Wygrać w wielkiej hali w Belgradzie wszystkim ostatnio było trudno. W tym roku przegrali Amerykanie, w poprzednich latach Uzbekistan, Australia i Gruzja. Serbia po raz pierwszy weszła do Grupy Światowej i już walczy o awans do finału.
Siła Serbów to oczywiście Novak Djoković, ale nie tylko, bo Janko Tipsarević i Victor Troicki mogą pomóc w singlu, a Nenad Zimonjić jest mistrzem debla. Ściany w stolicy muszą pomagać, w hali mieści się 16 tys. widzów.
Czesi, ubiegłoroczni finaliści (0:5 z Hiszpanią), mogą jednak liczyć na to, że Djoković jest zmęczony. Przyleciał z Nowego Jorku dopiero w środę i nie krył, że głowa i nogi jeszcze pamiętają finałową porażkę z Rafaelem Nadalem.
Forma czeskich liderów jest jednak zagadką. Tomas Berdych przegrał w pierwszej rundzie w Nowym Jorku, Radek Stepanek też stracił sporo ze swej bojowości po ślimaczącej się kontuzji kolana. Punkt dla Serbów w deblu wydaje się pewny, jeśli naprzeciw stanie para Jan Hajek i Ivo Minar, lecz w taką ewentualność Serbowie nie wierzą. – To będzie czeska ruletka. Godzinę przed meczem dowiemy się, że zagrają Berdych i Stepanek – mówił Zimonjić.
Analizy historycznej w tym spotkaniu nikt stosować nie chce. To pierwszy mecz tych drużyn od czasu, gdy z mapy Europy zniknęły Jugosławia i Czechosłowacja.