Półfinalistki Masters już znane

Samantha Stosur wygrała jeden set z Jeleną Dementiewą, Karolinie Woźniackiej pomogła turniejowa arytmetyka po zwycięstwie nad Franceską Schiavone. Kim Clijsters pokonała Wiktorię Azarenkę i ten wynik dał awans także Wierze Zwonariowej. Czwórka półfinalistek mistrzostw WTA jest już znana przed ostatnim dniem rozgrywek grupowych

Aktualizacja: 29.10.2010 01:19 Publikacja: 29.10.2010 01:14

Karolina Woźniacka

Karolina Woźniacka

Foto: AFP

Karolina Woźniacka miała strach w oczach po pierwszym przegranym secie meczu z Franceską Schiavone. Drugi, również przegrany, oznaczałby koniec marzeń o półfinale. Dunka wcale nie grała słabo, ale Włoszka lepiej, zwłaszcza wtedy, gdy trzeba było zdobywać ważne punkty. Na korcie przy ławce pojawił się Piotr Woźniacki, przez całą przerwę mówił do córki.

Córka zapamiętała jedno – ma grać agresywniej, próbować rządzić na korcie, a nie poddawać się pomysłom wojowniczej mistrzyni z Paryża. Choć wynik sugeruje, że zmiana losów meczu była gwałtowna, nie była to cała prawda. Schiavone nadal była niebezpieczna, nie zmniejszała presji, atakowała z całych sił, ale wreszcie spotkała się z taką Woźniacką, jaką pamiętaliśmy z wielu meczów sezonu: pewnie serwującą, odporną na strzały, wytrwale dążącą do sukcesu. Im dłużej trwało spotkanie, tym częściej widzowie bili brawo po zagraniach tenisistki duńskiej.

Publiczność wreszcie doczekała się tenisa godnego nazwy turnieju. Kilka wymian na początku trzeciego seta zapierało dech, większość wygrywała Karolina, po nich wiara Schiavone wyraźnie zmalała. Włoszka coraz częściej ciężko oddychała, nogi nie niosły ją już tak szybko jak w pierwszym secie. Zwycięstwo Karoliny Woźniackiej oznaczało awans do półfinału, gdyż nawet gdyby Dementiewa wygrała w piątek ze Schiavone dwa sety do zera, to przy ewentualnej równiej liczbie zwycięstw i tej samej różnicy setów Rosjanki i Dunki, Woźniacka zdobyła już wystarczającą przewagę w gemach.

Karolina zostanie również liderką rankingu WTA na koniec 2010 roku. Potrzebowała tylko tego jednego zwycięstwa, by nie dogoniła jej Wiera Zwonariowa.

Mecz Stosur z Dementiewą zawiódł tych, którzy liczyli na nadzwyczajne wydarzenia, zwłaszcza po wcześniejszym zwycięstwie Samanthy nad Karoliną Woźniacką. Szanse Australijki na sukces w turnieju natychmiast podniesiono, ale jej ostatni mecz grupowy ostudził zbyt optymistyczne prognozy.

Trochę zasługi w tym dziele trzeba przyznać Jelenie Dementiewej. Gra w Masters dziesiąty raz (w tej klasyfikacji jest najlepsza, choć bilans: 19 przegranych, 6 zwycięstw tłumaczy, że było trudno), doświadczenie dało jej wiedzę, że pierwsza porażka, nawet bolesna, jeszcze o niczym nie decyduje. Wyszła walczyć o swoje bez obaw, statystyka trochę ją wspierała: na sześć meczów wygrała z Australijką cztery. Tylko ostatnie wspomnienie z kortów Flushing Meadows miała gorsze, po długim meczu przegrała ze Stosur w czwartej rundzie, miała cztery piłki meczowe. Zwykle grały po trzy sety, także w czwartek pilnowały tej normy. Nie zmieniły także pomysłu na wygrywanie: Stosur chciała być agresywna, szybko kończyć wymiany, bo długie przebieżki za końcową linią natychmiast ją gubiły. Dementiewa odwrotnie – dążyła do rozstawiania rywalki po kątach, chciała wybiegać to zwycięstwo.

Pierwszy set rozstrzygnął sprawę awansu Stosur do półfinału, drugi i trzeci był walką o pozostanie Dementiewej w turnieju i oczywiście o sto tysięcy dolarów. Prawie do końca po równo obdarzały widzów efektownymi akcjami i prostymi błędami, dopiero tie-break przypomniał, że Masters to czasem wielkie nerwy i niemałe emocje. Rosjanka uratowała na krótko swoje nadzieje na awans, Australijka na pewno wygrała Grupę Kasztanową.

Ostatni mecz w czwartek także trwał trzy sety. Kim Clisters grała z Wiktorią Azarenką zadziwiająco spokojnie, nie atakowała z początku zbyt ostro, chyba trochę za długo nie angażowała się w poważną bitwę z Białorusinką. Dopiero wtedy, gdy zobaczyła, że traci szansę na zwycięstwo w dwóch setach, przyspieszyła, ale za późno. W ostatnim secie Azarenka i tak wyraźnie osłabła, wyglądało na to, że chce tylko zdobyć honorowego gema.

Wobec czwartkowych rozstrzygnięć dwa z trzech dzisiejszych meczów grupowych to będzie gra o pietruszkę (wartą jednak 100 tys. dolarów), a spotkanie Clijsters – Zwonariowa zadecyduje o pierwszym miejscu w Grupie Białej i układzie par półfinałowych.

[ramka][b]Grupa Biała: [/b]

K. Clijsters (Belgia, 3) – W. Azarenka (Białoruś, 8) 6:4, 5:7, 6:1.

1. Zwonariowa 2–0 4:0

2. Clijsters 2–0 4:1

3. Azarenka 0–2 1:4

4. Janković 0–2 0:4

[b]Grupa Kasztanowa: [/b]

J. Dementiewa (Rosja, 7) - S. Stosur (Australia, 5) 4:6, 6:4, 7:6 (7-4);

K. Woźniacka (Dania, 1) – F. Schiavone (Włochy, 4) 3:6, 6:1, 6:1.

1. Stosur 2–1 5:2

2. Woźniacka 2–1 4:3

3. Dementiewa 1–1 2:3

4. Schiavone 0–2 1:4

[b]W piątek grają (od 16.00):[/b]

• Schiavone – Dementiewa

• Zwonariowa – Clijsters

• Janković – Azarenka [/ramka]

Tenis
Porsche nie dla Igi Świątek. Jelena Ostapenko nadal koszmarem Polki
Tenis
Przepełniony kalendarz, brak czasu na życie prywatne, nocne kontrole. Tenis potrzebuje reform
Tenis
WTA w Stuttgarcie. Iga Świątek schodzi na ziemię
Tenis
Billie Jean King Cup. Polki bez awansu
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Tenis
Billie Jean Cup w Radomiu. Jak wygrać bez Igi Świątek?