Prawie jak kort

Na półmetku Roland Garros najchętniej dyskutujemy o szansach pozostałych w stawce gwiazd. Skoncentrowani na wynikach i obsadzie finałów, obojętniejemy na wszystko, co nie dotyczy układu nazwisk w turniejowych drabinkach.

Publikacja: 03.06.2008 03:55

Tymczasem na obiekt w pobliżu Porte d’Auteuil należałoby wysyłać w celach szkoleniowych – choćby i w drugim tygodniu imprezy – nie tylko naszych reprezentantów, trenerów, kibiców czy przedstawicieli mediów, ale przede wszystkim wiecznie niedowartościowanych polskich kortowych. Niech patrzą i niech się tam uczą.

Turniej paryski ma rangę nieoficjalnych mistrzostw świata na ziemi. Z pewnością oficjalnym mistrzostwem świata należy nazwać to, co gospodarze rokrocznie wyczarowują z drobno mielonej cegły.

Na potrzeby Roland Garros pracują od lat dwie cegielnie, jedna na północ, druga na południe od Paryża. Ich wyboru dokonano pod kątem zawartości gliny w cegłach wędrujących na żarna. Na turnieju produkuje się blisko 100 ton czerwonej mączki o średnicy od 1,5 do 2 mikronów, co oznacza raczej pył niż drobny żużel. Każdy kort posiada sześć starannie dobranych warstw, dzięki czemu pod spodem utrzymuje się wilgoć, ale na wierzchu jest zawsze sucho, twardo i nawet dość ślisko.

Bieganie po takim podłożu to przeżycie bajeczne. Na pewno niezapomniane dla kogoś, kto ma na co dzień do czynienia z rodzimymi kartofliskami. Przed laty wspólnie ze Zdzisławem Ambroziakiem poszliśmy w ślady Johna McEnroe i Andrei Jaeger bawiących się na jednym z bocznych kortów. Nim nas porządkowi przegonili, zdążyliśmy przeżyć euforię, jaką daje możliwość ślizgania się po tak przygotowanym podłożu. Dyskutowaliśmy potem chyba z godzinę, dlaczego u nas na najczęściej spotykanym rodzaju nawierzchni nie ma zwyczaju przesiewania wysypywanej mączki. Dlaczego nie sprząta się po zimie średnich i drobnych kamyków, dlaczego byle jak wywala na plac to, co w worku, polewa wodą i zaraz wystawia rękę w kierunku klienta z kasą.

Oczywiście obaj znaliśmy odpowiedź. Na naszych obiektach za długo pracowali byle jak opłacani pracownicy, na dodatek nieznający się na tym, czym się powinni zajmować. Nie było komu zmienić złych nawyków, bo w klubach poważniejsze rzeczy czekały, by je wreszcie ktoś naprawił. Anglicy wymyślili tenis na nawierzchni skrajnej, jeśli idzie o przygotowania. Nawet dziś, przy nowoczesnym sprzęcie, trudno wyobrazić sobie zajęcie bardziej pracochłonne i jałowe niż szykowanie kortu trawiastego.

Mielona cegła to była kiedyś odpowiedź Europy na brytyjskie zabawy w ogródku. Potem wkroczyli Amerykanie, jak zwykle radykalnie – ze swoimi kortami twardymi, przy których w zasadzie można nic nie robić, tylko grać.

Dla nas nadszedł chyba czas wyboru. Pójść nowoczesną, tylko że dość drogą ścieżką amerykańską, albo postarać się o kopię upominku, jaki otrzymał w Paryżu Guga Kuerten: upowszechnić idealny przekrój kortu ziemnego i więcej egzekwować od ludzi, którzy na wiosnę szykują place gry na cały rok.

To, co mamy dotąd, przypomina typowy kort Rolanda Garrosa tylko z oddali. Jak syrenka na czterech kołach, która kiedyś była u nas prawie jak samochód.

Tymczasem na obiekt w pobliżu Porte d’Auteuil należałoby wysyłać w celach szkoleniowych – choćby i w drugim tygodniu imprezy – nie tylko naszych reprezentantów, trenerów, kibiców czy przedstawicieli mediów, ale przede wszystkim wiecznie niedowartościowanych polskich kortowych. Niech patrzą i niech się tam uczą.

Turniej paryski ma rangę nieoficjalnych mistrzostw świata na ziemi. Z pewnością oficjalnym mistrzostwem świata należy nazwać to, co gospodarze rokrocznie wyczarowują z drobno mielonej cegły.

Pozostało 84% artykułu
Tenis
Iga Świątek ogłosiła zmiany w sztabie. Koniec czteroletniej współpracy
Tenis
Kim w sztabie Huberta Hurkacza będzie Ivan Lendl, a kim Nicolás Massú?
Tenis
Sprawa Igi Świątek. Jajko też może być zanieczyszczone środkami dopingującymi
Tenis
Hubert Hurkacz ogłosił nazwiska nowych trenerów
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Tenis
Słowa wsparcia, chłodna analiza, gorzka ironia. Reakcje na sprawę Igi Świątek
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką