W cieniu szpaleru grabów

Stare zdjęcie na tekturce – dzieło zakładu przy Gartenstrasse 36 w Breslau – przedstawia chłopca w marynarskiej bluzie, który w prawej dłoni trzyma drewnianą rakietę do tenisa, a w lewej piłkę.

Aktualizacja: 24.01.2008 17:35 Publikacja: 24.01.2008 14:35

W cieniu szpaleru grabów

Foto: Rzeczpospolita

Na odwrocie portretu wykaligrafowana piórem dedykacja i data – 1901. Znaczy to, że tenis, skoro stanowił dekorację w zakładzie fotograficznym, był już w mieście popularny. Potwierdzają to stare encyklopedie: najstarsze place do gry powstały we Wrocławiu około 1900 roku na obrzeżach parku Południowego przy obecnej Pułtuskiej, czyli tam, gdzie dziś mieści się siedziba klubu KKT Wrocław.

Wysyp kortów nastąpił w latach 20. Za wzorcowy uznano piękny obiekt zaprojektowany w 1926 przez niemieckiego architekta Richarda Konwiarza w kompleksie Stadionu Olimpijskiego: składa się z trzech kortów turniejowych i sześciu treningowych, na które błogi cień rzuca szpaler grabów. Nad kortami góruje też pawilon klubowy z ceramicznym dachem i wieżą zegarową. Do 1945 roku korty tenisowe powstały również przy innych projektach Konwiarza, widać zapalonego tenisisty: w parku Wschodnim, na Stadionie Pilczyckim i przy ulicy Sztabowej.

Po wojnie, gdy Breslau na powrót stał się Wrocławiem, część kortów uległa likwidacji. Imprez tenisowych było jak na lekarstwo, dopiero w 1953 roku zorganizowano mistrzostwa Polski, które odbyły się zresztą przy Stadionie Olimpijskim. W tamtych czasach w podobnych imprezach startowała cała krajowa czołówka, poza Władysławem Skoneckim, który akurat bawił za granicą, co wykorzystał Andrzej Licis. Wśród pań Jadwiga Jędrzejowska bez problemów zdobyła tytuły w singlu i mikście – dwa z 65 (!), jakie w sumie wywalczyła w karierze.

Na kolejnych mistrzostwach Polski we Wrocławiu – w latach 1960 i 1966 – lepsze były już inne zawodniczki: Krystyna Filipówna i Danuta Wieczorkówna, choć w 1966 roku Jędrzejowska zdobyła jeszcze tytuł w grze podwójnej. Obydwa turnieje panów wygrał Władysław Gąsiorek. W 1966 roku w finale – w trzecim secie było 8:6 – pokonał Piotra Jamroza, czyli zawodnika, co warto odnotować, miejscowej Gwardii. Jamroz wygrał wtedy jeszcze w mikście z Danutą Calińską, w finale pokonując silną parę Jędrzejowska i Gąsiorek.

Jamroz to najlepszy wrocławski tenisista minionego stulecia. Jego dobra postawa na wspomnianych mistrzostwach kraju sprawiła, że w 1966 roku powołano go do reprezentacji Polski na Puchar Davisa. Wystąpił w meczach ze Szwecją (3:2) i Zjednoczoną Republiką Arabską (4:1). W tym pierwszym pojedynku wsławił się tym, że grał z ręką w gipsie rozciętym tuż przed meczem, aby móc w miarę swobodnie podrzucać piłkę przy serwisie. Wystarczyło do wygrania jednego singla, ale więcej powołań do kadry już nie dostał.

W ślady Jamroza poszła jego klubowa koleżanka – Iwona Kuczyńska, najbardziej utytułowana tenisistka z Wrocławia. Na przełomie lat 70. i 80. grała w półfinale prestiżowego Orange Bowl na Florydzie oraz w trzeciej rundzie Roland Garros w Paryżu. Stan wojenny zastał ją za granicą, gdzie osiadła i dalej grała – w parze deblowej z samą Martiną Navratilovą i w mikstowej z Wojciechem Fibakiem. W obu przypadkach bez większych sukcesów. Po latach miała epizody trenerskie z Magdaleną Grzybowską (szczytem wspólnych osiągnięć był chyba wygrany mecz Magdy z Venus Williams na Wimbledonie) i Martą Domachowską.

Trenerem został też Jamroz. Wybrał jednak nie Gwardię Wrocław, a założony w 1977 roku – jeden z wielu we Wrocławiu powstałych na fali sukcesów Fibaka – klub KKT Energomontaż, gdzie został głównym szkoleniowcem. Odbijał tam jego syn Wojciech Jamroz, który także reprezentował Polskę w Pucharze Davisa – w 1986 roku w meczach z Finlandią (3:2) i Rumunią (1:4), ale bardziej interesował się chodzeniem po górach. W klubie był też Tomasz Maliszewski, który w deblu z Wojciechem Kowalskim trzy razy był mistrzem Polski. W KKT Energomontaż grał również Paweł Jaroch, czyli dyrektor KGHM Dialog Polish Indoors 2008.

W 1996 roku we Wrocławiu oddano do użytku halę tenisową przy ul. J. Baudouina de Courtenay, gdzie dziś toczą się eliminacje i pojedynki wrocławskiego challengera. Rok później odbyły się też kolejne mistrzostwa Polski, choć tylko w konkurencji żeńskiej. Wygrała je Magdalena Grzybowska, która w półfinale łatwo pokonała Agatę Werblińską z KKT Wrocław. Po raz ostatni mistrzostwa kraju, już koedukacyjne, rozegrano we Wrocławiu przed trzema laty. Najlepszy okazał się weteran Bartłomiej Dąbrowski, wśród pań – Karolina Kosińska. W deblu wygrali Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski.

Tamta impreza odbyła się na kortach KKT Wrocław przy Pułtuskiej, które są dziś – do czego w końcu zobowiązuje historia – centrum szkolenia w mieście. Odbijają tu dzieci i młodzież z całego Wrocławia, ale barwy klubu reprezentują przede wszystkim dwaj najlepsi obecnie polscy zawodnicy: Łukasz Kubot i Michał Przysiężny, dobrze znani z KGHM Dialog Polish Indoors i startów w Pucharze Davisa. Pozostali, choć na krajowych listach klasyfikacyjnych w każdej kategorii wiekowej widnieją nazwiska wrocławian, na razie są daleko w tyle.

Jednak największym wydarzeniem w historii Wrocławia były Amatorskie Mistrzostwa Europy w 1974 roku rozegrane na kortach Stadionu Olimpijskiego. Choć przyjechali niemal wyłącznie tenisiści z krajów komunistycznych, byli wśród nich Węgier Balazs Taroczy (zwycięzca; wygrał również Roland Garros w grze podwójnej) i Gruzin Aleksander Metreweli (finalista; grał także w finale Wimbledonu). Wśród amatorek rewelacją okazała się 18-letnia wówczas Martina Navratilova z Czech, która w turnieju nie straciła seta (w finale pokonała Ukrainkę Marinę Kroszinę). Dla Navratilovej był to wstęp do wielkiej kariery, rok później grała już w finale Australian Open, po którym nastąpiła wspaniała passa 18 wygranych w Wielkich Szlemach i ponad sześć lat na pierwszym miejscu w rankingu WTA.

Szybko przegrał Fibak, choć kilka miesięcy wcześniej pokonał Taroczego w Pucharze. Nie lepiej poszło polskim tenisistkom. Na pocieszenie pozostały słowa przedstawiciela ITF o dobrej organizacji zawodów. Cóż z tego, skoro z kolejną imprezą rangi międzynarodowej Wrocław musiał poczekać – aż wierzyć się nie chce – do 2000 roku i pierwszego turnieju KGHM Polish Indoors.

Na odwrocie portretu wykaligrafowana piórem dedykacja i data – 1901. Znaczy to, że tenis, skoro stanowił dekorację w zakładzie fotograficznym, był już w mieście popularny. Potwierdzają to stare encyklopedie: najstarsze place do gry powstały we Wrocławiu około 1900 roku na obrzeżach parku Południowego przy obecnej Pułtuskiej, czyli tam, gdzie dziś mieści się siedziba klubu KKT Wrocław.

Wysyp kortów nastąpił w latach 20. Za wzorcowy uznano piękny obiekt zaprojektowany w 1926 przez niemieckiego architekta Richarda Konwiarza w kompleksie Stadionu Olimpijskiego: składa się z trzech kortów turniejowych i sześciu treningowych, na które błogi cień rzuca szpaler grabów. Nad kortami góruje też pawilon klubowy z ceramicznym dachem i wieżą zegarową. Do 1945 roku korty tenisowe powstały również przy innych projektach Konwiarza, widać zapalonego tenisisty: w parku Wschodnim, na Stadionie Pilczyckim i przy ulicy Sztabowej.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Tenis
Amerykański bombardier z rozbrajającym uśmiechem. Kim jest Ben Shelton?
Materiał Promocyjny
Suzuki e VITARA jest w pełni elektryczna
Tenis
Burza po meczu Igi Świątek w Australian Open. Co się wydarzyło i kto popełnił błąd?
Tenis
Iga Świątek w półfinale Australian Open! Zagrała z Emmą Navarro największe hity
Tenis
Emma Navarro. Córka miliardera wybrała tenis i idzie własną drogą
Materiał Promocyjny
Warta oferuje spersonalizowaną terapię onkologiczną
Tenis
Novak Djoković – Carlos Alcaraz. Produkt klasy premium
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego