarapowa potrzebowała wsparcia od miłośników statystyki. – Ja robię swoje, nie patrzę na wynik. Zawsze dążę do poprawy mego tenisa. To jest cel – mówiła. Na celowniku rosyjskiej mistrzyni jest teraz rodaczka, Jekaterina Makarowa, która wygrała z nr. 5 – Andżeliką Kerber, ale z Marią ma bilans 0-4.

Poza Radwańską w turnieju prawie już nie ma polskiego tenisa. Jerzy Janowicz z poharataną prawą dłonią zagrał drugi raz w deblu z Tomaszem Bednarkiem, ale efekt był do przewidzenia: wysoka porażka. Łukasz Kubot i Jeremy Chardy widowiskowo walczyli z parą nr 1, braćmi Bryanami, także przegrali. Francuz był po pięciu setach zwycięskiej walki z Juanem Martinem Del Potro, to trochę tłumaczy niewykorzystane szanse. Szybko odpadła juniorka Zuzanna Maciejewska, która przebiła się do turnieju głównego z eliminacji. Został Marcin Matkowski w mikście z Kvetą Peschke, pani Gabriela Załoga na stołku sędziowskim i to wszystko.

Czas patrzeć na wielkich. Do miana meczu weekendu zdecydowanie najbardziej pasuje pięciogodzinna walka Novaka Djokovicia ze Stanislasem Wawrinką. Kolega Federera, niby z drugiego szeregu sław ATP Tour (choć bekhend ma zdecydowanie z pierwszej linii), niegdyś bywalec challengera w Szczecinie, zagrał wspaniale. Może Serb miał nieco słabszy dzień, ale gdy w czwartym secie zaciekle bronił się przed porażką, a potem w piątym przy stanie 4:4 cztery razy uciekał spod rakiety Szwajcara, był już sobą, mistrzem przetrwania w ekstremalnych warunkach.

Dociągnęli mecz do stanu 11:9, wygrał obrońca tytułu, oddech ulgi serbskiej ławki słychać było od Melbourne do Belgradu. Wawrinki żal także dlatego, że jedna z przegranych czterech piłek, które mogły dać mu prowadzenie 5:4 i obietnicę zwycięstwa przy własnym serwisie, wcale nie wypadła w aut. Ale Stanislas uwierzył sędziemu.

Australian Open – wyniki

Kobiety – III runda

W. Azarenka (Białoruś, 1) – J. Hampton (USA) 6:4, 4:6, 6:2; S. Williams (USA, 3) – A. Morita (Japonia) 6:1, 6:3; K. Woźniacka (Dania, 10) – L. Curenko (Ukraina) 6:4, 6:3; M. Kirilenko (Rosja, 14) – Y. Wickmayer (Belgia, 20) 7:6 (7-4), 6:3; J. Wiesnina (Rosja) – R. Vinci (Włochy, 16) 4:6, 7:6 (7-4), 6:4; S. Stephens (USA, 29) – L. Robson (W. Brytania) 7:5, 6:3; S. Kuzniecowa (Rosja) – C. Suarez Navarro (Hiszpania) 6:2, 4:6, 6:3; B. Jovanovski (Serbia) – K. Date-Krumm (Japonia) 6:2, 7:6 (7-3).

1/8 finału: M. Szarapowa (Rosja, 2) – K. Flipkens (Belgia) 6:1, 6:0; A. Radwańska (Polska, 4) – A. Ivanović (Serbia, 13) 6:2, 6:4; J. Makarowa (Rosja, 19) – A. Kerber (Niemcy, 5) 7:5, 6:4; Na Li (Chiny, 6) – J. Goerges (Niemcy, 18) 7:6 (8-6), 6:1.

Pary ćwierćfinałowe: Szarapowa – Makarowa, Radwańska – Na Li.

Mężczyźni – III runda

R. Federer (Szwajcaria, 2) – B. Tomic (Australia) 6:4, 7:6 (7-5), 6:1; A. Murray (W. Brytania, 3) – R. Berankis (Litwa) 6:3, 6:4, 7:5; J. Chardy (Francja) – J. M. Del Potro (Argentyna, 6) 6:3, 6:3, 6:7 (3-7), 3:6, 6:3; J. W. Tsonga (Francja, 7) – B. Kavcić (Słowenia) 6:2, 6:1, 6:4; R. Gasquet (Francja, 9) – I. Dodig (Chorwacja) 4:6, 6:3, 7:6 (7-2), 6:0; A. Seppi (Włochy, 21) – M. Cilić (Chorwacja, 12) 6:7 (2-7), 6:3, 2:6, 6:4, 6:2; M. Raonic (Kanada, 13) – P. Kohlschreiber (Niemcy, 17) 7:6 (7-4), 6:3, 6:4; G. Simon (Francja, 14) – G. Monfils (Francja) 6:4, 6:4, 4:6, 1:6, 8:6;

1/8 finału: N. Djoković (Serbia, 1) – S. Wawrinka (Szwajcaria, 15) 1:6, 7:5, 6:4, 6:7 (5-7), 11:9; D. Ferrer (Hiszpania, 4) – K. Nishikori (Japonia, 16) 6:2, 6:1, 6:4; T. Berdych (Czechy, 5) – K. Anderson (RPA) 6:3, 6:2, 7:6 (15-13); N. Almagro (Hiszpania, 11) – J. Tipsarević (Serbia, 8) 6:2, 5:1, krecz.

Pary ćwierćfinałowe: Djoković – Berdych, Ferrer – Almagro.

Debel mężczyzn – II runda:

D. Marrero, F. Verdasco (Hiszpania, 11) – T. Bednarek, J. Janowicz (Polska) 61, 6:2. III runda: B. Bryan. M. Bryan (USA, 1) – J. Chardy, Ł. Kubot (Francja, Polska) 6:7 (4-7), 6:4, 6:3.

Mikst – I runda: K. Peschke, M. Matkowski (Czechy, Polska) – V. Uhlirova, A. Sa (Czechy, Brazylia) 6:3, 7:5.

Juniorki – I runda: I. Soylu (Turcja) – Z. Maciejewska (Polska) 3:6, 6:2, 6:4.

Tenis
WTA w Abu Zabi. Magda Linette wykorzystuje okazję
Materiał Promocyjny
Koszty leczenia w przypadku urazów na stoku potrafią poważnie zaskoczyć
Tenis
Simona Halep kończy karierę. Gdyby nie ta afera z dopingiem
Tenis
WTA Abu Zabi. Magda Linette wygrywa i zaczyna odrabiać straty
Tenis
Magdalena Fręch nie zaistniała na korcie. Szybkie pożegnanie z Abu Zabi
Tenis
ATP w Rotterdamie. Hubert Hurkacz dawno tak nie wygrywał