To pierwszy mecz tych drużyn. Polskie tenisistki przez długie lata walczyły w rozgrywkach strefowych, a rywalki – o główne trofeum. Gdy w ich drużynie grały Arantxa Sanchez-Vicario i Conchita Martinez, zwyciężyły pięć razy. Odejście wielkich mistrzyń spowodowało spadek między średniaków.
Teraz drogi Polek i Hiszpanek wreszcie się przecięły, bo Agnieszka Radwańska z koleżankami przegrały 2:3 mecz pierwszej rundy grupy światowej II z Belgią, a następczynie Arantxy i Conchity zostały pokonane 3: 2 przez Australię w Adelajdzie.
Nie warto oglądać się na historię, bo w niej pociechę znajdą przeciwniczki. Lepiej wierzyć, że po pechowym meczu z Belgią (trzy niewykorzystane piłki meczowe Radwańskiej w spotkaniu z Yaniną Wickmayer) można pokonać Hiszpanki, które nie mają liderki i pozostają wierne kulturze ciężkiej pracy na korcie ziemnym. A w Sopocie muszą zagrać w hali. Przyjechały z wieloma przesiadkami (wulkan Eyjafjallajökull nie przepuścił), muszą walczyć na szybkim tarafleksie, wiedzą, że najlepsza z Polek potrafi z nimi wygrywać. Jeśli przypadku nie będzie, to o wyniku zadecyduje debel.
[ramka][srodtytul]Program[/srodtytul]
[b] Sobota, godz. 13: [/b]